19-09-2018, 12:41
|
#86 |
| Wiedziała kiedy odpuścić, tym bardziej że rana coraz bardziej dawała się we znaki. Jak nic czekała wizyta u konowała, co by uniknąć zakażenia. Zdawało jej się, że widziała nawet jednego felczera w mieście.
Elf wyrósł dosłownie znikąd i szybko dokończył krwawego dzieła. Nim Cathelyn się spostrzegła, było więc po walce. Pierwszy wyrwał się do przodu krasnolud, który chciał sprawdzać pakunki i pomagać rannym naraz.
Cat trzymała się krwawiącej rany, udawała że to ledwie draśnięcie. - Ja się nim zajmę - powiedziała do Kasztaniaka, wskazując akolitę.
Podciągnęła rannego. Mógł poczuć, że niepozorna kobieta była dość silna. - Możesz iść? |
| |