Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2018, 00:31   #295
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
- Nie są za bardzo rozgarnięci co? Ci twoi towarzysze - mówił Dohn.
- Ty mnie straszyłaś. Ty pożądałaś mego bogactwa, a teraz gdy wszystko to mogę ci dać zostawili ciebie, żebyś była mym strażnikiem. Ten Czerwony starzec jest bardzo nieroztropny. Jeśli on będzie wami dowodził, to wróżę wampirom i wilkołakom świetlaną przyszłość.

Jednak Francisca była czujna. Zauważyła, że Dohn usiłuje ją zagadać. Zagrać na czas, żeby zerwać więzy. Z tyłu jego dłonie pracowały pocierając o siebie nadgarstkami, choć jego potężne ciało praktycznie nie drgnęło. Jednak Francisca była mistrzem w zbieraniu informacji, a do tego trzeba było mieć niezwykłą czujność.

Włoszka myślała. Zastanawiała się jak zostać sam na sam z Dohnem, gdy z pomocą przyszedł jej Fyodor. Czekała, jak znikną w środku kiwając głową i obracając w rękach nóż. Gdy weszli do piwnicy spojrzała na związanego kupca. Wysłuchała jego tyrady podchodząc ostrożnie. Uważnie obserwowała jego ciało. Był duży i silny, nawet związany mógł zrobić coś groźnego. Nagle pasknęła śmiechem.
- A więc chcesz żyć?! Pogadałabym z tobą przy winie, ale nie mam czasu. Rusz dłonią, a cię zabiję - stanęła za jego plecami. Pobojowisko przyprawiało ją o mdłości, a to co chciała zrobić nie pomagało wcale.
- Jest to obrzydliwe, ale będę musiała cię zabić. Ostatni raz pytam. Gdzie jest von Guze? - nie znała się wcale na zabijaniu ludzi i wolałaby uniknąć wbijania w kogoś noża. Jednak nie mieli czasu powtarzała sobie w myślach.
- Pokaż że jesteś coś wart i możemy negocjować - przystawiła czubek noża do jego pleców na wysokości serca zmuszając go do przekręcania się na brzuch.

- Obydwoje wiemy, że mnie nie zabijesz. Co innego wysłać męża z pogróżkami, a co innego zaszlachtować bezbronnego człowieka jak świnię.
Jego wielkie ramiona napięły się, a pasek jakim miał obwiązane nadgarstki zatrzeszczał.

- Jakimi pogróżkami?! Miał robić z Tobą interesy - westchnęła.
- Chciałam rozmawiać, ty wolisz wyrywanie palców i przyrodzenia. Jak chcesz. Mam gdzieś tego wampira, mam swoje demony - czubek noża na jego plecach docisnął się jeszcze, a powietrze przeszył nieopisany pisk. Najgłośniejszy na jaki było Franciscę stać w tych warunkach.

Dohn nie jęknął. Zagryzł zęby i napiął się z całych sił. Gdyby Wenecjanka obserwowała jego twarz, to dojrzałaby jak czerwienieje i na jego czole napina się wielka błekitna żyła. Gdyby przyglądała mu się uważniej, to zauważyłaby również, że rana po nożu Gergego w ramieniu kupca zagoiła się. Jednak tego nie sprawdziła. Teraz mogła jedynie z przerażeniem obserwować pękający pasek jaki miał krępować mężczyznę i zapewniać jej bezpieczeństwo.
Doświadczenie w bezpośrednim starciu ograniczało się u Wenecjanki do odganiania much. Zaś wyjątkowo rozwinięty zmysł obserwacji przekonywał ją, że jej życie może być zagrożone. Nie trzeba było żadnych ukrytych talentów, żeby to dostrzec. Uznała też, że Dohn jest generalnie dużo lepszym strategiem niż Nowogrodczyk i nigdy nie należy lekceważyć dobrych rad.
Odskoczyła od kupca i podbiegła do drzwi od piwnicy, które otworzyła szybko uważając jednocześnie, aby nie stratował jej któryś z wybiegających mężczyzn. Ostatecznie zawsze mogła tam uciec, bo przecież nikt nie oczekiwał od niej chyba pokonania ghula sam na sam.
Pasek pękł ze świstem. Wielkie cielsko mężczyzny z nienaturalną wręcz dla swych rozmiarów prędkością zerwało się na równe nogi. Puścił się biegiem w zupełnie innym kierunku niż Francesca. Wybiegł przez drzwi, które od początku rozmowy były za nim. Francisca zaś uznała, że zagrożenie przynajmniej chwilowo zniknęło i zakasując spódnicę poznała w drzwi które otworzył kupiec.

Tymczasem znajdujący się na schodach brat Fyodor widząc stojącą w przejściu Franciscę przyspieszył i przeskakiwał po dwa stopnie. Ale gdy doskoczył po Dohnie nie było już śladu.

Fyodor wbiegł schodami tak szybko jak mógł.
- Gdzie on jest?! - zapytał Franciscę bardziej dla upewnienia się bo widział w które drzwi kierowała wzrok. Ruszył za nim w pościg.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline