Wątek: [VtDA] Burza
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2018, 00:04   #13
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Okazało się że Stephan mimo przewagi jaką dawały mu informacje wciąż był w niekorzystnym położeniu. Zrobił krok ale wciąż był w gorszej sytuacji. Czerdog nie zamierzał odpuścić. Zaczął się rozglądać wśród tylnej straży starszego brata. Nawet jeśli zabezpieczył oblężenie rozsądną strażą…. Wciąż mogła istnieć szansa żeby się przekraść. Z jego mocą łatwo sprawdzić każdą trasę i alternatywę. Gdyby Jacob okazał się zapobiegliwy i załatał każdą lukę o jakiejś mógł nie wiedzieć. Nawet gdyby wiedział o każdej, nie wszędzie mógł zapewne wystawić siły których nie dałoby się przełamać szybkim celnym ciosem. Istniała jedną szansa dla Stephana. Jeśli nie może wygrać bitwy musi uderzyć silnie i celnie. Z dywersją w postaci ataku z innych stron. Tak pokierować głównym atakiem by zabić Jacoba. Jego śmierć zmieni sytuację. Miejmy nadzieję na taką w której wojowniczy z braci sobie poradzi. Stephan nie miał po swojej stronie liczb i strategii. Strategię da mu Czerdog. Liczby zastąpi jakość i zaskoczenie. To była jedyną sensowna drogą jaką widział Czerdog. Jedyna w której nie zdradzał Stephana. Dał mu słowo dla Tzimisce słowo było wszystkim.

Wyglądało na to, że Jacob wystawił większość swojej ochrony od strony, z której nadchodził młodszy brat. Pewnie wiedział w którym zamku przebywał ostatnio Stephen. Jedyną szansą było nadłożenie drogi i obejście oddziałów brata, tak by podejść go od mniej obstawionej ochroną strony.
Czerdog obudził się uśmiechnął i pocałował Annę na dzień dobry. Dzień zapowiadał się na pracowity ale ciężar na jego barkach jakby stał się mniejszy. Wampirzyca odpowiedziała na pocałunek i przesunęła się tak, że całym swym ciałem znów leżała na nim, przypominając wspólne zabawy z poprzedniej nocy.
- Mamy jakieś plany na dzisiaj? - Spytała wpatrując się w niego z uśmiechem.
- Oczywiście. Uwolnić zamek spod oblężenia, zabić jednego z moich braci. Wygrać bitwę jeśli będzie trzeba, nadzorować przemyt broni do Gdańska i rozważyć skrytobójczy kontrakt. - starał się to powiedzieć z kamienną twarzą. Choć średnio mu wychodziło uśmiech zagościł na niej już pod koniec ostatniego zdania.
Wampirzyca westchnęła i ponownie ułożyła głowę na jego piersi.
- Brzmi jak dzień szybowania w obłokach. - Poczuł jak jej drobne palce przesuwają się jego skórze. - Czy… czy dziś jest ta wizyta u księcia?
- Tak i mam pytanie w związku z tym. Książę mówił, że podczas rytuału musisz napić się krwi. Oczywiście zaproponował własną - na jego twarzy pokazał się ironiczny uśmiech. - Możesz jednak wybrać kogoś innego. - delikatnie pogładził ją palcem wskazującym po nosie.
Anna zaśmiała się cicho. Czerdog musiał jednak przyznać, że był to smutny śmiech.
- To miłe, że mogę wybrać kolejnego wampira, który zwiąże mnie krwią. - Opuściła swoje błękitne oczy wpatrując się przez chwilę w usta mężczyzny. - Czy… ja… ech…. Jeśli muszę. Chyba wolałabym by… to była twoja krew.
- Obiecuję cię nigdy nie skrzywdzić i nieba przychylić. - Czerdog wypowiedział te słowa z ręką na martwym sercu. Powagą i uśmiechem na twarzy. - Zresztą to pojedyńcza krew, raczej nie spowoduje więzów. - słowo raczej było kluczowe. Nie znał się na Tremerskich sztuczkach. - Jak cię to pocieszy to gdyby więzy nastąpiły. To ja dobrowolnie skoczę pod twój pantofel. Również za pomocą krwi. Wtedy będzie sprawiedliwie i nikt nas nie rozdzieli za łatwo.
Anna podniosła wzrok i sięgnęła dłonią by pogładzić jego policzek.
- Niestety… picie krwi innych jest dla mnie… bardzo wiążące. - Wyszeptała. - Wiesz… wiesz do jakiego klanu należę?
- Tremerów, czarnoksiężników… - powiedział w zamyśleniu- których wszyscy nienawidzą albo się lękają. To sobie wybrałem nie? - powiedział z uśmiechem.
- Jak wszyscy musiałam wypić krew starszych. - Wampirzyca zamyśliła się. - Masz ludzi, których musisz chronić nie… nie zmusiłabym cię do wypicia swojej krwi.
- Zamierzam cię chronić. Pijąc moją krew uwolnisz się od całej reszty. Musisz mi jednak zaufać jak ja zaufałem tobie, gdy tu przybyłem. Na skrzydłach i na oślep. W każdym razie gdybyś kiedyś poczuła potrzebę by da więź była całkowicie obopólna. Zgodzę się uważam, że tak trzeba. Tymczasem jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. - jego palce jakoś mimowolnie zjechał z nosa wzdłuż szyi prosto w dekolt.
- Duchami możemy zająć się sprawą wyspy. Zobaczysz gdzie dorastałem, choć będziemy tam w interesach. Brat przeciw bratu. - dokończył swoją myśl.
Anna przytaknęła i wtuliła się w mężczyznę przymykając oczy.
- Potowarzyszę ci. Przez jakiś czas… chcę być blisko. Jak najbliżej się da.*
Ruszyli na wyspę gdzie Czerdog opracował z Anną plan. Obejmował on trasę obejścia wojsk Jacoba. Punkt ataku jego straży i kierunek który na bieżąco mogą poprawiać prowadzący wprost do niego. Następnie Czerdog zawitał do Stephana.
- Widzę, że nieźle ci poszło bracie. Jacob nadal ma przewagę tylko mniejszą. Ty masz jakość a on liczby. Co powiesz na zabicie go w bezpośrednim starciu? - Czerdog był bezpośredni. Tak najłatwiej rozmawiało się ze Stephanem.
- Jaką tam przewagę braciszku. Ptaszki donoszą mi, że oblega mój zamek wystarczy go teraz tylko podejść. - Wypowiedź młodszego brata od razu zdradzała, czemu to nie jemu przydzielano zazwyczaj dowodzenie. Anna parsknęła cicho, na tyle by Stephen nie mógł jej usłyszeć.
- Przecież to cholerna pułapka bracie. Jacob cię zna wykonał ruch i czeka na Ciebie. Jeśli zatańczysz jak ci zagrał, wpadniesz w jego sieci. Chce wykorzystać twoją odwagę przeciw tobie. Trzeba zrobić coś czego się nie spodziewa. Ruch który nie będzie zaplanowany przez Ciebie. - to była logiczna sugestia. Czerdog nie mówił, że Stephan ma kiepski plan. Mimo że był kiepski. Jedynie sugerował, że Jacob zna Stephana i to przewiduje. Stąd on Czerdog oferuje swoją pomoc.
Stephen wyraźnie się zirytował, ale chyba powoli zaczynał się uczyć by słuchać sugestii swojego młodszego brata.
- Dobra… gadaj co wiesz. - Czerdog nawet w myślach usłyszał niemal jest niechętny ton.
- Wystawił straże. Poprowadzę cię tak byś uderzył od ich słabej strony. Po drodze pomogę - a w zasadzie pomożemy pomyślał - ci wyłapać jego ewentualnych zwiadowców. Nie wykryty uderzysz od strony z której się ciebie nie spodziewa. Podczas bitwy będę ci raportował jego położenie. Zbierz elitarny oddział i go zabij. To zakończy sprawę.
- Nie mam ludzi, którzy by nie byli “elitarni” - Stephenowi wyraźnie nie podobało się, że młodszy brat przejmuje dowództwo. - Dobrze… prowadź.

Jedno było pewne, Jacob dobrze się zabezpieczył. By obejść jego straże Stephen będzie musiał mocno nadłożyć drogi, co gorsza przy tym tempie Czerdog zaczynał się obawiać, że dotrą tuż przed świtem. Anna westchnęła tuż przy jego uchu.
- Albo powinni zostawić ciężkozbrojnych i przyspieszyć, albo potrzebny jest skrót, bo w tym tempie czeka ich rozbijanie obozu. - Niestety wampir musiał przyznać kochance rację, skrót też istniał, tylko z tego co już udało mu się dojrzeć Jacob też o nim wiedział i czekałoby go wskazywanie mu pojedynczych strażników czających się na niemal całej trasie.
Nie mieli za dużego wyboru. Czerdog zdecydował się na skrót. W dwójkę powinni móc łatwo wskazywać strażników. W razie kłopotów zamierzał owych strażników zająć wizjami. Acz nie horrorów, a swoich najintymniejszych chwil z kobietami. Który strażnik doznając takiej wizji szybko się otrząśnie? Czerdog obstawiał, że zbyt szybko prawie żaden. Poprosił też Stephana o najlepszych jego ludzi do eliminacji czujek. W końcu od tego wszystko zależało.
Brat niechętnie ale zgodził się na tą propozycję i już niebawem Czerdog wysłał dwóch adligen w kierunku pierwszej czujki. Pojawił się jednak problem, zapowiadało się że będzie musiał niemal cały czas zerkać na postępy swojego brata, a Anna powinna się dostać tej nocy do księcia.
Czerdog nie miał wyboru. Sprawy na wyspie wymagały jego uwagi. Najwyżej będą musieli to pogodzić. Jego ludzie mogą zmierzać wraz z Anną na spotkanie z Księciem. Jego mogą wlec bez życia niczym pijanego. Mało to osób tam zmierza do domu? Na szczęście było ich dwoje. Jedno z nich mogło kierować grupę na miejscu. Drugie doglądać spraw na wyspie. Nie było to idealne wyjście ale jedyne jakie miał. Wyjaśnił również sytuację Annie, może ona wpadnie na lepszy pomysł od niego.
Anna wysłuchała go i przez chwilę zastanawiała się przyglądając się temu jak dwóch adligen załatwia człowieka Jacoba.
- Może wezwiemy powóz? Mogliby nas nawet przewieźć w jakiejś skrzyni.
- Poproszę o to Tomiłę. Zapytam Księcia gdzie odbędzie się spotkanie i zaraz wracam. Przypilnuj by niczego nie zepsuli przez te kilka minut. - Czerdog udał się zrealizować ten plan.
Chwilę mu zajęło ostrożne zsunięcie z siebie bezwładnej wampirzycy i wydostanie się z nagle bardzo ciasnej skrzyni. Za to gdy już się ubrał odnalezienie Tomiły nie stanowiło, żadnego problemu. Zastał siostrę w pokoju kapitana zajmującą się jakimiś rachunkami i rozliczeniami.
- Witaj siostro. Czy nie mamy dziś cudownej nocy? - uśmiechnął się wchodząc. - W każdym razie ja mam Anna jest już ze mną. - uśmiech nie schodził z jego twarzy. - Poznam was jak tylko zakończę tę pracowitą część nocy. - Mieszam u nas w domu naszym braciom. Mamy też spotkanie ze starym Księciem. Dam ci lokalizacje załatwiłabyś powóz i całą otoczkę? Wilk ci pomoże. Działam precyzyjnie i nie mogę być zbyt długo tutaj. - spojrzał na Tomiłę pytająco. Choć wiedział, że siostra mu pomoże.
- Zauważyłam, że dotarła… - Tomiła podniosła wzrok na swojego brata i uśmiechnęła się zadziornie. - Mogłam co nieco wysłuchać gdy wczoraj się kładłam. Zaraz postaram się coś załatwić.
- Cóż mogę powiedzieć. Znajomość się rozwija a okręt… jak widać jest ciasny. - usiadł obok niej. - Zaraz ci powiem miejsce spotkania z Księciem. - swoim zwyczajem przeniósł się błyskawicznie do Tremera by uzgodnić miejsce spotkania. Przedtem jednak zajrzał na moment na wyspę. Pokierował kawałek dalej operacją i upewnił się, że wszystko jest w porządku.
Na szczęście Anna całkiem nieźle sobie radziła, udając męski ton starała się wydawać jego bratu krótkie instrukcje. Nie wierzył by ktoś mógłby się na to nabrać, ale najwyraźniej Stephen nie spodziewał się w swojej głowie dwóch gości. Książe na miejsce spotkania zaproponował swoją kamienicę, gdyż obawiał się, że jego wyjście mogłoby ściągnąć zbyt dużo uwagi. Zasugerował by wysiedli przecznicę wcześniej i spróbowali się dostać od tyłu.
 
Icarius jest offline