Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2018, 00:06   #12
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Claudio popatrzył ze zdziwieniem na drobniejszą od niego pacjentkę tego przybytku w jakim gościł a Betty roześmiała się perliście słysząc co mówi jej podopieczna.
- I co Carlo? Księżniczka cię zakasowała twoim własnym tekstem. - roześmiała się znowu radością podszytą trochę dumą a trochę złośliwością. Ale komik przyjął to za dobrą monetę. Też się uśmiechnął i pokiwał głową z uznaniem.

- To prawda moje panie, nie ma co ukrywać, sam się wpakowałem w te kłopoty. - przyznał lekko skłaniając się im z szacunkiem i kładąc do tego rękę na piersi. - Więc słucham cię Księżniczko, jakie byś chciała zadośćuczynienie za to moje grubiaństwo. - zapytał z humorem i ciekawością. Betty też zamilkła i czekała zaciekawiona co Lamia odpowie.

- Myślę, że odpowiednią rekompensatą będzie… dobry trunek. - Lamia pokiwała głową zgadzając się z pomysłem - Biorąc pod uwagę nadzwyczajne środki oraz okoliczności, a także dość późną porę i brak dostępu do szerszego asortymentu pokroju papieru czerpanego do zostawienia przeprosin na piśmie w trzech kopiach… dobrze - westchnęła teatralnie - Dam się zaprosić na drinka...o ile dla Betty też się coś znajdzie.

- Ooo… świetne zagranie…
- Betty wydawała się zachwycona. Zrobiła krok do przodu, odwróciła się wokół własnej osi, i teraz złapała za ramię Mazzi jakby podkreślając, że są razem w pakiecie łączonym. Carlo też wydawał się zadowolony z takiego rozwiązania.

- Czyli ja, sławny na całe Sioux Falls gwiazdor estrady, komik, pożeracz niewieścich serc, postrach praworządnych ojców, skrycie wielbiony przez nie wypieszczone żony, Claudio Esteban miałbym zaprosić was dwie na drinka w ramach rekompensaty za moje grubiaństwo jakim było pocałowanie ręki Księżniczki? - Claudio jak się okazało potrafił mieć całkiem niezły dech w płucach gdy tak potrafił płynnie i bez oddechu mówić i mówić. Przy każdym zdaniu czy przecinki Betty z ekscytacji kiwała twierdząco głową aż wszystko się urwało i komik potwierdził swoją reputację zawieszając głos w kluczowym momencie. Betty pewnie nieświadomie ścisnęła mocniej ramię Lamii czekając na wynik tego udawanego zastanawiania się.
- A na przykład tak ze dwa piwa podesłane do pokoju pielęgniarek to by załatwiły sprawę? - zapytał w końcu udając poważnego i patrząc na obydwie kobiety. Siostra przełożona wydawała się bawić świetnie i czuć jak ryba w wodzie.

- Ależ Claudioo… - powiedziała z wyrzutem. - Ja nie pijam piwa a Księżniczka nie może przebywać w pokoju pielęgniarek. - powiedziała wyjaśniając tą oczywistą oczywistość.

- Ach no tak, to rzeczywiście sporo utrudnia. - komik westchnął i pokiwał głową jakby się głowił nad nie wiadomo jak trudnym zagadnieniem.

- To może wino musujące? U Nathana jest promocja, można kupić 3 w cenie 2. - zapytał znowu zerkając na nie dwie. Betty pokręciła przecząco głową.

- Ależ Claudio, Księżniczka ma uczulenie na wino. Ostatnio tak się struła, że musiałam jej podczas kąpieli pomagać, tak bidulka osłabła. Więc wino nie przejdzie. - pielęgniarka wskazała dłonią na stojącą przy niej dziewczynę pokazując jakie to biedne biedactwo przez to wino. Komik znowu westchnął udając przygnębienie tak beznadziejną sytuacją.

- No cóż, próbowałem… - rozłożył ręce jakby skapitulował. - No ale wobec tak twardych negocjatorek no zostaje mi złożyć broń. - To zostaje już tylko zaprosić was do drinka do “Saloonu”. - komik dalej odstawiał swój improwizowany skecz.

- No nie wiem… Tam o ile pamiętam nie ma łóżek. A jak mnie się zrobi słabo i będę chciała się położyć na moment? Albo Księżniczce? Albo nam obu? No i co wtedy? - pielęgniarka zmarszczyła brwi trochę jakby się wahając. Popatrzyła pytająco na swoją podopieczną ale widać było, że bawi się przednie.

- A to macie zamiar pić aż tyle drinków, żeby wam zrobiło się słabo? - Claudio popatrzył uważnie na obydwie kobiety z ciekawością.

Lamia rozejrzała się wymownie po pomieszczeniu wypełnionym w większości pacjentami i personelem. Szpitalnym. Nie dało się też nie czuć tej specyficznej woni placówki medycznej.. albo chemicznego smrodku przyszłego trupa jak się czasem niewybrednie żartowało.
- To raczej kwestia techniczna - zrobiła wielce nostalgiczną minę, wzdychając ciężko i z tego ciężaru opierając się na ramieniu Betty - W poniedziałek przenieśli mnie z urazówki na ogólną, dopiero od niecałych dwóch dni jestem w stanie podnieść majestat do pionu… różnie bywa - pokiwała smutno głową, robiąc wielkie, smutne oczy basseta - Siostra przełożona za to zajmuje się mną… bardzo intensywnie, a jak powiedziała trochę jeszcze dziś chorowałam z rana… też jest biedna wymęczona. Trzeba mieć trochę serca i zlitować się nad bliźnim w potrzebie - ściszyła głos do teatralnego szeptu - Słabość to pojęcie względne, zależne od warunków otoczenia i sytuacji. Nikt nie mówi że na jednej butelce się skończy.

- To prawda. No mówię ci Claudio ta praca mnie wykańcza. Zawsze na nogach, wiesz jak od tego stania i biegania nogi pod koniec dnia bolą? Albo ręce? Nursering to chyba najbardziej męczący zawód świata. A Księżniczka też przeszła swoje no musi mieć czas by zregenerować siły. Wiesz jak ją tyłek boli? Tak, od tego leżenia, nawet sobie nie wyobrażasz jak to obciąża kości i mięśnie takie leżenie o chodzeniu nie wspominając.
- pielęgniarka gładko wylała z siebie potok utyskiwań by poprzeć wersję podopiecznej i podkreślić jakie są obie wykończone. Chociaż obie zdawały sobie sprawę, że Księżniczki akurat tyłek to nie boli od leżenia.

- Hmm… To jak moje panie jesteście takie wykończone to może skorzystacie z usług mojej masażystki? Mówię wam, cuda dziewczyna potrafi zrobić. Mogę wam ją podesłać na dniach. - zaproponował komik tak poważnie, że zabrzmiało jakby poważnie to oferował. Pielęgniarka pozezowała na stojącą przy niej dziewczynę.

- A może masażysta? Nie masz jakiegoś
? - zapytała nie zamierzając odpuszczać oferty skoro już została złożona ale jeszcze chyba sprawdzała ile da się ugrać.

- No wiesz Betty, nie wiem co by się musiało stać bym dał się wymasować jakiemuś facetowi. Więc mam tylko dziewczynę. Jak ci pasuje to podaj czas i miejsce to przyjedzie. - artysta estradowy zrobił przepraszającą minę, że ma do dyspozycji tylko dziewczynę.

- A zrobiłaby masaż i mnie i Księżniczce za jedną wizytą? - zapytała rozmówczyni udając, że jeszcze się waha i zastanawia.

- Myślę, że to da się załatwić. - mężczyzna uśmiechnął się nie robiąc z tego problemu.

- To w poniedziałek wieczorem u mnie. - zgodziła się dziwnie szybko rozweselona pielęgniarka.

- Cudnie no to jesteśmy umówieni. - Claudio zaczął unosić dłoń jakby chciał się pożegnać ale Betty ubiegła go pierwsza.

- I jeszcze tylko ten drink Claudio. - przypomniała ze słodkim uśmiechem brunetka.

- Ojej… nie udało się… a było tak blisko… - komik uśmiechnął się z rozbawionym rozczarowaniem jakby złapano go na szykowaniu chłopięcego psikusa. Betty rozłożyła bezradnie dłonie z równie pogodnym uśmiechem. - Dobrze moje panie, zapraszam was do siebie na drinka. - powiedział w końcu już poważnym i jak na przegranego to całkiem zadowolonym tonem. Betty też wydawała się szczęśliwa, że dobili targu.

Na zadowoloną wyglądała też Mazzi i jakoś tak nie robiła już obrażonej miny kogoś stojącego nad grobem. Miała dziś zostać na noc w szpitalu... wychodziło, że jednak się wyrwie i to w doborowym towarzystwie. Jeszcze jeden wieczór poczuje się przez trochę jak człowiek, nazbiera tych nowych, dobrych wspomnień...
- Tylko czy szlachetna pani użyczy mi w swej łaskawości szaty zgrzebnej aby na krnąbrny mój i grzeszny kark narzucić? - wymruczała pielęgniarce do ucha, ale na tyle głośno żeby komik też słyszał - Wbijanie do baru czy innego lokalu w szpitalnej pidżamie wzbudza niezdrowe zainteresowanie - wyszczerzyła się bezczelnie i z miną niewiniątka dokończyła - Tak przynajmniej słyszałam.

- Szaty zgrzebnej? Na twój krnąbrny, grzeszny kark? - siostra Betty powtórzyła z namysłem słowa podopiecznej. Zmrużyła do tego oczy a głos jej trochę opadł przez co wydawała się szukać czegoś w pamięci albo wyobrażać sobie Lamię w tej szacie zgrzebnej. Na tym grzesznym i krnąbrnym karku.
- Myślę, Księżniczko, że znajdę ci coś odpowiedniego u mnie w domu. - uniosła dłoń i poprawiła kołnierzyk piżamy swojej pacjentki zahaczając w pewnym momencie o górną krawędź piżamy. Kołnierzyk trochę zacisnął się od tego ruchu mocniej napierając na kark i boki szyi Lamii nieco też nakłaniając jej głowę do podobnego ruchu w przód i w dół.
- Jeżeli oczywiście będziesz miała czas i ochotę odwiedzić swoją szlachetną panią. - dodała puszczając kołnierzyk i z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.

- Coś widzę, że zapowiada się bardzo ekscytująco ta wizyta. - Claudio widocznie coś wyczuł z tych podtekstów bo odezwał się z przekąsem i fascynacja jaką wzbudziło zachowanie i wymiana zdań obydwu kobiet. Nie było też pewne o której wizycie mówi.

- A może Claudio, też nas odwiedzisz? Byłoby na pewno o wiele bardziej ekscytująco. - Betty skierowała swoją uwagę na komika zapraszając go do siebie.

- Och, przykro mi ale jako gwiazda estrady jestem niewolnikiem mojego grafiku. - aktor pokiwał smutnie głową i rozłożył ręce w geście bezradności w starciu z siłą wyższą.

- Wolałbym abyś był tylko niewolnikiem. - westchnęła z żalem pielęgniarka i dla odmiany teraz ona pokiwała kasztanowa głową przesuwając się spojrzeniem po sylwetce mężczyzny.

- Doprawdy? - aktor uniósł brwi ze zdziwieniem i z uprzejmy, zainteresowaniem czekał na wyjaśnienia.

- O tak. Wtedy bym cię dla nas kupiła byś zabawiał tylko nas. I może kogoś jak będzie dla nas miłą i sympatyczną osobą. - wyjaśniła że śmiechem i uśmiechem okularnica w pielęgniarskim uniformie. Oboje się roześmiali bawiąc się nawzajem tą rozmową.

- A przeżył ktoś taką niewolę u ciebie? - zapytał komik unosząc jedną brew z zaciekawieniem podszytym ironią.

- Naturalnie. - pielęgniarka mówiła jakby ja uraził podejrzeniem, że mogło być inaczej. - Nikt się jeszcze nie skarżył. - Betty też była równie rezolutna. Zgodziła się z własnymi słowami kiwając głową.

- A mogli mówić? - chytrze zapytał łysy aktor. Siostra przełożona teraz wyglądała na zaskoczona a zaraz potem roześmiała rozbawiona tym pytaniem na całego.

- Oj masz mnie Claudio! No rzeczywiście zdarzało się, że bywały z tym problemy. - przyznała bez żenady rozweselona na całego rozmówczyni sprawiając, że on też się roześmiał.

- Zaproszenie prosto do domu szlachetnej pani - Lamia mruknęła w tle, bujając brwiami - A co ze mną, będę mogła mówić po opuszczeniu twych - uśmiech się jej poszerzył - Gościnnych progów? Chyba że znajdzie sie ktoś, kto poratuje damę w potrzebie niosąc ją na bezpieczne ziemie - popatrzyła na komika, rzucając rzęsami.

- Naturalnie Księżniczko. U mnie nie stanie, ci się żadna krzywda na jaką nie będziesz miała ochotę. - Betty uśmiechnęła się do Lamii przy okazji troskliwie kładąc jej swoją dłoń na jej policzku.

- O tak. Bardzo ekscytująco. - komik zgodził się z własnymi słowami raz jeszcze widocznie coraz bardziej, żałując poniedziałkowego wieczoru u siostry Betty.
- Ale służę uprzejmie w czwartkowy wieczór. - Claudio lekko ukłonił się szarmancko i grzecznie jak po występie, najpierw Lamii a potem jej opiekunce.

- “Służę uprzejmie” - pielęgniarka powtórzyła słowa aktora smakując je na podniebieniu i w końcu strzeliła językiem o te podniebienie. - Uwielbiam ten zwrot. - przyznała się z rozbawioną bezwstydnością. Riposta znowu rozbawiła komika i ją samą chyba też.

Mazzi stała z boku, przysłuchując się uważnie rozmowie. Gry pozorów, role do odegrania i ona, widząca coraz wyraźniej ile traciła siedząc na Froncie. Po co tam w ogóle się pchała, co ją podkusiło żeby siedzieć w okopach, krwawić i robić ze strachu pod siebie, a potem wymazana krwią i potem przedzierać się przez Ruiny? Nie chciała mieć własnej rodziny, spokojnego kąta? Swojego prywatnego piekarnika i półki słoików pełnych jabłkowego przecieru? Humor siadł jej momentalnie, na twarzy trzymała jednak pogodną maskę.


- Och, Księżniczko! Jesteś moją szczęśliwą gwiazdką! - powiedziała rozentuzjazmowana pielęgniarka z werwą pchając przed sobą wózek z Amelia. Na kolanach biernej blondynki leżało kilka polaroidowych fotografii. Pod wpływem chwili okazało się, że Phil miała aparat i pstryknęła trochę fotek z czego część pozwolono zatrzymać pacjentkom i ich opiekunce. W tym jedno ich trójki razem z prawie całym kabaretem poza Phyllis która robiła zdjęcie i jedno jakie im cyknęła osobne tylko z Claudio. Gdy temat bowiem zszedł na milcząca dziewczynę na wózku i wyszła jej trudna i niejasna sytuacja Betty wpadła na pomysł autografu jaki komik mógłby jej zostawić. Więc zostawił a nawet dopełnił pomysł wzywając Phill, jej aparat i resztę trupy na tą mini sesje zdjęciową polaroidem. I teraz wracały uszczęśliwione. Betty wydawała się cała w skowronkach i naładowana pozytywną energią od podeszew butów po okulary. Czasem wyprzedzały innych szpitalnych przechodniów powracających do swoich sal i gabinetów a czasem mijały ich z przeciwka.

- Dostałyśmy i zdjęcia i autografy od artystów! - popatrzyła z sympatycznym uśmiechem na idącą obok kobietę w piżamie a potem zerknęła w dół na siedząca na wózku blondynkę z obandażowaną głową.

- I jeszcze tak zbajerowałaś Claudio, że zaprosił w czwartek do siebie na drinka! Na drinka do samego Claudio Estebana z samym Claudio Estebanem! - zawołała podekscytowana tym faktem. Nagle zamilkła, przymrużyła oczy i uniosła nieco głowę przygryzając nieco wargę. W końcu nie zmieniając miny przechyliła głowę nieco w bok by spojrzeć na starszą sierżant.
- A słyszałam, że to stary rozpustnik i nicpoń. Mam nadzieję, że nie skończy się na jednym drinku. - wymruczała kosmatym szeptem. - I jeszcze nam podeśle swoją masażystkę. - pokręciła głową nie mogąc się nadziwić nadmiarowi szczęścia. - Otworzysz nam drzwi z Księżniczko? - poprosiła gdy zatrzymała wózek Amy przed wahadłowymi drzwiami pomiędzy urazówka a rehabilitacja.

Gdy Lamia spełniła prośbę opiekunki ta mogła wjechać wózkiem przez drzwi. Ale gdy tylko fotel na kółkach przez nie przejechał niespodziewanie pielęgniarka złapała za jej dłoń i pociągnęła z powrotem do tyłu. Drzwi majtnęły się pozostawiając wózek z Amy po drugiej stronie a Betty obróciła pacjentka dookoła swojej osi tak, że ta wylądowała tyłkiem na brzegu biurka. Tego samego które wczoraj zdążyła trochę obejrzeć.

- I pamiętałaś o mnie przy tych drinkach. To, było, bardzo, bardzo miłe. - Betty szepnęła w twarz Lamii dociskając ją przy okazji do krawędzi biurka. Przy okazji oczyściła palcami twarz pacjentki z opadających na nią włosów. Pielęgniarka wydawała się być szczerze poruszona i wzruszona tym faktem. Usta złożyły delikatny i czuły pocałunek wdzięczności na drugich ustach nie zwracając uwagi, że ktoś w każdej chwili może wyjść przez drzwi tuż obok albo nadejść od strony korytarza.

- Jestem bardzo… - Betty uśmiechnęła się kuszącym uśmiechem pochylając się przed pacjentka i dłonie opierając o jej barki -... Bardzo… - już prawie klęczała przy starszej sierżant a dłonie zsunęły się z barków na jej piersi drażniąc je przez piżamę. -... Bardzo usatysfakcjonowana… - szepnęła do niej unosząc w górę swoją twarz aby spojrzeć na nią z wysokości jej brzucha. Dłonie okularnicy zostawiły piersi Lamii w spokoju i teraz gmerały przy zsuwaniu Mazzi spodni od piżamy.
- Zasłużyłaś na nagrodę. - szepnęła z figlarnym uśmiechem i złożyła pocałunek na tym co dotąd kryły spodnie od piżamy. A potem jeszcze raz i kolejne dorzucając do tego działanie palców i języka. Zdawała się kompletnie nie słyszeć zbliżających się zza drzwi energicznych kroków. Prawie w ostatniej chwili podniosła się naciągając jednocześnie spodnie Mazzi na miejsce i znów pociągając ją za sobą, tym razem w stronę drzwi.
- Lubię to robić w zaskakujących miejscach. - wyszeptała jej gdy już popychała skrzydło drzwi a po drugiej stronie widać było grupkę nadchodzących pielęgniarek jakie z zastanowieniem wpatrywały się w siedząca dotąd samotnie na wózku Amelie.

Na początku trudno było Lamii cokolwiek odpowiedzieć. Siedziała na biurku, dysząc ciężko i wciąż czując rozchodzące się echo szczytowania. Pociągnięta wstała bezwolnie, na miękkich nogach krocząc za pielęgniarką i uśmiechając się głupkowato pod nosem. Takie nagrody mogła dostawać w przerwach co dwie godziny, albo i mniej. Parsknęła w bok, wygładzając odruchowo pidżamę.
- Zapamiętam i teraz ja cię zaskoczę. Bój się - mrugnęła Betty, potem potarła nerwowym ruchem popalone ramię, a raczej okrywający je bandaż.
- Ten palant z gitarą zaprosił mnie na koncert za tydzień do starego kina. Wiesz gdzie to jest? Może mogłabyś mi pożyczyć kieckę albo dwie? Nie mam nic - skrzywiła się - Żołd dostane za jakiś czas, a nie chcę popieprzać w szpitalnym drelichu. Mundur… - zrobiła przerwę, wzdychając cicho - Na razie jestem w cywilu, na przepustce zdrowotnej. Jeszcze mi zbrzydnie… znowu.

Na obietnicę rewanżu siostra przełożona prowokująco posłała pacjentce krzywy uśmieszek współgrający z ironicznym ruchem brwi. Zupełnie jakby nie dowierzała możliwościom czy finezji starszej sierżant. Ale właśnie wracały do sali i to a raczej przełożenie osowiałej blondynki z fotela na łóżko zajęło całą trójkę.
- Pomożesz mi Księżniczko? - poprosiła pielęgniarka łapiąc blondynkę za ramiona. We dwie było im łatwiej uporać się z półprzytomną Amelią. Sprawnie im to poszło ale gdy dziewczyna już siedziała na swoim łóżku siostra usiadła obok niej.

- Podobało ci się Amy? - zapytała nieco obniżając głowę by spojrzeć na twarz blondynki. Trudno w półmroku sali było określić czy ta jakoś zareagowała. - Amy pamiętasz co dziś mówiła Księżniczka? O tym babskim wieczorze u mnie? Chciałabyś być z nami? Mam kompakt i coś dobrego do picia. Ciasto upieczemy jakie tylko będziesz chciała. Miałabyś ochotę pomieszkać trochę w domu a nie w szpitalu? Dzień, może dwa. Zobaczę na ile się da załatwić przepustkę. - pielęgniarka mówiła cichym, łagodnym głosem przy okazji odgarniając dziewczynie włosy z twarzy. Zerkała też i na Lamie więc do niej też to było przeznaczone.

- Jak by nie chciała? - Lamia ofuknęła pielęgniarkę i też zwróciła się do blondyny, siadając na łóżku obok niej, akurat z tej niespalonej strony - Amy… będzie nam smutno jeśli z nami nie pójdziesz. Tu i tak tylko białe ściany, cienki rosół i smród chemikaliów. Idzie od tego zwariować, wiem co mówię.

Blondynka milczała uparcie i mimo, że dwie kobiety wsłuchiwały się i wpatrywały w nią uważnie to nadal nie dało się zauważyć żadnej reakcji.
- Lubię murzynka że śliwkami. - powiedziała w końcu blondynka. Było to tak ciche i niespodziewane, że pielęgniarka w pierwszej chwili nachyliła się ku niej jeszcze bardziej ale zaraz spojrzała na Lamie sprawdzając czy ta też to usłyszała.

- No to będzie murzynek że śliwkami. - powiedziała radośnie okularnica i pokiwała głową. - Dobrze dziewczyny no to prawie jesteśmy w domu. U mnie w domu. - rzekła z zadowoleniem Betty i brzmiało jakby zaczynała omawiać jakiś plan. - Bardzo was proszę w takim razie nie róbcie niczego głupiego przez ten weekend. - tutaj jakoś zadarła głowę do góry i spojrzała na starszą sierżant. - Ja spróbuję złapać doktora Brenna a jak nie to jutro rano. Jak się zgodzi a myślę, że tak bo zwykle się zgadzam to będzie was się pytał na porannym obchodzie czy się zgadzacie. Więc mówcie, że tak jeśli macie ochotę na ten babski wieczór. Wtedy ja w poniedziałek przyjdę do pracy jak zwykle ale potem zabiorę was do siebie. Jeśli dostaniemy na jeden dzień no to będę was musiała odstawić we wtorek na kolację, jeśli dwa, no to w środę na kolację. Od tego czy dzień czy dwa sporo zależy jutro rano co powiecie doktorowi Brennowi. - pielęgniarka przedstawiła swój plan i wreszcie wstała z łóżka Amelii. Podniosła jej nogi by mogła się ułożyć na łóżku i okryła kołdrą.

- A tam od razu głupiego… - Mazzi przeszła na swoje łóżko, mrucząc pod nosem przy kwestii robienia głupot w weekend. Dwa dni, masa czasu… - A jak będziemy się nudzić? - spojrzała przez ramię na pielęgniarkę i zrobiła minę wcielenia niewinności - Dwa dni to cholernie długo.

- To świetnie, że jesteśmy umówione.
- pielęgniarka uśmiechnęła się głównie głosem bo w półmroku sali słabo było widać rysy twarzy. Zostawiła za sobą Amy całując ją na dobranoc i dała znak drugiej pacjentce, że czas i ją położyć do łóżka. Przeszły na drugą stronę szpitalnego parawanu i znalazły się przy łóżku Lamii.

- Czas do łóżka Księżniczko. - w głos okularnicy znowu wkradł się uśmiech. - I stare kino i kiecka? - widać nie zapomniała o co Mazzi pytała ją jeszcze na korytarzu.
- Tak i tak. Tak, wiem gdzie jest stare kino i jak będziesz u mnie to ci wytłumaczę. Nawet rozrysuje. A jak się okażesz grzeczna dziewczynką i nie będziesz się wstydzić przed kolegami, że cię taka stara baba odwozi to nawet cię odwiozę jeśli będzie okazja. I tak, kiecka też ci jakąś znajdę. - Betty nieco cofnęła się aby oszacować sylwetkę pacjentki po czym na odwrót, przysunęła się jeszcze bliżej tak, że mogła ona czuć jej oddech i zapach szamponu z włosów. - Właściwie jestem pewna, że na przykład obroże to bym miała wprost stworzoną dla ciebie. Lubisz obroże Księżniczko? - wyszeptała jej kosmatym szeptem prosto w twarz i wodząc delikatnie palcem po szyi pacjentki.

Sierżant prychnęła, wychylając kark do przodu i samej napierając grdyką na dłoń pielęgniarki. Tacy jak ona wiecznie ujadali i gryźli na czyimś postronku, zakładano im coraz to nowe obroże aż zapominali że je nosili, podświadomie już spełniając wolę panów - czy to dowództwa bezpośredniego, czy sztabu w postaci rozkazów nabazgranych szybko na kartce: idź, walcz, odbij, krwaw, zdychaj. Cudem przeżyjesz - jeszcze raz. I jeszcze raz.
I tylko skóra na karku zdzierała się od szarpiących sygnałów nakazujących ruch.
- Zależy kto trzyma smycz - odpowiedziała nagle bardzo poważnie, bez uśmiechu. Patrzyła martwym wzrokiem na drugą kobietę parę chwil, aż wreszcie coś w jej twarzy drgnęło i znów się wyszczerzyła, łapiąc palcami za kołnierz pielęgniarskiego uniformu i wygładzając go machinalnie - Myślę że twoją polubię i… - przymknęła oczy, sapiąc cicho pod nosem - Daj mi coś żebym… usnęła i nie śniła. To był dobry dzień, nie warto - zawahała się, a potem wzruszyła ramionami - Nie warto psuć go koszmarami.

- Nie bój się kochanie. U mnie nie stanie ci się nic na co nie będziesz miała ochotę.
- głos okularnicy nabrał ciepłych barw. Tak samo dotyk stracił podtekst erotyczny i teraz gdy ją objęła dzieliła się z nią ciepłem i otuchą drugiego, przyjaznego człowieka w starciu z tym czymś chłodnym, zimnym, obcym, nieprzyjaznym nie zaproszonym w ramy tych objęć. Lamia miała wrażenie, że już kiedyś, wcześniej też tak z kimś stała w podobnej pozie i sytuacji. Ale zanim wrażenie zdążyło się ustabilizować umknęło w mrok niepamięci spłoszone głosem nieświadomej tego okularnicy.

- Teraz nie mam nic przy sobie Księżniczko. Ale połóż się i poczekaj, pójdę do ambulatorium i coś ci przyniosę. - Betty odsunęła się od Lamii zaczynając ją puszczać. Pogładziła pocieszająco dłonią po jej policzku.

Pacjentka już miała się grzecznie położyć i czekać na zbawienie podane dożylnie w formie płynu przypominającego niegroźną wodę, ale zamiast tego wyprostowała ramiona, obejmując mocno Betty i zamykając jej usta swoimi, na niedługo. Parę sekund po których wróciła do leżenia mniej więcej pionowego. Nim to zrobiła wyszeptała jeszcze krótkie “dziękuje”. Noc bez koszmarów… brzmiało cudownie.
- Jesteś moim aniołem - blady uśmiech pojawił się na ustach sierżant i był inny niż te dotychczasowe. Już nie bezczelny albo drwiąco niewinny. Ten był znikomy, ledwo unoszący kąciki ust do góry… ale za to od serca i szczery. Do tego zmęczony głos, gdy późną wieczorową porą opadają wszelkie maski.- Może Amy też chce.. hej Amy, chcesz coś po czym nie będziesz miała koszmarów? - odezwała się do pacjentki obok.

- Nie ma sprawy Księżniczko. W końcu jestem po to by służyć. - odparła już weselej i z przekorą w głosie zdając sobie sprawę jak to dwuznacznie musi brzmieć w jej ustach. - Ale Amy już dostała swoje. Więcej byłoby dla niej niebezpieczne. - nieco spoważniała spoglądając za kotarę. - Zaraz wrócę kochanie, nic się nie bój. - teraz ona pocałowała kochankę delikatnie w usta, pacnęła jak małą dziewczynkę palcem w nos i odeszła od jej łóżka. Wróciła zaraz potem niosąc uśmiech i strzykawkę wypełnioną przeźroczystą cieczą. Wbiła igłę w ramię sierżant ale nim docisnęła tłoczek do końca, pacjenta uciekła w czerń. Też z uśmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Driada : 29-09-2018 o 01:25.
Driada jest offline