Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2018, 18:34   #101
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko Abelard skroił przemytników z sakiewek i opatrzył rany oddalił się od grupy pod pretekstem "potrzeby". Co było całkiem logiczne, bo swoje wypił przed tą eskapadą, a przez całą noc nie oddalał się od grupy.

Kiedy zniknął im z oczu dokonał szybkiej kalkulacji zdobyczy. Parę monet powędrowało do butów, inne do jego własnej sakiewki przy pasie, a inne do sakiewki pod ubraniem, a część w drewniany kufel który został zaczopowany i owinięty kocem. W skrócie, sakiewki stały się uboższe.

Oczywiście nie trwało to długo, ale swoją fizjologiczną potrzebę też załatwił. Czy miał zamiar dzielić się tym co zdobył z innymi? Hmm... nie koniecznie. Widział siebie jako dowódcę tej grupy w której niemal połowa to byli maruderzy i gryzipiórki. Dlaczego siebie widział w tej roli? To proste, nikt inny nie zdecydował się jej podjąć! A bycie sługą bożym obligowało.

Tak czy inaczej, jako dobry dowódca dbał o swoich podwładnych. Miecze trafią do odpowiednich rąk, a jeśli nikt ich nie będzie chciał, to się je sprzeda i zysk z nich rozdzieli się jak na wojnie. Według zasług dla oddziału i odniesionych ran.

* * *



* * *

Na słowa "medyka" opisujące stan truposze Akolita się tylko zaśmiał. Naiwność niektórych w sprawach życia i śmierci była dość widoczna, a on doskonale wiedział kiedy rozpoznać truposza. Oby te słowa zapadły co niektórym w pamięć, bo on nie miał zamiaru marnować następnym czasem środków i czasu na ratowanie beznadziejnych i niegodnych przypadków. No, chyba, że to był ktoś z "jego" oddziału, lub cywil, ale przestępcę? Cóż, może, gdyby to był jedyny ocalały z którego można... wyperswadować... wiedzę.

Uśmiechnął się delikatnie, choć był to dość sarkastyczny uśmiech, do łapiducha.
- Bandyci, przemytnicy. - powiedział krótko z prychnięciem pogardy wspomnienia tego wydarzenia - Straty byłyby mniejsze, gdyby wszyscy wzięli udział w odparciu ataku.

- Połatałem ich jak umiałem, środkami które miałem, ale nie bój się, jeśli trzeba im dłuższej opieki biorę to na siebie. - Pokiwał powoli głową zdejmując skórzaną kurtęi koszulę - Mogę też mieć do Ciebie, dobry człowieku, sprawę jak już wszystkimi się zajmiemy, a truposza odniesiemy do kostnicy pod kaplicą. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym byś mi towarzyszył.

Nagi tors mężczyzny nie wyróżniał się niczym szczególnym. No, może za wyjątkiem szeregu blizn wszelakich tu i tam. To co jednak przykuwało oko był tatuaż na prawy ramieniu. Czaszka orła na tle skrzyżowanej buławy i miecza w kole z kości wydziarany czarnym tuszem, dość starannie. Jeśli ktoś miał swoje doświadczenie z wojskiem, lub najemnikami mógł poznać tą dziarę. Dość rzadka, albowiem opiewająca czasy sprzed Burzy Chaosu, a dokładniej jej szlachetne niedobitki...

Był to tatuaż Czwartej Kompanii Pierwszego Regimentu Wojsk Najemnych Sylvanii.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 21-09-2018 o 21:24.
Dhratlach jest offline