Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2018, 20:25   #24
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Saxa zwróciła się do kapłanki.
- Awen mogę prosić o małą asystę? - Było to pytanie a zarazem zaproszenie dla kapłanki do przekroczenia progu domu na kołach.
Przyjmując zaproszenie, Awen doskonale zdawała sobie sprawę że prawdopodobnie wchodzi do paszczy lwa. ‘’Głośna, atencyjna...przypomina mi moją najstarszą siostrę...ale jest w niej coś innego, coś dziwnego...” - pomyślała kapłanka

Paszcza lwa okazała się nawet przytulna mimo rozgardiaszu powstałego przez manatki członków drużyny którzy postanowili skorzystać i wszycić nadmiarz rzeczy, no i były jeszcze zwinięte skóry tygrysów. Jedna, prawdopodobnie przywłaszczona już przez złodziejkę leżała na ‘gondoli sypialnej’.
W pomieszczeniu było jasno, światło wpadało przez trzy okna, największe było na tylnej ścianie wozu nad gondolą sypialną, widać przez nie było koniec ich małej karawany.
Najbardziej imponujące w wozie była gondola sypialna i ilość montowanych w meble szuflad oraz zdobienia, jakie miały te meble. Gondola sypialna była ogromna - z łatwością zmieściłoby się tam aż trójka ludzi. Pokrywały ją miękkie skóry z których najwięcej zajmowała tygrysia, było tam dużo kolorowych poduszek różnych rozmiarów a nad sufitem obracał się kołyszący się, poruszającym się wozem okrąg z plecionymi w środku wzorami i zwisającymi wstążkami ozdobnymi piórkami i koralikami.
Zaraz przy wejściu Awen minęła małą żeliwną kuchenkę, ślady sadzy na drewnie pokazywały że ktoś mógł mieć parę wpadek podczas gotowania. dalej było trochę luzu i zaczynała się duża komoda z mnóstwem szuflad były zdobione żłobieniami w roślinne motywy mimo widocznych śladów czasu jakie minąl od ich zrobienia nadal wyglądały imponująco. Aktualnie na blacie leżały zwinięte skóry, parę tobołków reszty i otwarta skrzynka w której leżały nie podzielone rzeczy z napadu na orki oraz szklana kula której Saxa jeszcze nie znalazła miejsca.
Po drugiej stronie zaraz za drzwiami znajdowała się płytka szafa z wiszącym na niej lustrem bez ramym szafa była płytka ale dłuższa, zaraz za nią i do gondoli ciągnęła się wąska leżanka, przykryta skórą i zawalona w połowie kolejnymi gratami. Na ścianach wozu znajdowały się wąskie półeczki i haczyki na których wisiała lampa naftowa albo były ślady świadczące że kiedyś stały tam świece. Na podłodzę w przejściu od drzwi do gondoli leżał stary przetarty dywan którego właścicielka nigdy nie ma czasu wyrzucić.

Saxa wpół siedziała na brzegu gondoli, nogi miała gołe, na prawym udzie trzymała kawałek płótna, na blacie komody po jej lewej leżały inne zakrwawione i zużyte kawałki materiału, najprawdopodobniej po oczyszczeniu rany.
- Potrzebuje pomocy z nałożeniem bandaża na to. - Saxa przeszła od razu do sedna, poruszając delikatnie ranną nogą. - Nie jestem w stanie zrobić tego porządnie sama. Bandaż mam, nawet chyba nie używany nigdy - dodała, podnosząc w wolnej ręce schludnie zawiniątko leżące na łóżku obok szatynki.
Awen bez zastanowienia sięgnęła po opatrunek. Zaczęła nakładać kolejne warstwy bandaża, ukradkiem obserwując twarz Saxy. Zabezpieczyła ranę cały czas obserwując kobietę.
- Dobrze pani zna pozostałych naszych towarzyszy? - zapytała kapłanka próbując przełamać niezręczna ciszę.
- Mów mi Saxa, jakoś zwrot ‘Pani’ dziwnie mi brzmi w odniesieniu do mnie - zaczęła złodziejka, czując ulgę, że będzie miała porządnie założony opatrunek przynajmniej dopóki kapłanka nie odpocznie, by jej to wyleczyć porządnie - Co do znajomości, różnie jednych lepiej drugich mniej - rozmowa była miłą odwracajką uwagi od dającego o sobie znać udzie - mhm chyba Allyna znam najdłużej, a ciebie najmniej... może też nie miałam okazji pointegrować się z Lieselotte, by powiedzieć, że ją znam.
- Ja praktycznie nie znam nikogo - odparła Awen jednocześnie rozglądając się wokół. Stało się dla niej rzeczą jasną skąd u Saxy tak gorące przywiązanie do wozu. Przez chwilę przestała myśleć o tym, że mają do wykonania zadanie, które może kosztować ich życie.
-Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie pani….zaskoczyłaś mnie podczas naszej ostatniej walki. Nie jesteś mocna jedynie w słowach - dodała.
- Heh, myślałam, że jak reszta bardziej się zdziwisz na te rzadkie momenty współpracy moje i Shillen, - po czym dodała wracając do pierwotnego tematu - cóż Melendrez nie zatrudnia byle kogo w czymś muszę być dobra jeśli mnie trzyma. - Zażartowała odruchowo, ale nie była pewna czy ten typ humoru trafił do gustu kapłanki.
-Natura ludzka bywa zaskakująca ale byłam pewna że w obliczu niebezpieczeństwa odłożycie wszystkie sporne kwestie na bok. Jesteście obie zbyt doświadczone, żeby ryzykować życie z powodu kilku drobnych różnic. I masz rację, Melendrez zatrudnił najlepszych z najlepszych - uśmiechnęła się Awen.

- … - Saxa spojrzała ze zdziwieniem na kapłankę nie odzywając się, kiedy zaczynało się robić niezręcznie w końcu złodziejka wypaliła - Przepraszam nie pamiętam kiedy słyszałam tyle brzmiących szczerze komplementów pod moim adresem w jednym zdaniu, aż mnie zatkało na chwile. - Wprawdzie komentarze odnosiły się też do elfki ale jej nie było więc Saxa poczuwała się jako jedyny prawny odbiorca. - I właśnie sobie przypomniałam, że zapomniałam czegoś powiedzieć na wejściu więc “Witaj w moich progach Awen, mój dom ma dla ciebie zawsze otwarte drzwi” - Formuła była wymyślona przez jej rodziców zawsze tak witali gości, i pewnie jej matka truła by jej teraz przez tydzień że nie szanuje tradycji rodzinnych, Saxa spojrzała w górę na talizman ochronny. “Przepraszam mamo” puściła do niego myśl i wróciła z kontaktem wzrokowym na kapłankę.
- Potrafię docenić prawdziwy kunszt, tego nauczył mnie mój ojciec, co nie zmienia faktu że odrobina ciszy i spokoju podczas naszej podróży byłaby cennym darem - odparła Awen, zdając sobie jednocześnie sprawę że włożyła kij w mrowisko.
Saxa zrobiła zakłopotaną minę na komentarz o ciszy i spokoju, nie dało się zaprzeczyć że ich popisy mogły działać reszcie na nerwy zwłaszcza kiedy musieli je rozdzielać.
- Cóż może to zadanie potrwa krótko, dodatkowo, o ile jestem świadoma, żadna z nas nie gada przez sen, więc przynajmniej w nocy będziecie mieć spokój od naszych rzucanych w siebie inwektyw. - Uśmiechnęła się do drugiej kobiety zapewniając, że ta nie popełniła właśnie towarzyskiego samobójstwa w kontaktach z złodziejką.
Saxa obejrzała zabandażowaną nogę i musiała przyznać, że w porównaniu to z niej dupa nie początkująca medyczka i następnym razem złodziejka od razu pójdzie do Awen zamiast prowizoryczne opatrunki na sobie robić.
- Dzięki za pomoc Awen, ja chyba się położę na chwilę. - Sięgnęła po swój plecach bardzo żwawo szukała w nim czegoś póki nie dorwała tego co chciała z okrzykiem - Aha. Awen, Łap! - Rzuciła do Awen średniej wielkości woreczek. - Małe podziękowanie dla ciebie i Hassana - powiedziała, uśmiechając się i wsuwając głębiej na gondolę, uważając na nogę. - Hassan nie cierpi tych białych i zakrzywionych.
Awen przyjęła podarunek a wychodząc uśmiechnęła się pod nosem. Cała sytuacja wydała jej się tak nierzeczywista, że wprawiła ją w dobry nastrój. ‘’Zaraz...które lubi pan Hassan…” - próbowała sobie przypomnieć słowa Saxy. ‘’A no tak, białe i zakrzywione to jego ulubione!”.
 
Obca jest offline