Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2018, 10:52   #13
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Kokoro nie zamierzał zbytnio przejmować rządząca się wojowniczką. To nie był pierwszy raz kiedy ktoś próbował mu mówić co ma robić, żadne jednak z tych prób nie odniosły zbyt wielkiego rezultatu. Na jego głowie nagle pojawił się Chumuske.
- To co jutro zapolujemy, tak jak dawniej na równinach.
Ptak odpowiedział tylko trzepotaniem skrzydeł.
- Tak wiem. Tam polowaliśmy dla jedzenia. ale co zrobisz. To nie są normalne wilki.
Ptak tylko podreptał chwile i dziobnął parę razy w włosy swojego pana.

- A ja wiem. A co miałem tam zostać i siedzieć w górach? Sam? Popatrz ile świata zwiedziliśmy, ilu poznaliś..- Rozmowę przerwało dostarczenie jedzenia. Kokoro odebrał miski i zaczął się dzielić zawartością z Chumuske. Zostawił sobie dzbanek z wsypanymi już do niego ziołami pozwalając naparowi się przygotować. Zdjął większość ubrania, zostając tylko w spodenkach. Rozpuścił wcześniej splecione włosy, teraz sięgające mu do łydek.

Wojowniczka wróciła po jakimś czasie, niosąc mokre naręcze ubrań które na chwile odłożyła na ziemi by otworzyć okno i rozwiesić je na parapecie. Przelotnie zwróciła uwagę na negliż chłopaka, ale nie takie rzeczy już widziała za to zwróciła uwagę na puste miski.
- Wszystko zjadłeś? Nie zostawiłeś sobie nic na nocną przekąskę? - Spytała zdumiona.
- Nie, zjem rano. Na co mam czekać. Będzie zimne. Tylko herbata została. - Wzruszył ramionami. Otoczył go lekki wiatr i mistyk wskoczył delikatnie na łóżko, jakby nic nie ważył.
- Właściwie to nawet jak zgłodniejesz to zawsze możesz sobie “Maagicznie” je przywołać ze spiżarni - odpowiedziała rudowłosa, której mokre pukle nadal były uwiązane wstążką i wskoczyła na łóżko sprawiając że druga jego część też podskoczyła lekko.
Kokoro podrzuciło aż pod sufit. po czym powoli, jak piórko, opadł tam gdzie leżał wcześniej.
- Już wam mówiłem że to nie magia. A ty i tak się chyba nasłuchałaś zbyt wielu bajek. Nawet wśród czarodziejów mało który potrafi takie rzeczy jak przywołanie sobie ze spiżarni miski z jedzeniem.
- Robisz rzeczy niemożliwe dla innych, takich jak ja, tylko czaromioty to potrafią, to że twoja ‘moc’ - Lauga tym razem specjalnie nie użyła słowa magia - nie działa jak ta u Brana nie znaczy że nie jest równie niesamowita - dokończyła i zdjęła spodnie w których przyszła by już w samej koszuli wpełznąć pod kołdrę.
- Moja moc, jest dostępna dla każdego. Tylko niewielu ma w sobie dość samozaparcia i dyscypliny żeby ją ujarzmić. Nie jestem jak Bran który sam z natury jest połączony z zewnetrznym źródłem mocy. Nie, ja to wszystko robię sam, z swojego wnętrza.- Kokoro odwrócił głowę, i spojrzał na twarz wojowniczki która widać dalej nie dokońca pojmowała.
- Niemniej wciąż masz wyobrażenia jak o jakichś czarodziejach z bajek. Otworzyć magiczne wrota żebyśmy weszli do opactwa, co? Może przywołać smoka?
- W bajkach i baśniach są najlepsi czarodzieje- powiedziała z pewnością - ale wojownicy w nich zawsze są lepsi - dodała z przechwałką, po czym wróciła myślą do czegoś co powiedział. - Możesz przywołać smoka?
- [i]Tak? A to niby w czym są lepsi? Nie, nie mogę. Może jak jeszcze nabędę wprawy będę mógł przywołać żywiołaka i tutaj.- Kokoro połączył obie ręce, a między jego palcami zatańczył mały wir powietrza, który miał oczy z iskierek, jednak szybko się rozwiał.- ale nawet to nie teraz.
- Szkoda - stwierdziła rozczarowana - a wojownicy są lepsi … - dziewczyna chwyciła poduszkę i zdzieliła ją mystika po głowie - ...w ataku z zaskoczenia.
Kokoro ponownie opadł na łóżko, tym razem już widocznie cięższy, zapadając się lekko w materac. Chwycił poduszkę, zakręcił nią w powietrzu wzbijając powietrze w ruch a następnie walnął w wojowniczkę.
-[i] I co? Całą jedną sztuczkę znacie?!
- A więc wojna! - zaśmiała się rudowłosa i chwytając drugą poduszkę uklękła w podskoku na materacu i zaczęła wymierzać ciosy. Kokoro jednak uniknął kilka pierwszych, i wtedy szyderczo się uśmiechnął, kiedy wzburzone powietrze uderzyło wojowniczkę jej własną poduszką. Pióra wzniosły się w powietrze tworząc kurtynę kaczego lub kurzego pierza. Lauga szybko wyszła z zaskoczenia i rzuciła się na chłopaka próbowała chwycić go za ramię.
- Zapomnij, ty za bardzo polegasz na swoim pancerzu żeby mieć w walce bez niego ze mną szansę. - Zaśmiał się kiedy poduszka wylądowała na jej twarzy i uporczywie się jej trzymała.
Wojowniczka może i polegała na swoim pancerzu w sprawie obrony ale Kokoro nie doceniał jej uporu i determinacji pokazania młodzikowi kto jest górą, plus dobry wojownik nie potrzebował do końca widzieć swojej zdobyczy na początek wystarczy, że pamięta gdzie była, Dziewczyna kolejny raz sięgnęła przed siebie i zaciskając dłoń na ramieniu tym razem skutecznie pociągnęła go do siebie. I wtedy Kokoro wywinął się i również spróbował ją złapać. Poczuła, że jest dużo silniejszy niż powinien, ale mimo to odtrąciła go niczym słabego szczeniaczka. Po czym Lauga spróbowała go spacyfikować jak robiła to z braćmi w domu, złapać go za szyje jak młodego byczka. To jednak się nie udawało gdy długie włosy kokoro stawały jej na drodze utrudniając znalezienie szyi. Teraz Kokoro zapewne miał ostatnią szansę, bo drugi raz wojowniczka zapewne złapie go porządniej. Spróbował chwycić ją za biodra i popchnąć tak by poleciała w stronę łóżka. To jednak się nie udało, gdyż ta zapala się dużo mocniej, i cały wysiłek zdał się na nic.
Za to Lauga wykorzystała jego nieudaną próbę przewrócenia i kontakt fizyczny by w końcu złapać go tak jak chciała. Głowa Kokoro uwięziona przez trzymaną uściskiem szyje.
- A teraz młody przyznaj że wojownicy są potężniejsi od magów albo spotka cię kara żelaznych paliczków! - Zagroziła mu półżartem półserio przyciskając go mocniej, że jego policzek ocierał się przez koszulę o jedną z jej piersi.
Twarz Kokoro pobladła.
- Blefujesz, nie znasz tej techniki. To tajna technika z moich stron.
- Chcesz ryzykować? - nie dawała za wygraną już szykując drugą pięść do ciosu.
- Ech… No dobrze jesteś silniejsza od magów. - I jego ciało znów zrobiło się lekkie. Rozluźnił się cały. No prawie cały. Lauga bezceremonialnie go wypuściła że ten padł na materac sama wstała w euforii, górując nad nim w zwycięskiej pozie zaczęła głośniej mówić
- I poraz kolejny Lauga z Czerwonej Doliny zostaje niezwyciężonym mistrzem! Yay!
Samozachwyt trwał jeszcze chwilę póki dziewczyna nie usiadła z powrotem na materacu i pogłaskała matczynie mistyka po czuprynie.
- Miemartw się chcesz to cię nauczę jak być silniejszym żeby cię w przyszłości dziewczyna nie pobiła.
- Nie ma nic ujmującego w przegranej, tak jak nie ma nic dodającego w samym zwycięstwie. Nie martwię się więc tym.
- Jest sława i samozadowolenie, Kokoro, zwłaszcza jak pokonasz przeciwnika z którym nie wiesz czy masz szansę - powiedziała wojowniczka z uśmiechem kładąc się do tyłu i zgarniając jako trofeum nie popsutą poduszkę i dokończyła - a jak wiesz że szans nie miałeś to jest już wielki sukces.
- Cóż, w tej walce nie… ale żadne z nas nie chciało zrobić drugiemu krzywdy. - Podniósł się i usiadł. - Inaczej tak karczma już by nie stała. Niemniej muszę poćwiczyć, bo widać nie umiem pokonać przeciwnika bez wyrządzania mu krzywdy. - A potem przyjrzał się swojemu ciału, które w dość widoczny sposób robiło dla niego coś nowego.
- Idź się umyj, zanim ktoś ci ciepłą wodę zużyje - pouczyła go rudowłosa i pchnęła stopą w plecy - jak wrócisz to pewnie ci te twoje ziołka dojdą do stanu spożywalności.
- Idę, idę. - Po czym wstał, a gdy Chumuske wylądował mu na ramieniu wyszedł w kierunku łaźni tak jak stał.
Lauga w tym czasie umościła się w łóżku i zaczęła odpływać do krainy snów.
 
Jendker jest offline