Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2018, 22:05   #157
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Tactus umbra incendii eius.- Słowa maga zamknęły magiczną formułę, a zombie które weszły w cień zaczęły się topić, lekko dymić i śmierdzieć palonym mięsem. Udało się, ledwo, bo ledwo, ale zebrana moc wystarczyła, aby unieszkodliwić choć część zastępów wroga. Czar działał, więc Loftus zaczął się wycofywać. Groźba odcięcia od grupy była realna, do tego w stronę truposzy zaczęły być posyłane pierwsze pociski. Mag bał się, że któryś z saperów rzuci granatem, a ich wcześniejsza bierność wzbudzała obawy co do ich kondycji psychofizycznej. Mała pomyłka i to szary mag wyleci w powietrze. Może ten czarnoksiężnik jakoś ich otumanił? Ritter tego nie wiedział, rzucił się biegiem, wyminął pierwszą linię i z niepokojem spoglądał na swych towarzyszy. Khazad perwers jeden oddawał się uciechą szczając na ogień i pokazując swe klejnoty rodowe umarlakom. Aż strach pomyśleć jak wyglądają krasnoludzie kobiety, skoro ten widok tak go rozgrzał. Ciężko było to skomentować, zresztą nie było na to czasu. Część z nich w pośpiechu stworzyła barykadę z owsa dla zwierząt, ale wysunęli ją zbyt do przodu. Narażając na łatwe jej zniszczenie i stworzenie wyrwy, której już nie załatają. Oby Bert miał potem pomysł gdzie zdobyć paszę, skromne zapasy zaraz zostaną nadpalone, olane i zadeptane przez nieumarłych. Pierwsza linia z dowódcą na czele zamiast cofnąć się o krok, wolała przyjąć uderzenie zombie. Szarża truposzy, mogła okazać się tragiczna w skutkach. Zaspanie? Zbytnia pewność siebie? Grożący dym, czy magia nekromanty? Tak czy inaczej wśród obrońców polała się krew, źle to zwiastowało w przyszłości. Wybuchy granatów, narobiły sporo huku, unicestwiły część zombie, lub je dotkliwie poraniły, ale to był gest rozpaczy. Wybuchy nie były w stanie zatrzymać nieumarły. Palący cień dokończył, to co zaczął i kolejna para zombie zmieniła się w bezkształtną masę.
- Podpalcie drzewo! – Krzyczał Loftus, a sam w tym czasie wyszukał lampy, która chciał rozświetlić okolicę oraz umożliwić ponowne rzucenie tego wymagającego, ale zabójczego obszarowego czaru. Na maga nikt nie zwracał uwagi, ale on sam pozostawał uważny. Dostrzegł, że Dziewica z Meissen cofnęła się w głąb obozowiska, a na nią zleciał niczym smok po swa ofiarę wampir. Leo próbowała się bronić, Loftus postanowił ostrzec resztę - Unikajcie Cienia! Wampir przy Dziewicy! - Po czym zebrał eter i użył magicznego żądła. To nie było w stylu maga i zdawało się nie przynosić dobrego skutku. Potwór nawet nic sobie nie zrobił z tego małego pocisku mocy i nadal nastawał na akolitkę. Szyk obrońców zaczął się łamać, gdy linia zostanie rozerwana, będą zgubieni. W najlepszym razie cofną się w północny kraniec tej kotlinki, albo zbiją się w ciasny krąg. Obozowisko i zwierzęta będą jednak zgubione. W najgorszym razie, będą bronili się w dwójkach, trójkach albo pojedynczo i zostaną zalani przez zombie. Wszyscy polegną… Ritter rozpaczliwie spróbował ponownie. - Magicae mors stimulus tuus! – Cząstka skupionego eteru poleciała wprost w wampira. Jednocześnie szukał jakieś alternatwy, choćby i rozmowy z tym stworem.- Paktujmy Wampirze, wstrzymaj i cofnij swoje sługi. Nie przybiliśmy Cię unicestwić! – Ostatnie słowo było wyraźnie cichsze, oczy maga rozszerzyły się. Takiego efektu czaru się nie spodziewał.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 24-09-2018 o 22:19.
pi0t jest offline