Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2018, 00:15   #293
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Wenecjanka rzuciła wzrokiem za znikającym w piwnicy Fyodorem. Dla niej walka nie zakończyła się wcale. Wyprostowała się i uniosła podbródek tak jak robiła zawsze nosząc suknię patrycjuszki.
- Zatrudniłeś tutejszych oprychów? Fatalny błąd. Rycerze Boga radzą sobie nawet w wąskich uliczkach - uniosła ręce i założyła dłonie na siebie.
- Tego co szukamy nie ma w piwnicy, ale weźmiemy i to co tam jest - wykrzywiła usta w podłym uśmiechu. - Jesteś skończony. Jak dziwnie to nie zabrzmi jedyny sposobem na twój ratunek jest pomóc nam zdobyciu tego co szukamy. Wiesz o tym. Ja wiem, że wiesz. Powiedz nam gdzie jest von Guze, a potraktujemy Cię łaskawie. Jeśli znajdziemy go sami… nie okażemy jej.
- A jeśli to on was znajdzie, to nie będzie czego zbierać, a ja doczekam stosownej nagrody - Dohn wyszarpnął z ramienia ostrze Gergego i jęknął przy tym.
- Tyś jest Gerge, masz chronić siostry Anny - Helmut pokłonił się cały czas trzymającej go na uwięzi zakonnicy.
- Tam, w ciemnicę piwnicy zszedł Czerwony Brat Reznov, który jak mniemam nie chciał uszczknąć bogactwa rodziny Guzów i to was sprowadza. Ale tyś co za jedna? - zakończył patrząc na Franciskę z jej szlachecką postawą i skromnym strojem panny służebnej.
- Handel jest sztuką podejmowania ryzyka, takiego które się opłaci. Tylko ci kupcy, którzy obstawiają właściwą stronę nie kończą na stosie. Czas się zmienił, a kupiec powinien wiedzieć o tym znacznie wcześniej - skrzywiła się.
- Potrafimy zabijać skutecznie. Ale ty chyba chcesz żyć, co? Von Guze i tak cię zabije. Oddałeś przecież dobrowolnie Inkwizycji jego cenny skarb ukryty w piwnicy - uniosła palec do ust - A może jakiś próbujący się wkupić w jego łaski człowiek zabije cię przynosząc słuszną zemstę za twoją zdradę? Jest kilka możliwości. Każda poza jedną kończy się twoją śmiercią.
Anna otarła z twarzy spływającą po policzku łzę.
- Gerge… czy mógłbyś znaleźć coś i związać, tego mężczyznę? - Zakonnica wzięła głębszy oddech starając się nie odrywać wzroku od Dohna, a tak bardzo zależało jej na tym by spojrzeć na włoszkę. - Francisco… co znaczy, że na dole nie ma tego, czego szukamy?
Francisca nie musiała patrzeć na Dohna, aby utrzymać go w miejscu, ale mimo to nie spuszczała z niego wzroku.
- A więc oto szlachetna pani Ramberti zawitała do mych progów - Dohn przeszedł na niemiecki - Potrafiłaś powiedzieć mężowi, żeby przyszedł mnie szantażować. Szantażować, a jakże, kwestią tego, co mam w piwnicy. A swym towarzyszom nie powiedziałaś? Zastanawiające. Zatem handlujesz przede wszystkim dla siebie. - Pokiwa głową ze zrozumieniem i wtedy dostał w szczękę od Gergego.
- Gdzie jest von Guze! Odpowiadaj! - on też przeszedł na mowę Germanów, przypominając Dohnowi i Francisce, że ktoś jednak ich nadal rozumie. Nożem rozciął pasek kupca i zaczął go nim krępować.

Trzeci z oprychów rzucił się na Franciscę, jednak ta odskoczyła na bok. Mężczyzna znalazł się między inkwizytorką, a wracającym z piwnicy Fyodorem.
Kobieta nie przejęła się zbytnio oprychem zostawiając go Fyodorowi. Podjęła jednak język niemiecki.
- A Ty go posłałeś w objęcia wampira! Głupcze! - jej głos był niski i zimny - Przyszliśmy po to co w twojej piwnicy należy do von Guzego. Nudzisz mnie tym gadaniem. Wiesz, że jesteśmy zdecydowani, więc mów - Włoszka obserwowała oprycha, który właśnie ją minął i widząc jego plecy, nie bacząc na swe szlacheckie pochodzenie z całej siły kopnęła go w stopę.

Fyodor widząc, że walka się jeszcze jednak nie skończyła wbił swe spojrzenie w stojącego przed nim oprycha przytwierdzając go do ziemi i cofnął się o krok. I na razie tak został. Toczyła się dyskusja w której nie miał jak brać udziału, bo nagle stwierdzono, że przejdą na germański… nie krył przed sobą, że to go irytowało.

Francisce wyjątkowo nie pasowało, że Dohn w obliczu śmierci prowadzi negocjacje w stylu targowym. Nie wiedział co zaszło w klasztorze więc nie mógł widzieć von Guze. Zajmował ich swoją paplaniną więc na coś liczył. To znaczyło tylko jedno. Nie mieli czasu. Potrzebowali nowych wiadomości, a nie przeciągającej się potyczki. I jeszcze ta krew. Włoszka nie patrzyła na leżących, ale już czuła jej zapach. Obrzydliwość.
Uśmiechnęła się uprzejmie do kupca i wróciła do łaciny.
- Piwnica zawiera coś, co jest źródłem siły dla von Guzego - obejrzała Fyodora krótkim spojrzeniem - Nie jest to jednak on sam, prawda?
- Kupiec bardziej boi się wampira niż swojej śmierci, a my chyba nie damy rady upilnować ich wszystkich, sprawdzić piwnicy i szukać dalej? Dohn gra na czas, albo posiada większą moc niż zwykły germański kupiec
.
Gerge skończył wiązać ręce za plecami kupca, po czym silnym kopniakiem pod kolano posłał mężczyznę na podłogę. Klęczący grubas uśmiechał się tylko w stronę Inkwizytorów.
- Czemuż nasz czerwony brat nie zechciał skorzystać z gościny w piwnicy? Nie przywykł? A pomyślałby kto, że widzieliście już wszystko w swoim wieku.

Zatrzymany w miejscu oprych przyjął dzielnie kopnięcie w kostkę w wykonaniu Wenecjanki, po czym powędrował na spotkanie z dębową podłogą, gdy w tę samą kostkę kopnięcie poprawił Gerge. Inkwizytor klęknął na plecach oprycha szukając czegoś, czym i jego mógłby związać.
Anna westchnęła ciężko. Włoszka znów robiła coś dziwnego, a oni dali się wciągnąć w to jak dzieci. Będą musieli szybko przestać nim kolejny inkwizytor znów straci życie.
- Trzeba będzie ich stąd zabrać, pewnie przekazać na ręce Małomira. - Zakonnica spojrzała na Fyodora pytająco. Co widział w piwnicy? Czemu wrócił tak szybko? Czyżby była pusta. Niebawem się przekona, niech tylko Gerge skończy wiązać tych mężczyzn.

Wenecjanka spojrzała na Annę mrużąc oczy. Uśmiechnęła się lekko. Tak jak potrafiła najlepiej. Niejednoznacznie.
- To coś przyniesiono tu z burdelu - mruknęła cicho.
- Zanim kat z nim skończy na niebie będzie widać już wszystkie gwiazdy.

- W piwnicy powitała mnie ciemność i zgrzyt obnażanego żelaza - odpowiedział Fyodor po łacinie - ktoś tam jest, ale potrzeba źródła światła. A ja potrzebuję broni - powiedział schylając się po ostrze jednego z pokonanych oprychów po czym rozejrzał się za pochodnią, czy świecą by powrócić do środka.

W pomieszczeniu wisiało kilka świec podwieszonych do sufitu na długich łańcuchach. Nie było to może najdoskonalsze źródło światła, ale i tak było o wiele lepsze od ciemności.
- Zejdźmy tam, dobrze? - Zakonnica obejrzała się na związanych mężczyzn i ruszyła w kierunku piwnicy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline