Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2018, 19:30   #19
Rozyczka
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Nie było jeszcze południa, gdy kierowani zaznaczonymi na mapie wskazówkami podróżnicy trafili do jaskini wilków. Było tam wiele śladów, które prowadziły i do środka jaskini, i na zewnątrz. Niektóre z nich, co zdołał zauważyć nawet Bran, były głębsze od pozostałych. Całkiem jakby niektóre wilki były cięższe od pozostałych.
Lauga szła na czele uzbrojona w miecz i tarczę gotowa odeprzeć nagłe niebezpieczeństwo, jakby jakieś oczywiście nastało, chwilowo było cicho, za cicho pomyślała już trzeci raz od czasu zbliżenia się do jaskini.
Kokoro przyzwał Chumuske. Sowa poszybowała w górę a potem wleciała do środka jamy.
- “To ja znikam. Potrząśnij mną, gdyby coś się działo” - po czym jego oczy zaszły mgłą, gdy jego umysł znalazł się w ciele ptaka, który szybował teraz bezszelestnie, jak tylko sowy potrafią, do wnętrza
Lauga od razu stanęła w obronnej pozie przy bezbronnym w tej chwili ciele Kokoru i zaczęła wyglądać zagrożenia, częściej spoglądając na wejście do wilczego leża.
Sowa wleciała po cichu do jaskini, a to co Kokoro ujrzał jej oczami było dość… dziwne.
Wilki zdawały się zgromadzić tu nie tylko owce, ale również przeróżne dywany, skrzynie, worki z ziarnem. Było nawet rozpalone w małej odnodze po prawej ognisko.
W jaskini znajdowało się teraz osiem niezwykłych wilków. Odziane były w dziwne, pospiesznie i niezbyt składnie posklecane, skórzane zbroje. Stały napięte w niewidocznych dla siedzących na zewnątrz odnogach, jakby czekając na nadchodzący atak. Dwa z nich były też wyraźnie większe od reszty stada.
To właśnie jeden z tych większych wilków dostrzegł wlatującego do środka ptaka i spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, szykując się do skoku i próby uchwycenia biednego przywołańca.
- Chodź no tu maleńka… - zamruczał groźnie.


Kokoro zawrócił szybko wewnątrz jaskini, i skierował ptaka na zewnątrz po czym wrócił do swojego ciała.
- Eee, albo Arleta dała mi jeden z tych swoich halucynogenów… albo te wilki mają ubrania i naprawdę mówią - wyszeptał do towarzyszy. - Mają na sobie… zbroje… i to przez nie ślady są głębsze. Są tam trzy mniejsze wnęki, a one stoją w ukryte w każdej. Mają tam ognisko, nawet dywan… i zgromadzone owce i ziarno. Widziałem osiem, w tym dwa większe.
- Nie tym razem… - drowka podkręciła przecząco głową.
- Dziwne. Bądźmy ostrożni. - powiedziała Lauga.
- Mogę odciąć odnogę albo dwie, wtedy nie będziemy musieli walczyć z wszystkimi naraz.- odrzekł mistyk
- Czekają sobie na nas - powiedział Bran - całkiem jakby wiedziały, że przyjdziemy. Gdyby można część z nich oddzielić od pozostałych, byłoby nam łatwiej.
- Eee, przed chwilą powiedziałem że mogę.
- Inaczej bym o tym nawet nie wspomniał. - Bran spojrzał na mistyka z całkowitym brakiem zrozumienia. - Po prostu popieram pomysł z całego serca.
- Wszyscy gotowi? Lauga podchodzi blisko, wtedy ja odcinam lewą stronę jaskini.
Mistyka najpierw otoczyła migocząca poświata, odpychająca nawet kurz na kilka centymetrów. Kiwnął głową na znak że jest gotowy. Kiedy wojowniczka była już blisko wziął głęboki oddech i zrobił szerokie koło ramionami, potem szybki obrót, i dotknął palcami ziemi zamiatając jedną dłonią w kierunku jaskini. Z ziemi wystrzeliły pnącza, które zbiły się wielką masę i popędziły w kierunku jaskini ostatecznie zaciskając się bardzo mocno.
- Gotowi. - Arletta skinęła głową twierdząco.
Poruszony wdzierającymi się do jego domu korzeniami, jeden z wilków znajdujących się w odsłoniętej odnodze wyrwał się z grupy i ruszył w stronę Laugi, usiłując pochwycić ją w swe zęby. Jednak pędząc na złamanie karku nie zauważył jednego z korzeni tworzących mur i spektakularnie wywalił się na pysk tuż przed wojowniczką.
Lauga widząc wilka przybrała obroną pozycje z tarczą wysuniętą do przodu gotowa do przyjęcia na nią ataku. “Ojoj, biedaczek...” pomyślała widząc jak puchaty wilk przewraca się przed nią w komiczny sposób, po czym zamachnęła się i jej miecz runął na leżące u jej stóp zwierzę, raniąc je ciężko, ale nie dostatecznie, aby je zabić.
W tym czasie kolejny z wilków wyskoczył z lewej odnogi, przecisnął się między murem z pnączy a leżącym wilkiem i spróbował ugryźć pół-elfkę. Tej jednak udało się uskoczyć w ostatniej chwili. Widząc swoje niepowodzenie, wilk cofnął się o kilka stóp, aby zwolnić przejście.
Rudowłosa zauważyła okazję, by zdzielić jeszcze jednego nowo przybyłego wilka i postanowiła ją wykorzystać - pchnęła mieczem w przód, licząc że zrobi to szybciej niż jej przeciwnik zdąży się odsunąć.
Udało jej się zostawić paskudne draśnięcie na wilczym pysku.
Zza muru w tym czasie dało słyszeć się desperackie szczekanie i skrobanie, na szczęście przeszkoda ciągle stała.
Jeden z większych wilków dostojnie wyłonił się zza odnogi jaskini i stanął dokładnie tam, gdzie jeszcze niedawno było wycofujące się zwierzę. Lauga mimowolnie przygotowała się do obrony, jednak tym razem okazało się to niepotrzebne. Zamiast gryźć półelfkę bowiem, wilczur zdecydował się zaatakować Brana i Kokoro magicznymi, wystrzelonymi z jego pyska piorunami. Dwójce nieszczęśników udało się uskoczyć przed głównym atakiem, jednak kilka z błyskawic zdołało ich trafić.
Pnącza odgradzające drugą połowę stada od walki zatrzęsły się wyraźnie, jednak mistykowi udało się jakoś utrzymać na nich koncentrację.
Magiczny wilk sapał ciężko, wyraźnie zmęczony magicznym popisem.
Kokoro skupił swe myśli i posłał w kierunku umysłu atakującego go wilka obraz bólu. Powoli odnalazł w bitewnym zgiełku granice jego umysłu, otoczył mur jego jaźni a następnie uderzył z całej siły.(mind thrust)
Wilk zaskomlał na początku z bólu, po czym zjeżył włosy na karku, opuścił przednie łapy i zaczął warczeć na mistyka.
Bran postanowił skorzystać z najsilniejszej broni, jaką dysponował i posłał w stronę plującego piorunami wilka palące promienie.
Temu udało się umknąć przed dwoma z nich, jednak ostatni z promieni przeleciał mu po plecach, dotkliwie je parząc.


Ostatni z kryjących się w niezasłoniętej odnodze wilk zaczął szarżować na wojowniczkę. Przeskoczył nad powalonym kompanem i z całym impetem wylądował na Laudze, nie tylko powalając ją na ziemię, ale również dotkliwie raniąc ją kłami. Ostatecznie zszedł z wojowniczki, zbliżając się nieco do reszty,
Zza muru dalej dało się słychać skrobanie, tym razem o wiele słabsze.
Arletta podbiegła do Laugi, żeby jej pomóc, i zaatakowała dwoma sztyletami. Wilk, który jeszcze przed chwilą poważnie ranił pół-elfkę, zauważył zbliżające się do niego ostrza zbyt późno i padł martwy na ziemię, barwiąc swą krwią trawę na czerwono.
Zza muru tym razem nie tylko dało się posłyszeć drapanie pazurami o pnącza, lecz również poczuć zapach palonego drzewa i różne, mało przychylne słowa pod adresem zarówno przeszkody, jak i mistyka, który ją stworzył.
Wcześniej wywrócone zwierzę wstało w końcu, a następnie usiłowało zaatakować odsłoniętą wojowniczkę, jednak bez większych rezultatów. Kły natrafiły tylko na ostrze miecza, nie czyniąc właścicielce żadnej szkody.
 
Rozyczka jest offline