Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2018, 12:36   #637
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-O cholera! Drugi!- krzyk Anger ledwie przebijał się przez wrzawę bitwy z ożywieńcami. Venora nic nie widziała, ale pomruki i warczenie dużego zwierzęcia były jasnym dowodem na to, że kapłance Tempusa nie zdawało się to. Dopiero po krótkiej chwili Venora zauważyła wyrwę w szeregach nieumarłych i zrozumiała, że istoty, które przyszły im z pomocą doskonale wiedziały co robią.
Arlo zaczął inkantować jakieś zaklęcia, które po chwili okazało się być czarem przyzwania. Venora znała te istoty. Archon pojawił się w blasku przyzywającej go mocy i bez chwili namysłu od razu rzucił się w wir walki, wspomagając dwa niedźwiedzie.
-Szybko tędy!- krzyknął Gustav, który sięgał wzrokiem nad mgłę. Mężczyzna pociągnął linę i pokierował grupą za nowymi sojusznikami i wspomagającym ich niebianinem. Biegli ile sił w nogach po drodze roztrzaskując jeszcze wiele orczych szkieletów i gnijących zombi. Dopiero po dobrym kwadransie biegu udało im się oswobodzić z otaczającej ich hordy nieumarłych. Mgła sięgała coraz niżej, a to oznaczało, że grupa biegnie na jakieś wzniesienie. W końcu Venora sięgała wzrokiem ponad mleczną powłokę, a chwilę później nawet krasnoludy widziały wszystko.


Niedźwiedzie przed nimi znacznie się od siebie różniły. Ten pierwszy, który powalił trolla był znacznie większy i masywniejszy, a z pod grubej warstwy brunatnego futra widać było kilka kostnych kolców, które klasyfikowały bestię do rodzaju złowieszczych.
Drugi zwierz miał nieco jaśniejszy kolor futra i był zdecydowanie mniejszy, choć wciąż wystarczająco duży by zabić dorosłego człowieka. Zwierzęta biegły ile sił w nogach ciężko dysząc, ale to drużyna Venory czuła tak na prawdę ogromny wysiłek.
W końcu ujrzeli cel ich podróży. Masywna kolumna łącząca sklepienie jaskini z jej podstawą. Była wysoka na wiele metrów, a szerokością przewyższała obręb niejednego miasteczka. Venora nie wyobrażała sobie jak możnaby taką skałę rozłupać, ale to się teraz nie liczyło. W oddali widać było błękitną aurę, która rozświetlała tamtą część jaskini delikatną łuną. No i na szczęście nie było tam już tak wysokiej mgły, a jedynie momentami tylko jej odrobina przykrywała nierówne dno pieczary.
-Chyba zostawiliśmy ich z tyłu…- wysapał zmordowany Dundein pochylając się do przodu, by lepiej złapać oddech.


Panna Oakenfold oparła się mieczem o ziemię jak na lasce, żeby złapać oddech. Ciężko łapała powietrze po tym wyczerpującym biegu. Ręce ją paliły żywym ogniem ze zmęczenia i ogólnie miała ochotę paść na ziemię. Po komentarzu krasnoluda Venora odwróciła głowę, spoglądając znad ramienia w tył. Nagle plan powrotu z użyciem magii teleportacji przestał być dla niej taki nieprzyjemny, gdy alternatywą było ponowne przebijanie się przez hordę zmarłych.
- No to już niedaleko... Ale wpierw chwila odpoczynku... - wydusiła z siebie paladynka, gdy już była w stanie mówić. - Na bogów, ten półczart musiał chyba zabić wszystkie orki w okolicy by stworzyć taką armię... A nasze wojska miałyby z nimi walczyć... - syknęła. - Dziękujemy za pomoc… - dodała spoglądając na niedźwiedzie.
Pierwszy, ten większy ze zwierzaków spojrzał na Venorę i zbliżył się do niej obwąchując ją z odległości kroku. Miał ogromny łeb, a z jego paszczy wystawały straszliwe zębiska. Ten niedźwiedź ważył trzy tony, a może więcej. Nie miał złych zamiarów, to już było jasne. Wszak pomógł śmiałkom wydostać się z uścisku hordy nieumarłych.

Nagle zza bestii wyłoniła się smukła sylwetka jasnowłosej kobiety. Elfka bez wątpienia, miała bladą cerę i zielone oczy. Jej twarz była wąska, a broda lekko szpiczasta. Była inna niż Gritta. Włosy w kolorze dojrzałego żyta, zaplecione w warkocz sięgały ud. Tajemnicza kobieta miała na sobie zielone odzienie, zaś w ręku trzymała drewniany kostur jakby była starcem. W jej oczach dało się dostrzec coś niesamowitego, jakby miała w nich zapisane tysiąclecia historii Faerunu. Jej ciało poruszało się płynnie, lecz nienaturalnie jak innych humanoidów. Zupełnie jakby zwierzęce alter ego po latach wpływu na ciało nieco je przemieniło.
-Niechaj gwiazdy zawsze przyświecają twoim ścieżkom.- odezwała się w końcu. Jej ton był wyniosły i głośny, jakby mówiła zasiadając na tronie. -Oto przybyłam na wezwanie mego pana, jedynego słusznego władcy wszelakiego życia. Najwspanialszego lorda każdego zwierzęcia oraz ojca wszystek roślin.- powiedziała zerkając na każdego z członków grupy przez krótką chwilę.


-Kiedyś nazywano mnie Kassa’laris, ale wieki temu porzuciłam to imię. Przyjaciele…- położyła dłoń na wielkim łbie złowieszczego niedźwiedzia -Nazywają mnie Leśną Zjawą, lub po prostu Duchem.- spojrzała na Gustava -Czy to ty mężu w żelazie jesteś przywódcą tego stada?- uniosła lekko brew.
~Silvanus...~ przeszło Venorze przez myśl, gdy nieznajoma przedstawiła się. Główny druid z lasu Hullac również był jego wyznawcą. Może więc to bóstwo lasów i zwierzyny przysłało w podzięce pomoc za to, że uratowali tamte okolice przed śmiercią.
- Na tak szalone akcje to tylko pod moim dowodzeniem moi kompani się porywają- odezwała się z przyjaznym uśmiechem paladynka do kobiety, która z całą pewnością musiała być druidem i opiekunem tutejszych lasów. - Jestem Venora Oakenfold, paladyn Helma - przedstawiła się i z szacunkiem pokłoniła przed elfką. - Moi kompani to Gritta, Agness, Anger, Gustav, Arlo, Dundein oraz Segrid - wymieniła imiona towarzyszy, wskazując kolejno każde z nich. Elfka spojrzała na Venorę krótką chwilę przyglądając jej się badawczo.
-Co przywiodło w to przeklęte i zapomniane miejsce Venorę Oakenfold i jej gromadę?- spytała spokojnym tonem robiąc krok w kierunku rycerki, jakby chciała jej się jeszcze lepiej przyjrzeć.
- Przybyliśmy zbadać czy nikt nie będzie szukał sposobu na zniszczenie kolumny - odparła paladynka i wskazała ręką ogromną skalną konstrukcję. - Nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy tu nieumarłych i to w takich ilościach
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline