Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2018, 13:01   #165
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
16 września, wieczór

Wampirzyca otworzyła oczy. Czy wampir może być zmęczony seksem? Dziwaczne pytanie. Ona sama z pewnością nie była, jej ciało zaś spokojnie dzięki krwi odtwarzało wszelkie otarcia, czy podobne drobiazgi. Markiz Colonna jednak nie był wampirem. Przespał cały dzień oraz teraz spał dalej, nawet trochę chrapiąc. Gilli przy niej nie było, można jednak było się spodziewać, że pojawi się niosąc kielich smacznej purpury.
Agnese położyła się na markizie i zaczęła całować jego usta, skubiąc je lekko.
- Hmmmm, tch tym ten tego - wymruczał coś oddając buziaki przez sen, potem półsen, później wreszcie się budząc całkiem. - Hłaaaaaaaa - przeciągnął się. - Dobry włieeeczór - wyziewał raczej niźli normalnie powiedział.
- Dobry wieczór. - Agnese pocałowała go mocniej. - Czyżbyś znów przespał cały dzień, najdroższy? - Spytała lekko unosząc brew w udawanym zaskoczeniu.
- Eee, już wieczór, a nie śniadanie? - wyjąkał coś się rozglądając.
- Skarbie, ja nie wstaję na śniadanie. - odpowiedziała żartobliwie

Tymczasem rozległo się pukanie do drzwi, zaś za drzwiami wampirzyca usłyszała spodziewany głos Gilli.
- Czy mogę wejść, pani, ze zwyczajowym kielichem?
- Wejdź kochana. - Odparła Agnese i powróciła spojrzeniem do markiza, nie zeszła z niego. - Powoli przemieniasz się w wampirka mój drogi, przesypiasz ze mną całe dnie. - Ucałowała go czule.
- Dlatego, że jestem mocno zajęty w nocy. Chcę przebywać więcej ze swoją ukochaną, dlatego trochę zmieniłem swój rozkład doby. Trudno, jesteś tego warta oraz wszystkiego, co mógłbym dla ciebie poświęcić.
Tymczasem weszła Gilla. Przyniosła kielich wina.
- Proszę bardzo - podała wampirzycy. - Hm, ma pani gościa. Jakaś kobieta. Poprosiła, żeby mogła z panią rozmawiać oraz że znacie się. Nazywa się Oko.
- Owszem, znamy się. - Odparła Agnese siadając na łóżku obok markiza i sięgając po kielich. - Czy mogłabyś ją umieścić w jakimś salonie i podać trochę krwi? Zaraz się ubiorę… - Wampirzyca rozejrzała się po sypialni w poszukiwaniu jakichś szat. Znalazła. Ktoś przyniósł podczas dnia jakąś jej suknię, przy czym jakąś, znaczyło elegancką, oraz komplet ubiorów.
- Markiz pomoże mi zasznurować gorset i tak już powinien wstać. - Agnese przesunęła dłonią po kroczu mężczyzny. Tymczasem właściwie cóż, owszem po jej przesunięciu coś wstało, ale niekoniecznie markiz, tylko część jego ciała. Owszem dokładnie, wstała błyskawicznie. Widocznie wampirzyca wyjątkowo dobrze na wspomniany fragment cielesności markiza działała. Gilla jednak nie przejęła się.
- Oczywiście, pani - skinęła, postawiła tacę na stoliku oraz wyszła wypełnić polecenia.
Agnese wstała z łóżka, odstawiając pusty kielich na tacy. Przeciągnęła się eksponując swe zgrabne ciało przed narzeczonym.
- Pomożesz mi najdroższy? Jestem bardzo ciekawa czemu zawdzięczamy wizytę Oka.
- Oczywiście
- przeciągnął się markiz podrywając oraz wgapiając na jej ciało. Głaskanie owej części ciała jest miłe, jednak potrzeby to coś konkretnego. Ubrali się po chwili.
- Mam iść z tobą, czy wolisz rozmawiać z nią sama? Jeśli właściwie zrozumiałem sowa Gilli, chciała się spotkać z tobą tylko?
- Umówmy się, że pójdę na razie sama i jakby chciała cię zobaczyć, poproszę kogoś by cię wezwał. Nie chciałabym ci niepotrzebnie zajmować czasu.
- Odpowiedziała, układając włosy przed lustrem. - Pewnie będziesz chciał sprawdzić co się wydarzyło w pałacu przez ten dzień, czyż nie?
- Racja, właściwie bardzo się niepokoję, jak sobie radzą, chociaż wiem, że bardzo dobrze. Mam dobrą służbę oraz jestem bardzo dumny, że są moimi sługami.


Wampirzyca dostała słodkiego całusa, markiz zaś wyszedł zająć się wszystkimi sprawami. Agnese pokręciła głową. Nie była przekonana czy ta duma nie jest odrobinę na wyrost, ale to był cały Alessandro. Skończyła się naprędce ubierać i udała się na poszukiwanie swego gościa. Znalazła go bez problemu. Oko czekała w gabinecie, tylko … kompletnie nie przypominała Oko! Była inna, kompletnie inna, ale jednocześnie wampirzyca wiedziała po pewnych drobiazgach, że to jest ta sama osoba. Potwierdziło się to, kiedy usłyszała głos.

[MEDIA]https://images3.alphacoders.com/118/118685.jpg[/MEDIA]

Kompletnie inna osoba od ciemnowłosej księżnej katakumb, którą poznała przedtem. Co więcej, słyszała bicie jej serca! Kompletnie inna Oko uśmiechnęła się do niej wesoło.
- No, no. - Agnese zajęła miejsce za biurkiem. - Witam w naszych skromnych progach.
- Witam witam, ja znowu po prośbie, ale jak zwykle, doskonale płacę
- uśmiechnęła się Oko. Wampirzyca dostrzegła, iż kobieta nie tknęła krwi przyniesionej przez wierną ghulicę Gillę.
- Nie pijesz w tej formie? - Spytała z zaciekawieniem Agnese. - Mogę poprosić by podano coś innego.
- Ewentualnie jakieś słodkie wino, jeśli łaska. Tymczasem po co przyszłam, mianowicie potrzebowałabym jeszcze raz takiej akcji, jak właśnie poprzednio.
- Marsillo.
- Agnese odezwała się głośniej, a do środka zajrzał czuwający na zewnątrz mężczyzna. - Niech służba przyniesie słodkiego wina, dla Pani.
Ochroniarz skinął i wycofał się na korytarz. Po chwili usłyszały jak wydaje polecenia.
- Wracając do twojej sprawy.
- Wampirzyca oparła się o biurko. - Bardzo chętnie pomagam przyjaciołom, jest jednak jedno ale. Jeszcze nie udało mi się nadgonić spraw, które odłożyłam, przez ostatnie 4 dni nieobecności.
- Nie śpieszę się
- wyjaśniła Oko, spoglądając wnikliwie na florencką wampirzycę - choć wskazany byłby brak wielkiej mitręgi. Chociażby po konklawe oraz uroczystościach wyboru, co ty na to? Jak mówię, dobrze płacę.
- Wolałabym to załatwić przez konklawe, jeśli już.
- odparła z uśmiechem Agnese.
Do pokoju weszła jedna ze służących i ustawiła obok Oka kielich z winem. Wampirzyce milczały dopóki nie wyszła.
- Wracając. Po konklawe planuję urządzić własny ślub i może być krucho z czasem. Ale może powinnam najpierw zadać to trudne pytanie. Czym byś chciała mi zapłacić?
- Dzieckiem
- wyjaśniła uprzejmie Oko.
Agnese otworzyła szerzej oczy.
- W sensie, że chcesz mi jakieś oddać? - Spytała nie będąc do końca pewną o co chodzi wampirzycy.
- Nie dlaczego? Dzieckiem, które byłoby twoje oraz choćby twojego narzeczonego.
- Oko… ja nie mogę mieć dzieci.
- Agnese spojrzała na nią poważnie. - Martwi nie powinni mieć dzieci.
- Wampir nie może, ale przez jakiś czas nie całkiem nie byłaś wampirem, lecz częściowo sukkubem. Wystarczyłoby jakiś czas utrzymać ten stan
- wyjaśniła księżna katakumb.
- Ja… - Agnese odruchowo sięgnęła do swego brzucha. Minął prawie wiek. Już pogodziła się z myślą, że nigdy nie będzie miała potomstwa. Nie takie. Może przybrane, ale childe, ale… - … muszę pomyśleć. Jak myślisz, na jak długo musiałabyś mnie przemienić. Dziewięć miesięcy?
- Być może. Przekonamy się po mnie, mam zamiar bowiem skorzystać. Musiałabyś jakiś czas pewnie po ślubie ogłosić, że wyjeżdżasz gdzieś oraz dokonać owej rzeczy.

Agnese przytaknęła.
- Kiedy muszę ci dać znać, jeśli chodzi o tę pomoc? To jakaś pilna sprawa? - Agnese czuła się dziwnie. To trochę jakby ktoś zburzył fundamenty, na których budowała swój świat.
- Pośpiechu wielkiego nie ma. Spokojnie konklawe może przejść, czyli parę ładnych dni miałabyś. Jednak proszę, żebyś nie zwlekała zbyt długo. Obiecuję, że nie wyciągnę cię na więcej niżeli dobę. Poprzednio nie chciałam ingerować pozostawiając wam wasze przyjemnostki. Obecnie mogłybyśmy się tak umówić, że jednak zaingeruję oraz bez względu na twoje chęci maksymalnie po dobie dostarczę cię tam gdzie trzeba. Zresztą proces przemiany lepiej już opanowałam, więc po prostu uczynię go krótszym. Wystarczyłaby ty sama - dodała. - Alessando nie jest potrzebny nawet.
- Brzmisz jakbyś chciała mnie mieć dla siebie.
- Zażartowała Agnese.
- Zapewne tak, ale akurat tutaj dotyczy to raczej postaci wyłącznie sukkubiej. Rozumiesz, wtedy działasz na wszystkich. Jednak chodzi akurat o to, że po prostu muszę pokazać przynajmniej ciebie, żeby uwierzono, iż rzeczywiście plemię dżinów miłości obiecało mnie wesprzeć swoją potęgą oraz oczywiście umiejętnościami.
- To jest powód dla, którego wolałabym by Alessandro tam był. Pokazy chciałabym robić tylko z nim.
- Problemu nie ma, jeśli chcecie we dwójkę ruszyć. Ostrzegam, że faerie unseelie są istotami, przy których trzeba uważać. Wypytaj swojego kolegę, może powiedzieć ci pewnie nieco. Bywają niekiedy gwałtowni, ale rzeczywiście trzeba być idiotą, żeby spróbować ruszyć sukkuba, dlatego spodziewam się co najwyżej tradycyjnego obwąchiwania
- dodała spokojnie wampirza władczyni.
- Wypytam. Muszę to jednak przemyśleć i omówić z Alessandro. Jak mogę ci przekazać odpowiedź?
- Odwiedzę cię, albo ktoś ode mnie. Przybędę osobiście albo przyślę tego strażnika, którego poskromiłaś
– parsknęła śmiechem. - Spokojnie może się zastanowić, jeśli podejmiesz decyzje, to możesz odłożyć jej realizację nawet dziesiątki lat, czy setki, jednak wtedy twoje ryzyko, że jeszcze się uda po tak wielu latach.
- Oczywiście. Wobec tego daj mi co najmniej dwie noce.
- Agnese uśmiechnęła się.
- Dobrze, za dwie noce odwiedzę cię oczekując decyzji – księżna katakumb podniosła się. - Życzę powodzenia. Będzie potrzebne nam wszystkim, choć chyba najbardziej, wedle tego co słyszałam, księżnej Mataleście – kobieta ruszyła do drzwi.
- Czy wydarzyło się coś? - Spytała nim Oko opuściła gabinet.
- Raczej wydarza. Księżna od wczoraj toczy wojnę oraz chyba przegrywa - wyjaśniła uprzejmie wampirzyca. - Wspomagam ją co nieco, ale chyba nie wygląda to ciekawie.
- Czy mogłabym jakoś pomóc?
- Agnese zaniepokoiła się. Gdy rozmawiała z księżną ta nie zdradziła by był jakikolwiek problem.
- Lepiej nie. Książęta nie lubią, kiedy proponuje im się pomoc, ponieważ uznają to za przekonanie, iż są słabi. Tego książę nie toleruje. Dlatego ewentualnie zmobilizuj się oraz czekaj na wezwanie. Przynajmniej właśnie tak bym zrobiła, jednak uczynisz, jak zechcesz. Do spotkania - powiedziała jeszcze Oko naprawdę wychodząc.
- Do zobaczenia. - Agnese wydała polecenie by ktoś odprowadził jej gościa. Nie martwiła się mobilizacją wojsk. Po ostatnim ataku jej ludzi i tak byli w gotowości jakby to była jakaś wojna. Jednak niepokoiła się.
- Marsillo. - Gdy ochroniarz zajrzał do środka, uśmiechnęła się. - Wezwij to Gillę, proszę.

Gilla jak to Gilla. Stawiła się szybko oraz służbiście. Zapukała, wezwana weszła do sali spoglądajac pytająco na swoją panią.
- Twoje polecenia, signora?
- Czy jestem na dziś umówiona z kardynałem, kochana?
- Agnese uśmiechnęła się ciepło do Gilli. Widok kochanki bardzo ją uspokajał.
- Kardynał zapraszał na spotkanie. Oczywiście, kiedy będziesz signora miała czas, bowiem posłaniec od niego przybył podczas twojej nieobecności. Jeśli zdecyduje się pani dzisiaj, przypuszczam, że Jego Eminencja będzie bardzo usatysfakcjonowany. Nie mniej, jeśli powinniśmy odwołać, natychmiast się tym zajmę.
- Udałabym się tam dziś, chciałabym mieć to z głowy.
- Agnese podniosła się i podeszła do Gilli. - Tym bardziej, że jutro odwiedza nas mój kuzyn. - Wampirzyca przesunęła dłonią po wardze ghulicy.
- Wobec tego przygotuję odpowiedni orszak, ochronę oraz karetę. Jedzie pani tam sama? - spytała ghulica.
- Nie wiem jak tam sprawunki Alessandra… na pewno ma sporo spraw do załatwienia po 4 dniach nieobecności. Może chciałabyś pojechać jako moja przyboczna? - Agnese przysunęła się do ghulicy, niemal stykając się z nią ciałem. - Z przyjemnością skorzystam z towarzystwa w karocy. Oraz oczywiście twojej ochrony.
- Oczywiście signora. Czy zawiadomi pani narzeczonego, iż pani wyjeżdża?
- spytała ghulica. - Czy mam też przekazać mu wiadomość?
- Przekaże mu.
- Agnese ucałowała Gillę. - Jakbyś mogła zająć się przygotowaniami do wyjazdu.
- Rzekłaś signora. Będzie przygotowane, kiedy tylko się zdecydujesz. Wezmę kilku naszych oraz paru od Kowalskiego. Lubię, kiedy przyzwyczajają się do współpracy wspólnie.
- Dziękuję.
- Agnese odsunęła się. Uwielbiała jak Gilla przeskakuję z niesamowicie namiętnej kochanki do tego swojego oschłego, rzeczowego charakterku. - Ruszamy?
- Kiedy tylko będzesz gotowa, signora. Chcesz się przebrać, ruszać natychmiast?
- spytała ghulica.
- Tylko poinformuje narzeczonego. - Agnese uśmiechnęła się zalotnie do kobiety, ciekawa czy skruszy ten lód. - Weźmiesz dla mnie jakiś płaszcz?
- Oczywiście, signora
- Gilla skłoniła się ruszając, ażeby przygotować nie tylko płaszcz, ale cały orszak. Wszak wiadomo, iż podczas tak niebezpiecznego okresu wszyscy mogący sobie na to pozwolić, zatrudniali obstawę. Wampirzyca została sama. Ale kiedy ruszyła za markizem, znalazła go na korytarzu rozmawiającego z Kowalskim. Polak tłumaczył Alessandro, iż jego siostra posiada odpowiedni potencjał oraz jej przebudzony awatar manifestuje się mocą. Kiedy Colonna spytał jak, Kowalski odrzekł, iż zdarza jej się latać wewnątrz pokoju. Agnese podeszła do mężczyzn i chwyciła markiza pod ramię.
- Słyszę, jakieś ciekawostki. - Uśmiechnęła się do Kowalskiego.
- Witam panią - mag skinął pełnym szacunku lekkim skłonem, aczkolwiek bez żadnej czołobitności.
- Wyobraź sobie, moja siostra lata.
- Och, nie przesadzajmy
- sprostował Kowalski - niekiedy czasem po prostu lewituje.
- Czyli lata, a nie ma skrzydeł.
- Magowie nie potrzebują skrzydeł.
- Widzisz kochanie, słyszałaś coś tak bardzo dziwnego?
- Kiedyś żyły wampiry, które latały, ale miały skrzydła. Gargulce.
- Agnese uśmiechała się całkowicie nie zrażona. - Dobrze, że ich nie ma, to bardzo niewygodne. Suknie itd. A to musi być wspaniałe zobaczyć świat z góry, czyż nie, skarbie?
- Och nie wiem
- markiz chyba nie miał takich myśli. - Aczkolwiek klasztor, gdzie przebywałem, miał wysoką wieżę, stamtąd rzeczywiście widok bywał wspaniały podczas słonecznej pogody.
- Czy mogłabym ci zająć chwilę najdroższy?
- Spytała, zmieniając temat.
- Oczywiście. Wybaczy pan - skinął Kowalskiemu, zaś polski szlachcic odparł podobnym gestem oraz udał się gdzieś. - Cóż się stało? - spytał kiedy byli już sami na pałacowym korytarzu.
- Udam się do kardynała. Prosił o spotkanie podczas naszej nieobecności. Pomyślałam, że pojadę z Gillą by nie zajmować twojego czasu, pewnie masz masę obowiązków.
- Rozumiem, rzeczywiście muszę zorganizować parę spraw. Jedź spokojnie.

Alessandro zdawał sobie doskonale sprawę, iż Agnese wyruszy mając odpowiednią ochronę.
- Poinformuj mnie tylko proszę, kiedy wrócisz, będę bowiem tęsknił.
- Na pewno każę cię odnaleźć, chciałabym z tobą poważnie porozmawiać.
- W głosie Agnese pojawił się lekki niepokój. Jednak informacja, którą dała jej Oko bardzo zmąciła jej spokój.
- Dobrze - ucałował jej policzek. - Buon viaggio - dodał życząc szczęśliwej podróży.
Agnese stanęła na palcach i pocałowała go w usta.
- Do zobaczenia najdroższy. - Niechętnie puściła jego ramię i swoim spokojnym krokiem, kołysząc biodrami, ruszyła, w kierunku miejsca zbiórki.

Gilla czekała już na nią trzymając płaszcz. Wszystko naturalnie było gotowe. Agnese przyjęła podany płaszcz i wsiadła do karocy, czekając aż Gilla do niej dołączy. Ghulica uczyniła to. Wkrótce konie otoczone gromadą jeźdźców gotowych do obrony ruszyły. Wampirzyca ułożyła się na tylnym siedzeniu opierając głowę na udach Gilli. Uniosła dłoń i zaczęła nią lekko przesuwać, po piersi kobiety. To co usłyszała, niepokoiło ją, burzyło dawno temu ustalony porządek. Ale wierzyła, że Alessandro zasługiwał na to. Na to by dać jej dziecko.
- Mam ochotę nie myśleć moja piękna. - Delikatnie uszczypnęła sutek ghulicy, przez materiał jej sukni.
- Ale pojmuję, iż masz ochotę szczypać moje cycki, signora? - spytała szelmowsko ghulica wciągając głęboko powietrze. - Bowiem powiedziałabym, że także mam pewne chętki.
- Chciałabym, byś wypełniła moją głowę całą sobą.
- Wampirzyca obróciła się na bok i ucałowała materiał sukni Gilli, tak gdzie było jej łono. - W sumie…. możesz wypełnić też moje usta.
- Jestem do usług, signora
- ghulica oddała jej pocałunek oraz zaczęła się rozbierać zdejmując szybko buty, spodnie i reformy. Pozostały jej tylko na dole długie, związywane, płócienne pończochy męskiego kroju. - Jeśli się zajmiesz tym, signora, twe usta będą wypełnione moim najlepszym soczkiem - wyznała wzdychając.
Agnese wzięła jedną z poduch i przyklęknęła na niej przed Gillą. Męskie pończochy, zawsze miały pewien ciekawy element. Wampirzyca rozchyliła rozcięcię, w miejscu, w którym powinien być męski członek, odnajdując tam bardzo kobiecy kwiat, delikatnie zaczęła go gładzić swoimi paluszkami, rozchylając rozpalone płatki.
- Ach pani - jęknęła ghulica przygryzając wargi, żeby hałasem nie powiadomić obstawy, cóż tutaj się właśnie dzieje. - Jeśli tak będziesz robić, zaiste będziesz miała okazję bardzo szybko wypić ów miód - zadrżała, zaś jej delikatne, kobiece intymności poddały się paluszkom wampirzycy okrywając aromatycznymi kropelkami. Póki co jeszcze nie było ich wiele, ale powoli się zbierały, wypływając ze środka podnieconej kobiety.
- Czyż nie na tym nam, zależy moja droga? - Agnese wsunęła dwa paluszki do szparki Gilli i zaczęła delikatnie pieścić jej wnętrze.
- Och tak, ale jesteś, signora, bardzo niecierpliwa - ghulica westchnęła głośno mocno podniecona, starała się ustawić tak, żeby Agnese miała jak najbardziej ułatwiony dostęp.
- Moja piękna, ja po prostu chcę go spić jak najwięcej. - Agnese przysunęła się i podczas gdy jej paluszki powolutku pieściły wnętrze ghulicy ona delikatnie zaczęła całować zawiązanie jej kobiecego kwiatu.
Czuła doskonale, jak ghulica poruszyła biodrami, kiedy jej usta dotknęły kobiecego węzełka.
- Ach proszę … - jęknęła, zaś po dłoni wampirzycy spłynęły kolejne porcje soczku. Zaś mięśnie wewnątrz ciała Gilli zaczęły lekko ściskać jej smukłe paluszki. Kobieta ciężko wzdychała, niewątpliwie było jej bardzo przyjemnie. - Ach! - krzyknęła nagle nie mogąc wytrzymać.
- Czy coś się stało? - spytał głos męski z zewnątrz. Osłaniający powóz wojak zaniepokoił się krzykiem.
Wampirzyca zlizała porcję soczków i z uśmiechem oderwała się od szparki ghulicy.
- Moja przyboczna wbiła sobie drzazgę. - Agnese powróciła do przerwanego zajęcia. Teraz jednak jej nawilżone paluszki powędrowały do tylnego otworka, s język zanurzył się w mokrej szparce. Jeden paluszek chwilę uciskał tylny otworek, po czym wsunął się gładko do środka.
- Taak, drzazgę - jęknęła Gilla. - Tylkoo drzaazgę - spróbowała wypowiadać słowa normalnie, jednak średnio jej wychodziło. Włożyła sobie dłoń do ust, żeby nie krzyczeć, za to jej biodra poruszyły się jeszcze gwałtowniej. Jęczenie wskazywało, że już kobieta dochodzi. Drżała coraz mocniej oraz coraz gwałtowniej poruszała się starając nabić jak najgłębiej paluszki wampirzycy. Agnese w tym czasie ze smakiem spijała owoce ich zabawy, niespiesznie penetrując jej tylny otworek. Czuła pod języczkiem pulsowanie jej rozpalonego ciała, które wreszcie nie wytrzymało. Mięśnie ghulicy pulsowały. Ciało poruszało się bezwiednie niemal drżąc oraz nabijając się głębiej, aż wreszcie wystrzeliło orgazmem.
- Ach … - tylko tyle dało się usłyszeć z ust ghulicy, która dalej przygryzała swoją rękę, ale bardzo silne drżenie oraz napływ soczku doskonale ujawniał, co się stało. Gilla osłabiona oraz poddana rozkosznej fali opadła na siedlisko całym ciałem.
Agnese zlizała ostatnie kropelki soczków Gilli i uwolniła ją wysuwając z niej paluszek. Oparła się o udo ghulicy i przyglądała się jej z zachwytem czując jak bardzo sama jest mokra.
- Jesteś piękna i bardzo smaczna, moja droga.
- Ach signora …
- tylko tyle wydusiła z siebie podniecona Gilla. Kobieta ciągle jeszcze dochodziła do siebie, zaś jej szparka ciągle rosiła się nowymi kropelkami. Wampirzyca ponownie sprawiła ghulicy szaloną przyjemność.
- Zbliżamy się, signora - usłyszała głos strażnika z zewnątrz.
- Wspaniale. - Agnese wstała z klęczek i usiadła obok Gilli, poprawiłam swoją suknię i włosy. - Jak się czujesz moja droga, dasz radę się ogarnąć, czy wolisz zostać tutaj?
- Chyba wolałabym … zostać
– wydusiła z siebie ghulica, która zawsze powoli dochodziła do siebie po takich zabawach. Oczywiście piękna Agnese miała już przykład niejednokrotnie owej przypadłości wiernej sługi, ale nie przeszkadzało jej. Cieszyła się, że kobieta tak silnie reaguje na jej erotyczne pieszczoty. Agnese podała jej koc, leżący w karocy, na wypadek gdyby było zimno i ucałowała Gillę.
- Zostań wobec tego. Niebawem wrócę, dobrze?
Gilla odparła skinieniem.
 
Aiko jest offline