Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2018, 09:43   #297
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Płock

Pościg ulicami Broku był specyficzny. Helmut Dohn był ogromnym łysym facetem w zdobionych ubraniach. Takich ludzi nie obserwuje się biegających. Tacy ludzie wychodząc na ulice suną majestatycznie. I pewnie tak jest gdy nie są ścigani przez inkwizytorów.

Gdy mężczyzna w przeszywanym złota nicią surducie obejrzał się za siebie zauważył Wenecjankę w stroju dziewki służebnej. Mógł ją zabić, mógł jej skręcić kark. Ale zbyt blisko byli inni. Już po przebiegnięciu kolejnych kilku metrów zobaczył złowieszczy czerwony habit powiewający za służebnicą.

Biegu nie ułatwiało błoto utrzymujące się w mieście przez codzienne deszcze. Gdy Fyodor podciągnął swój czerwony płaszcz i sutannę dość szybko wyprzedził młodszą i szybszą dziewczynę. Francisca na moment z pewną dozą przerażenia obserwowała krwawy ślad na plecach mnicha.

Po chwili otrząsnęła się i puściła się sprintem. Podciągnęła suknię wysoko za kolana i trzymając ją w garści ze wszystkich sił ruszyła za uciekającym ghulem. W kilku susach minęła czerwonego brata. Ile on mógł mieć lat? Pięćdziesiąt? Sześćdziesiąt? Osiemdziesiąt? Mógłby być jej pradziadkiem? Z jednej strony miała zbliżającego się Dohna, z drugiej oddalającego się Fyodora. Spojrzała jeszcze raz na Czerwonego brata chcąc upewnić się, że nie umarł od wysiłku. I to był błąd. Rozjeżdżone błoto okazało się zdradliwe. Potknęła się i runęła jak długa na ulicy. Nie czuła przy tym bólu, bo miękka poduszka rozmoczonej ziemi skutecznie zamortyzowała uderzenie.

Fyodor widział dziewczynę padającą przed nim niczym kłoda. Przebiegł obok. Mógł się zatrzymać. Mógł jej pomóc. Ale cena była zbyt wysoka. Dohn nie mógł uciec! Nie mogli pozwolić sobie na ucieczkę dwóch ghuli jednej doby. Zagryzł zęby czując jak otwierają się kolejne rany na plecach.

Pościg trwał. Po chwili skręcania w wąskie uliczki i ciągłego zmieniania trasy Czerwony Brat czuł nie tylko ból w plecach. Ogień palił go w płucach. Czuł, że nie da rady dużo dłużej ścigać Dohna.

Wypadli znów na jedną z głównych uliczek. I wtedy Fyodor dopadł mężczyznę. Dohn też był zdyszany. O ile jeszcze miał w sobie krew wampira, to musiał ją oszczędzać. Zatrzymali się obok warsztatu bednarza. Dohn bez zastanowienia chwycił leżącą luzem klepkę i stanął w pozycji do walki mieczem.

Fyodor już wiedział na co ghulu oszczędzał krew.


***

Francisca wstawała powoli ściągając z siebie plamy błota. I wtedy podbiegł do niej mały chłopak. Pomagał wstać zabłoconej dziewczynie. Niestety Fyodora nie było już nigdzie widać. Dopiero po chwili rozpoznała w chłopcu Jasia. Ten jednak jej nie rozpoznał.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline