Hobgoblin Zarg siedział zamyślony, nie przejmował się zbytni tym co się dzieje z klanem i innymi ważne było że żył.
W każdej chwili mógł wrócić na teren chanatu, ale to była ostateczność, gdyż ruszenie samemu było pewną śmiercią, a tego nie chciał.
Więc siedział tu razem z innymi nędznikami przy słabo palącym się ogniu, był skupiony na swojej nowej zabawce "Kuszy samo powtarzalnej", nie mógł dojść do tego jak to działa. -Co to za wichajster- Mruknął do siebie
Z myśli wyrwał go krzyk orka - Potrzebuje zwiadu, Zarg! -
Na te słowa natychmiast się poderwał -Tak tak, zwiad-
Ruszył nową kuszę założył na plecy i wrócił do starej i sprawdzonej.
Przez chwilę nawet nie wiedział gdzie i po co idzie bo nagle wyrwano go z jego myśli, ale jak tylko usłyszał głosy ludzi zrozumiał w jakim jest zagrożeniu.
Przyparł do najbliższego drzewa, powoli centymetr po centymetrze wychylił głowę, bez ruszania nią tylko gałkami oczu omiótł okolicę. Nic pomyślał i odetchnął, wybrał kolejne drzewo, powoli cofnął głowę, zszedł do pozycji leżącej i się przeczołgał, wstał przy wybranym drzewie znowu wychylił głowę i rozejrzał się samymi gałkami oczu, robił tak aż zobaczył ludzi... |