| W momencie gdy z ust obu kobiet padło "trzy", drowka wypuściła strzałę w stronę jednego z orków. Pocisk z świstem trafił w przeciwnika raniąc go. Stwór przyjął bojową pozycję próbując dostrzec skąd poleciała strzała. Zanim jednak zdążył cokolwiek wykryć, Saxa wypuściła bełt z kuszy który poszybował nad strumykiem w stronę wybranego orka. Niestety, czy to wina wiatru, czy celności strzelca, pocisk przeleciał obok zielonoskórego nie trafiając go.
Nagle dzięki zaklęciu Awen obóz zarósł kolczastymi pnączami, które utrudniały jakiekolwiek poruszanie i boleśnie raniły każdego próbującego się przez nie przedrzeć. Stworzenia wciąż stały jak wryte kiedy tuż obok nich zmaterializowała się magiczna, lewitująca włócznia. Allayn i Lieselotte również nie tracili czasu. Ognisty pocisk może i nie był najpotężniejszą bronią, jaką dysponowali magowie, ale bywał dość skuteczny w przypadku niezbyt silnych przeciwników. Gdy jeden z orków oberwał, Allayn posłał taki pocisk w stronę rannego, powalając go na ziemię. Tuż za pociskiem Allayna poleciał drugi, choć znacznie większy. Kiedy trafił w cel, potężna fala płomieni poraziła stworzenia spalając je żywcem i dotkliwie raniąc trolla. Zanim płomienie ognistej kuli zdążyły przygasnąć z nieba uderzył promień palącego światła wycelowany prosto w trolli czerep, a magicznie przywołana broń trafiła potwora w ramię.
W końcu zasłona namiotu poruszyła się i wyszedł zza niej kolejny ork, a za nim ujrzeliście kolejnego, znacznie większego wykrzykującego już do reszty jakieś rozkazy. Najpewniej był ich wodzem. Podkomendny rzucił się w kierunku Gorthaka. Kolce boleśnie poraniły jego nogi i skutecznie zatrzymały szarżę. Rzucił więc w kierunku barbarzyńcy oszczepem przebijając jego zbroję. Po waszej stronie polała się pierwsza krew, choć z pewnością nie ostatnia. Najniebezpieczniejszy wróg właśnie wyłonił się zza drzewa. Ogromny leśny gigant trzymał już w łapie pokaźnych rozmiarów kamień, którym rzucił w Rahnulfa niemal miażdżąc go śmiertelnie. Ork widząc to uśmiechnął się złośliwie rzucając w stronę wilka oszczepem. Biedne zwierzę osunęło się w końcu na trawę zraszając ją świeżą krwią.
Podczas gdy pozostałe orki próbowały zorganizować kontrofensywę pociski Shilen i Saxy nieubłaganie trafiały w trolla powalając go w końcu. Allayn już rzucał kolejny ognisty pocisk w jego stronę, jednak znaczna odległość spowodowała, że tym razem chybił. W tym czasie wódz szajki zdążył dobiec do łotrzycy trafiając ją wielkim, dwuręcznym toporem. Tylko dzięki nabytej zwinności Saxie udało się uniknąć poważnych obrażeń i topór zamiast wbić się głęboko w ciało, przejechał po skórzanym pancerzu i zahaczył o nogę. Widząc to Gorthak bez wahania przeskoczył przez drewnianą barierke mostu lądując w strumieniu i ruszył w jego stronę. - Na Gruumsha, walcz z prawdziwym wojownikiem! Ze mną! - Krzyknął atakując. I tym razem topór wylądował na skórze wodza. Słowa te zabrzmiały niczym złowieszczy omen, gdyż tuż po uderzeniu barbarzyńcy, w wielkiego orka trafiła również lewitująca włócznia i promieniujący jasnym światłem pocisk Awen. Zmasowany atak dał łotrzycy szansę na wycofanie się i kolejny strzał z kuszy- znacznie bardziej skuteczny niż poprzedni. Wódz aż zachwiał się na moment kiedy bełt ugodził go w klatkę piersiową.
Kiedy Allayn rzucił drugą w tej bitwie kulę ognia wiedzieliście, że szala zwycięstwa jest znacznie przechylona w waszą stronę. Troll i ork natychmiast padły martwe, a ogień dotkliwie poparzył giganta. Choć wódz orków zaatakował Gorthaka, to nie wyrządził mu już większych szkód. W odpowiedzi potężny cios barbarzyńskiego topora zwalił go z nóg.
Drowia strzała i kapłański promień pomknęły w stronę giganta zadając mu kolejne rany, a ataki Hassana okazały się dla niego śmiertelne. Błyskawiczna seria potężnych cięć i uderzeń drzewcami otworzyła ciało potwora na brzuchu i klatce piersiowej. Uszu wojownika dobiegło głośne gruchnięcie. kiedy drzewce zderzyły się z plecami potwora. Gigant z połamanym kręgosłupem upadł martwy na ziemię.
Drowka widząc, że ostatni wróg padł czym prędzej przypadła do Rahnulfa. Objęła jego wielki kudłaty łeb i głaszcząc go po nim, przyglądała się jego ranom. - Nie, nie, nie… - wyszeptała drżącym głosem. - Trzymaj się mały, wyjdziesz z tego. - Po chwili elfka przywołała leczącego ducha, który przybrał kształt wilka i zawisnął nad rannym zwierzęciem przywracając mu siły.
Kiedy olbrzym padł, Awen poczuła delikatne drżenie ziemi. Poklepała konia po szyi i wyszeptała: – Dziękuję za pomoc przyjacielu, wygląda na to że nam się udało.
Spojrzała w kierunku obozowiska orków i rozproszyła swoje zaklęcia. Kolczaste pnącza i lewitująca włócznia zniknęły. Z niepokojem szukała wzrokiem swoich kompanów. - Żyją - odetchnęła z ulgą. Przez chwile patrzyła jak przywołany przez drowke duch leczy wilka. - Potrzebujesz pomocy z Rahnulfem? - zwróciła się do Shillen, po czym dodała - Ja mogę zająć się pozostałymi rannymi. nagle jej uwagę przykuł ruch w pobliżu Gorthaka. Wyglądało na to że wódz orków nadal żyje. jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównym tempie. W jego ciele nadal tliło się życie. - Czy możemy go związać zanim oprzytomnieje? - zwróciłą się do pozostałych. - Gdy go podleczę, razem z Gorthakiem możemy go przesłuchać, być może dowiemy się czegoś ciekawego. - Nieżle ich rozbiliśmy, szybko poszło, szkoda, że nie nie mogłem zmierzyć się z tym wodzem jeden na jednego, choć chyba nie macie wątpliwości co do wyniku? - Gorthak wytarł twarz z krwi, przyglądając się z szacunkiem towarzyszom. Razem wydawali się niepokonani, właśnie pokonali trolla i giganta bez strat własnych. - Mogę z nim pogadać w orczym. - Skinął głową i przeniósł ponure spojrzenie na wodza orków. Nie lubił torturować bezbronnych, zbyt dużo takich rzeczy widział gdy był niewolnikiem.
Hassan kiwnął głową i podszedł do konia na którym siedziała Awen, a przy którym znajdował się, przerzucony przez jego szeroki grzbiet plecak. Wojownik odpiął z niego linę. - Zapowiada się ciekawie - uśmiechnął się do kobiety, i powoli i metodycznie związał dowódcę orków za pomocą liny. Potem stanął przed nim, dwoma kopnięciami rozsunął mu nogi, i włożył orkowi ostrze glewii poniżej brzucha. - No dobra, możecie budzić tego śpiącego księcia. Gwarantuję, że wyśpiewa co wie. - zachichotał i zerkał to na Awen, to na orka i swoją broń, gotów zrobić użytek z ostrza na pierwszą oznakę oporu orkowego szefa. - Oj wyśpiewa... - wycedziła drowka, podnosząc się znad rannego wilka, który pod wpływem mocy przywołanego przez elfkę ducha wyglądał już trochę lepiej. - Już ja tego dopilnuję. - Spojrzała w kierunku rannego wodza orków, a jej oczy płonęły czystą nienawiścią. - Oj, dopilnuję… - Wyciągnęła swoje miecze i ruszyła w stronę orka. - Budźcie to cholerne ścierwo! Będzie zdychał długo w bólach i męczarniach! - Wystarczy, że na ciebie popatrzy, a od razu wszystko wyzna - rzucił Allayn. - W tej chwili uznam to za komplement, mieszańcu. - syknęła Shillen, idąc ze wzrokiem wbitym w orka, nawet nie spoglądając na pół-elfa. - Tylko się nie udław ze złości, kreciku. Poza tym to szkodzi urodzie - odparł zaklinacz.
Elfka zignorowała słowa pół-elfa i stanęła obok Hassana. - To co? Sprawdzimy, jak wysoko potrafi śpiewać? - spytała wojownika.*
Allayn nie gustował w torturowaniu osób, które nic mu nie zrobiły, więc zostawił wściekłą drowkę i ruszył obejrzeć pole bitwy i sprawdzić, czy po pokonanych ostały się jakieś wartościowe drobiazgi. * - Kreciku? Co ma niby znaczyć to określenie? - zapytał nie bardzo rozumiejąc wojownik stojącej obok Shillen* - To takie obraźliwe określenie, które ten dupek sobie wymyślił nawiązując do mojego pochodzenia i karnacji. - odparła drowka. - Bo krety są ślepe i są z podziemi jak ty... aaa - pokiwał ze zrozumieniem wojownik - ale to też miłe może być przecież, zależy, czy się lubi krety czy nie - wzruszył ramionami a jego czoło przeorały ostre bruzdy kiedy próbował myśleć - dobra, pytajcie, bo szkoda czasu. - Tak… Szkoda czasu, nie myśl tyle kolego bo się zmęczysz. - Elfka poklepała towarzysza po ramieniu, po czym wróciła wzrokiem do pojmanego wodza orków.
Lieselotte podjechała na klaczy Shillen do zgromadzonych wokół orka towarzyszy. - Chcecie się znęcać nad tym stworem? - zapytała nekromantka, próbując poprawić bujną suknię, która wcale nie chciała się układać, gdy usiadła na koniu okrakiem - To wystarczy zastraszyć, żeby wszystko wyśpiewało. - Znęcać? Nie… Tylko w bardzo dosadny sposób, chcę wyciągnąć z niego informacje. - odpowiedziała drowka, po czym kopnęła związanego orka. - Budź się pieprzony sukinkocie. - spojrzała po zebranych wokół jeńca towarzyszach. - To co jakieś pytania moi drodzy? Ja się chyba ograniczę do wyciągania z niego odpowiedzi. - Pani Lieselotte, to rzecz wojskowa wziąć języka i go przepytać - wyjaśnił Hassan - może sami to zrobimy, Pani, bo trochę tu może być...brudno - z troską w głosie wojownik wskazał głową na suknię kobiety dając jej do zrozumienia, że może się pobrudzić i zniszczyć - Tak, szkoda by było, jest dobrze uszyta. - odparła Shillen, która jako elf miała słabość do ładnych rzeczy. - Po za tym… to może nie być wygodny dla twoich oczu widok Lies. - Myślisz, że nie potrafię się pobrudzić? - nekromantka uniosła brwi - Choć istotnie, nie w sukni, ale w swoich studiach wykonywałam operacje na humanoidalnych istotach. Martwych. W większości. Przeprowadzałam także sekcje zwłok. - Kiedy ja serio mówię o tej sukience. Musisz mi dać namiar na swojego krawca - odparła elfka. - Dobra, bierzmy się za to ścierwo.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |