- Hę? - skrzywił się na pytanie elfa. - Co ty pierdolisz, fircyku długouchy?
Zauważając ostrzegające twarze towarzyszy, poprzestał na tym tylko. Z pewnym żalem odstąpił od worków. Gdy usłyszał, że łupy rozdawać będzie Wolfgang, pokraśniał nieco. Żołdak zdawał się na tyle uczciwy, żeby niczego nie podpierdolić. Kasztaniak nigdy nie rozumiał takiego idealizmu, ale pochwalał, gdy ktoś inny go stosował.
Spełnił prośbę Abelarda, nieco zdziwiony nietypową nomenklaturą. Chyba nikt nigdy nie nazwał go "bratem krasnoludem". Było to co najmniej dziwne, ale wszyscy kapłani to dziwacy, więc nie było co wyrzucać Abelardowi nietaktu. |