Vermin obserwując pogrom zaczął sobie zdawać sprawę, z lekkomyślności z jaką jego towarzysze wplątali się w walkę. Zbiry potrafili machać mieczem a ich stal nie raz już napiła się krwi nierozważnych głupców. Ale kto mógł to przewidzieć? Kto? Teraz już było za późno na negocjacje i ucieczkę, pozostawała walka o przetrwanie.
Widząc, że pocisk wystrzelony z procy tylko świnął koło głowy bandyty szczurołap zagryzł nerwowo wargę. W tym zamieszaniu nie miał szans dokładnieJ wycelować.
- Ver, uciekajmy zanim i nas powyrzynają! – stękał Drago ciągnąc przyjaciela za ramię. Szczurołap strząsnął wściekle jego rękę i znów napiął procę celując w stronę mężczyzny, który za chwilę pozbawi głowy akolitę.
Nie zamierzał ryzykować trafieniem w towarzysza. Gdy uzna, że walczą zbyt blisko siebie postanowił obrać łatwiejszy cel. Żeby tym razem się udało.