Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2018, 19:19   #109
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- Dziwne, że zostawił tyle jedzenia… Może wróci za jakiś czas. Ale wtedy będzie musiał się pogodzić z naszą obecnością. A za mięsa jakoś mu się odwdzięczymy - Aubrin była wyraźnie ucieszona słowami Kharricka - A sińcami się nie przejmuj, kilku kretynom puściły nerwy, ale teraz będą spokojni - kobieta ścisnęła mocniej swój kostur, jakby chciała pokazać, że w razie czego sama ich uspokoi.

Pierwsze wrażenie Rathana na temat zachowania uciekinierów okazało się być bardzo nietrafionym - może to osłabienie spowodowane atakiem strzygi zamgliło jego percepcję? Phaendarczycy mimo długiej drogi za sobą pilnie pracowali, by jak najszybciej rozstawić prowizoryczne, na razie, obozowisko. Było już na tyle późno i ciemno, że musiało to ograniczyć się do rozstawienia posłań i rozłożenia przyniesionego dobytku - pozostałe sprawy mogły poczekać do następnego ranka. Łucznik pomógł Candusowi zanieść część mięs do wędzarni - rolnik miał sporą śliwę pod okiem, ale nie wydawał się być w złym nastroju.
Prace zakończyły się szybko i można było przejść do przyjemniejszej części wieczoru - kolacji. Tutaj prym wiodła Jet, która przygotowywała pysznie pachnący gulasz, jednocześnie zabawiając innych swoimi historyjkami, których najwyraźniej miała niewyczerpany zapas. Nie minęła północ, gdy wszyscy dostali już swoje porcję i zabrali się za pałaszowanie - wtedy też okazało się, że pragmatyczni lud Nirmathas nie traci czasu nawet w marszu: większość posiadanych przez nich misek i łyżek została wystrugana po drodze. Może nie były najlepiej wykonane i wymagały jeszcze pracy, ale wciąż było to o wiele lepsze niż jedzenie rękami ze wspólnego naczynia. Sam gulasz nie był bardzo wyszukanym daniem, jednak po kilku dniach wędrówki i żywienia się czym popadnie smakował wręcz niebiańsko.
Noc nad puszczą Fangwood była spokojna, leśną ciszę zakłócał tylko trzask ogniska, pojedyncze przyciszone rozmowy, oraz urywane okrzyki i rzucanie się przez sen tych, którzy wciąż nie mogli zapomnieć o tym, co wydarzyło się zaledwie kilka dni temu.
 
Sindarin jest offline