Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2018, 12:22   #639
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Paladynka na słowa Kassa'laris uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i zarazem tajemniczo.
- A jednak jesteś tu akurat w tym samym momencie co i my - odparła czarnowłosa. - Kto wie, może nasi bogowie mają układ, o którym nam śmiertelnikom nic nie jest wiadomo - dodała i spojrzała na kolumnę. - Orkowi szamani odprawiali jakiś rytuał, gdy wkroczyliśmy do jaskini - Venora spoważniała i wróciła do tematu. - Nie wiem czy udało nam się go zakłócić, ale po nim niedźwieżuk zaczął uderzać w bębny i wtedy po jaskini zaczęło rozchodzić się dudnienie. Ciężko mi powiedzieć czy to miało obudzić zmarłych czy skruszyć skały - wzruszyła ramionami.
-Tam…- elfka uniosła wątłe ramię, wskazując błękitną łunę wokół wielkiej kolumny. -Tam czai się coś strasznego. Coś co budzi dreszcze na moim ciele. Coś, co szpeci i plugawi to miejsce. Być może właśnie to jest powodem, dla którego przywiodły mnie tu sny.- powiedziała skupiając się na obserwacji tamtej części jaskini.
- No to dokładnie tam musimy się dostać - skomentowała rycerka. - Ciekawe czy to będzie ów orczy półczart, czy może piekielna istota, która nim steruje - dodała z poważną miną. - Jesteście gotowi? - zapytała zwracając się do kompanów.

Leśna Zjawa wskoczyła na grzbiet swojego niedźwiedzia. Pozostali również pozbierali swoje rzeczy i ruszyli.
-Co ona sobie myśli?- Segrid była wyraźnie zdenerwowana buńczucznym zachowaniem elfiej druidki.
Venora podeszła do przewodniczki.
- Niektóre istoty jak smoki czy długowieczne elfy zachowują się w sposób trudny dla nas do zrozumienia. Jednak nasza nowa towarzyszka nie ma co do nas złych intencji - powiedziała do Segrid z nadzieją, że to jej da do myślenia. - Mamy wspólny cel i na nim trzeba się nam wszystkim skupić. Tam jest to coś, na które najlepiej nakierować złość i gniew.
-Poradzilibyśmy sobie bez tej zarozumiałej suki…- warknęła w odpowiedzi Segrid.
-Chodź już…- Dundein machnął ręką do krasnoludki zachęcając ją do dołączenia do niego.
-Jeśli kiedyś będę tak zarozumiała to mnie zabij…- niespodziewane słowa Gritty zdziwiły Venorę.
- Ja na pewno tego nie dożyję... - odparła panna Oakenfold z mrugnięciem oka i poklepała ją po ramieniu.

~***~

Grupa maszerowała około jednej trzeciej długości dnia. Po drodze napotkali jeszcze wielu nieumarłych, ale na szczęście były to znacznie mniejsze skupiska niż wcześniej i zdecydowanie łatwiej było się ich pozbyć. Z bliska widok skalnej kolumny robił piorunujące wrażenie. To wszystko przypominało masywną górę obróconą do góry nogami. Jej najwęższa podstawa znajdowała się na szczycie wzniesienia, na które kompani musieli się wspiąć.
Duch miała najłatwiej. Podróż na grzbiecie niedźwiedzia musiała być wygodna i przyjemna. Venora miała też czas żeby lepiej się przyjrzeć Leśnej Zjawie. Służka Helma mogła tylko spekulować ile lat ma elfka.
W końcu udało im się dotrzeć na szczyt wzniesienia, skąd widać było spore połacie jaskini, a przynajmniej te gdzie docierało blade, błękitne światło. Venora czuła jak negatywna energia przepływa przez jej ciało, pobudzając momentami odruch wymiotny.
-Bądźcie czujni. Cokolwiek tu znajdziemy nie będzie miało przyjaznych zamiarów.- powiedział Dundein.
- Trzeba będzie użyć ochrony przed negatywną energią, bo raczej nie przywita nas chlebem i solą - sarknęła rycerka. - Zło tutaj jest tak parszywe, że aż mnie od niego mdli... - syknęła rozglądając się wkoło i starając zapanować nad tym co czuła.

-Cisza!- fuknęła niespodziewanie nowo poznana elfka. -Słyszycie?- pochyliła się lekko do przodu nadstawiając ucha.
-Słyszę śpiew.- skomentowała Gritta, która podobnie jak Duch, miała bardzo czuły słuch. -Śpiew dziecka.- dodała Segrid, nasłuchując nad ziemią.
-Co to może oznaczać?- Dundein wyglądał na mocno zaniepokojonego tym co właśnie się dowiedział.
-Pewnie nic dobrego…- odparł Arlo -Ruszajmy.-
Grupa powoli ruszyła do przodu, a śpiew dziecka robił się głośniejszy i wyraźniejszy, choć tak po prawdzie nikt nie był w stanie zrozumieć o czym jest piosenka. Kompani maszerowali wokół podstawy ogromnej kolumny, aż w końcu Venora poczuła niedaleko źródło negatywnej energii. Jej zmysł odbierał to jakby błędnego ognika tyle, że o krwiście czerwonym kolorze. To coś poruszało się w ich stronę. Śpiew dziecka był z każdym krokiem głośniejszy i Venora już wiedziała, że dziecięcy głos należy do ogniska złej energii.
- Zło jest źródłem tego śpiewu - szepnęła paladynka unosząc miecz w gotowości do zadania ciosu. Ostrze jej klingi zajaśniało boską energią. - Zbliża się ku nam... - ostrzegła wskazując kierunek, skinieniem głowy.

W końcu ujrzeli swój cel. Istota miała prawie trzy metry wzrostu. Początkowo aura otaczająca jej ciało oślepiało Venorę i jej kompanów ale po kilku sekundach ujrzeli prawdziwe oblicze istoty. Był to ork. Zielonoskóry humanoid o małej głowie, wysuniętej żuchwie i wielkich kłach. Nie był to jednak zwykły ork. Jego ciało pokryte było bąblami i czyrakami. Zdeformowaną skórę toczyło wiele chorób. Z ciała miejscami wystawały strzały i bełty, a w ranach jątrzyła się gorączka i zakażenie.
-Na Gwiazdę Eldarów... - Leśna Zjawa nie mogła uwierzyć własnym oczom. -Toż to Yurtrus…- powiedziała z niesmakiem i lękiem.
- Ochrona przed złem! Już! - rzuciła rycerka przez ramię do kapłanów. Nie wygląd, a aura istoty była tym co sprawiało, że Venora miała ochotę uciec z tego miejsca i już do niego nie wracać. Czarnowłosa rzuciła krótkie spojrzenie na druidkę, po tym jak ta wspomniała imię. A należało ono do pomniejszego bóstwa śmierci i zarazy, wyznawanego przez orków. To już nie był ożywieniec jak te, które uprzykrzały im życie do tej pory. Przed nimi stała istota, która była boskim bytem.

~ Jak mamy pokonać boga?! ~ Pannie Oakenfold zrobiło się aż słabo. Teraz zrozumiała czemu aura zła tego miejsca była podobna do tego co czuła przed walką z Tiamat w swojej wizji. W tej chwili to wcale nie śmierć ją przerażała, tylko niemożność zapobiegnięcia spełnieniu się tego co widziała w tych koszmarach, o okaleczeniach jakie miało nosić jej ciało tak poważnych, że jej już zawsze będzie naznaczone tym skażeniem.
- Helmie, bądź przy mnie, obdarz mnie swoją mocą... - szepnęła Venora pod nosem wręcz błagalnym tonem. Następnie wyrecytowała modlitwę w pięknie brzmiącym niebiańskim dialekcie. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa ostrze Szponu Zimy rozświetliło się światłem, które w mroku jaskini zdawało się być jasne niczym ognisko. Pomimo obaw, które nią targały, stanęła wyprostowana na przedzie drużyny, wyczekując najbardziej odpowiedniego momentu do zaatakowania.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline