| - To my tu pilnujemy czy droga jest bezpieczna, a oni się wydurniają jak małe dzieci?! - syknęła drowka. - O nie… Nie na mojej warcie! - rzuciła i odwróciła konia chcąc ruszyć w kierunku wozu. Tak jak i przy poprzednim popędzaniu klaczy przez Shillen, nekromantka zdążyła jedynie pisnąć “Co? Nie!”, jednak nie zdążyło to zatrzymać elfki w porę. - Co tu się odpieprza, do Dziewięciu Piekieł?! - warknęła drowka, zatrzymując swoją klacz przed samym wozem, tak, że jej pysk o mało nie zderzył się z pyskiem Krowa. - Wyboje - odparował twardo Hassan patrząc spokojnie na drowkę. “Właściwie, robi się całkiem wyboisto”, pomyślał wojownik. - Czemu zawróciłaś? - Lieselotte mi powiedziała, że oczami swojego kruka widziała, że coś wyrabiacie i że wóz przez wasze wydurnianie się zaraz się wykolei - odpowiedziała drowka spoglądając uważniej na wóz, po czym rzuciła pytające i jednocześnie pełne złości spojrzenie w stronę nekromantki. - No i? Jakoś nie widzę, żeby skakali na koźle, czy o czym tam gadałaś!
Hassan spojrzał na Lieselotte spokojnym, pytającym wzrokiem.
Saxa po raz trzeci poczuła jak wóz nią targa i staje, usłyszała jak Shillen drze się na Hassana i Awen, co było dziwnie że pierwszy raz nie na złodziejkę ale siła przyzwyczajenia zadziałała. Kobieta syknęła: - Nie będziesz mi wozu zatrzymywać, glisto jedna!
Zwlokła się z gondoli ciut za szybko niż powinna i zaczęła kuśtykać, mamrocząc przekleństwa. W połowie drogi przypomniała sobie że jest w samej koszuli, więc w gniewie zaczęła otwierać szuflady szukać czegoś do zarzucenia.
Lieselotte chowała się za plecami drowki, unikając wszelkiego kontaktu wzrokowego z Hassanem i Awen. Czując na sobie wzrok reszty wskazała palcem na siedzącego na dachu kruka: - To Dziobek to widział! - zaczęła się usprawiedliwiać Lieselotte - Że Awen o mało nie spadła i…
W czasie jak maginii to mówiła, drzwiczki powozu się otworzyły i Saxa omiotła drowkę zirytowanym spojrzeniem. - Znalazłaś nam kolejne grupy bandytów na drodzę? Czy postanowiłaś nas zatrzymywać żeby nasza wycieczka trwała w nieskończoność? - Dziewczyna miała na sobie szybko założoną spódnicę by nie świecić nagimi poranionymi nogami. Hassan zerknął na Saxę, zmarszczył brew i dalej patrzył na Shillen i Lieselotte.
“Ah, jeszcze tej tu brakowało”, pomyślała Shillen. - Stul swój pretensjonalny dziób bździągwo i wracaj do wozu rany lizać. A ty! - Odwróciła się do Lieselotte. - Tłumacz się, dlaczego znowu zatrzymałam wóz! Bo przez twoje zwidy znowu cała wina spada na mnie! - Nie zaczynaj ze mną, padalcu! Dopiero co robiliśmy postój. O ile nie masz dobrego powodu by nas spowalniać, to radzę zawrócić ci twoją chabetę i jechać dalej. U NAS Wszystko W porządku. - Saxa rzucała w elfkę piorunami z oczu, oczywiście metaforycznie. - Ogłuchłaś od bólu, kiedy ci pociachali tą twoją girę?! Lieselotte zaczęła robić panikę, że coś tu się odpierdala na wozie i zaraz będzie leżał! Tak że daruj sobie oskarżenia i zamknij łaskawie twarz! - odpyskowała drowka.
- Jakie leżał, jędzo, przecież ruszyliśmy na nowo! Słonko za bardzo przygrzało, że nie umiałaś się domyślić, że jak ruszyliśmy, to wszystko w porządku? I to od razu musiałaś stawać jak baran na środku drogi i nas zatrzymywać!? - Inwektywom nie było końca. - Odpierdol się od mojego wzroku, ja jakoś nie czepiam się ciebie że nie widzisz po ciemku! - syknęła drowka. - Niech ktoś zaknebluje tę siksę, bo ja tu przyjeżdżam w obawie, że coś tu się dzieje, a ta się na mnie rzuca jak oparzona! - Przestańcie! - wybuchnęła Lieselotte - Zachowujecie się jak amatorki, a nie doświadczeni najemnicy. - Magini odchrząknęła, żeby pozbyć się piskliwej barwy jej głosu. - Jak już mówiłam, Dziobek zobaczył, że Awen prawie spadła z wozu, myślałam, że to przez to wóz zaczął się kołysać. - “Dziobek”, jak nazwała kruka Lieselotte, wydał z siebie zdziwiony skrzek, jakby chciał powiedzieć “że niby ja?”. - Dziękuję, Pani Lieselotte. - Hassan westchnął i ruszył na przód, cmokając na Krowa. Pokręcił głową i popatrzył na niebo jakby wzywał bogów, aby dali mu siłę.
Saxa spojrzała na czarodziejkę i zmarszczyła czoło. - Ja pierdole! Robić taki cyrk z powodu jednego wyboju na drodzę. - powiedziała Saxa. - Może lepiej, jakby Lieselotte jechała wozem… - stwierdziła Shillen. - I robiła sceny z każdą nierównością? - Saxa skomentowała, a potem pomasowała czoło jakby zaczynała ją boleć głowa. - Dobra, niech wskakuje do środka. Dzięki, Hassan, za zastępstwo. Awen mi świetnie opatrzyła nogę, więc nie widzę problemu, żebym już sama powoziła.
Hassan zatrzymał wóz i zeskoczył z kozła.
- Przejdę się. Spacer dobrze mi zrobi, poza tym, moja formacja to piechurzy. Rozruszam kulasy. Pani Awen, było miło. Saxa, trzymaj lejce i uważaj... na wyboje. Pani Lieselotte... zapraszamy do wozu. - Uśmiechnął się do Awen, potem do Lieselotte, wskazując jej miejsce w środku wozu, następnie załadował glewię na ramię i spokojnie szykował się aby iść traktem.
W normalnej sytuacji nekromantka mogłaby nawet zacząć kłócić się z Saxą, lecz teraz starała się jak najmniej wychylać się zza Shillen. - Nie… nie trzeba, chyba że będziesz nalegać - odpowiedziała Lieselotte ze wzrokiem wbitym w ziemię. - Bardzo proszę - dodał wojownik stanowczym tonem i na chwilę wstrzymał się aby pomóc wsiąść Lieselotte do wozu.
Magini starając się unikać wzroku wojownika zeszła z Nightmare i skierowała się w stronę wozu. Zaczęła wspinać się do środka, unosząc obiema dłońmi skrawki sukni, by jej nie przydepnąć.
Wojownik pomógł jak mógł, podtrzymując tu i ówdzie wymykające się na boki fałdy sukni i podpierając ją ramieniem, by nie straciła równowagi. Miał marsową minę, ale oczy dosłownie rechotały mu ze śmiechu, a kąciki ust drgały, hamując parsknięcie ze śmiechu. Dziewczyna podziękowała i po chwili była już w środku.
Saxa, weszła zdrową nogą na koło stojącego wozu by dać dziewczynie przejście. Kiedy ta już była w środku, usiadła na koźle i gwizdnęła głośnym, podłużnym dźwiękiem, nawet nie przejmując się złapaniem lejców. Krów ruszył, ignorując klacz drowki, stojącą przed nim.
Klacz elfki wraz z nią na grzbiecie uskoczyła na bok, kiedy masywny Krów ciągnący wóz ruszył wprost na nią. - Do reszty cię pogięło?! - warknęła drowka. - Dobra, skoro teraz już paranoja i panika naszej nekromantki nie będzie mnie rozpraszać, mogę wracać na przód.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |