Wolfgang szedł za Lotharem obserwując otoczenie. W takim miejscu pułapek mogłoby być sporo i to magicznych, nie wykrywalnych dla przeciętnego człowieka bez daru wiedźmiego wzroku.
techler zatrzymał się przy namalowanym nieboskłonie. Znowu pogrążając się w melancholii. Szept szlachcica dopiero przerwał zamyślenie maga, który przeprosił i ruszył za kompanem.
Gdy zeszli do drugiej, ukrytej biblioteki od razu dało się wyczuć magię jaka jest obecna w ścianach.
- Tyle lat a nadal utrzymuje swoją moc.- Westchnął z uznaniem Techler.
- Tu wszędzie jest magia wpleciona w ściany i utrzymująca najlepsze warunki dla tego księgozbioru.- odpowiedział na pytający wzrok Essinga.
Wreszcie stanęli i maga zainteresowało od razu tomiszcza rozłożone na stole. Od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech z tych dziecięcych, gdy dziecko dostaje cukierka lub upragnioną zabawkę. Techler zaczął je studiować nie zważając na czas jaki ich gonił i dopiero po chwili gdy Lothar zaczął się krzątać wrócił do rzeczywistości.
- Te księgi muszę zabrać. Rzadkie zbiory z astronomii.- Tłumaczył Wolfgang i zaczął pakować do plecaka i rozglądał się po innych zbiorach na regałach.
Gdy skończył zaczął przeszukiwać księgi na regałach i co zbliżył się do któregoś sondował go wiedźmim wzrokiem. W takim ukrytym i zabezpieczonym dobrze miejscu musiały być jakieś magiczne rzeczy. Magia utrzymująca wilgotność i temperaturę świadczyły, że gospodarz był potężnym magiem i/lub korzystał z potężnych artefaktów.