25-09-2018, 20:41
|
#27 |
| Obserwująca świat z perspektywy lotu ptaka Lieselotte rozkoszowała się widokami i wolnością, jaką oferowały podniebne przestworza. To właśnie takie momenty utwierdzały dziewczynę w przekonaniu o wspaniałości magii, o jej wyższości nad innymi formami sztuki.
Wzrok kruka łowił każde większe poruszenie w lesie, toteż Lieselotte szybko dostrzegła kołysanie wozu. Oczekując kłopotów, skierowała tam lot kruka i wolałaby spotkać dwa tuziny orków, niż to co tam zobaczyła. Na widok Awen w ramionach Hassana, wpatrujących się sobie głęboko w oczy, a których amory zaczęły nawet trząść wozem, Lieselotte wydała z siebie cichutkie piśnięcie i niekontrolowanie ścisnęła Shillen z całej siły na wysokości przepony.
Drowce pod wpływem uścisku dziewczyny, miała problem z nabraniem powietrza. Zatrzymała konia i złapała za ręce dziewczyny odciągając je od siebie.
- Aaah. - Złapała głębszy oddech. - Co jest do cholery, Lies?! Chcesz mnie udusić? - po czym zwróciła wzrok w kierunku wozu który się zatrzymał. - A ci czemu na osiem nóg Lolth nie jadą? A z tobą na pewno w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. - stwierdziła.
Jednak Lieselotte nie mogła usłyszeć słów Shillen, nadal spoglądając na wszystko oczami ptaka. Kruk zbliżył się do wozu akurat w momencie, w którym Hassan odezwał się do Awen:
- Uśmiech godny bogini... Pani Awen - usłyszała Lieselotte z ust wojownika i powróciła świadomością do własnego ciała.
- Co? - wymamrotała nekromantka - Uśmiech bogini? Ona miała po prostu głupią minę! Zaraz wywrócą wóz tymi swoimi wygłupami! - sprostowała, czując na sobie wzrok elfki.
- Jaki uśmiech? Co ty tam mamroczesz? - spytała elfka zdziwiona zachowaniem magini.
- I czym niby wóz przewrócą?
- Bo oni tam… bo… no ten… skaczą po tym koźle. - Dziewczynie słowa nie chciały przechodzić przez gardło - Jak… amatorzy.
- Że co?! - Shillen spojrzała w kierunku wozu, jednak odległość i światło słoneczne skutecznie utrudniało jej dojrzenie co się tam dzieje. - Jesteś pewna?
Yhym - Lieselotte przytaknęła głową, mając bardzo smutną minę - Awen prawie spadła przez to, chyba dlatego tak nimi kołysało.
- To my tu pilnujemy czy droga jest bezpieczna, a oni się wydurniają jak małe dzieci?! - syknęła drowka. - O nie… Nie na mojej warcie! - rzuciła i odwróciła konia chcąc ruszyć w kierunku wozu. Tak jak i przy poprzednim popędzaniu klaczy przez Shillen, nekromantka zdążyła jedynie pisnąć “Co? Nie!”, jednak nie zdążyło to zatrzymać elfkę w porę. |
| |