Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2018, 20:50   #28
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- To my tu pilnujemy czy droga jest bezpieczna, a oni się wydurniają jak małe dzieci?! - syknęła drowka. - O nie… Nie na mojej warcie! - rzuciła i odwróciła konia chcąc ruszyć w kierunku wozu. Tak jak i przy poprzednim popędzaniu klaczy przez Shillen, nekromantka zdążyła jedynie pisnąć “Co? Nie!”, jednak nie zdążyło to zatrzymać elfki w porę.
- Co tu się odpieprza, do Dziewięciu Piekieł?! - warknęła drowka, zatrzymując swoją klacz przed samym wozem, tak, że jej pysk o mało nie zderzył się z pyskiem Krowa.
- Wyboje - odparował twardo Hassan patrząc spokojnie na drowkę. “Właściwie, robi się całkiem wyboisto”, pomyślał wojownik. - Czemu zawróciłaś?
- Lieselotte mi powiedziała, że oczami swojego kruka widziała, że coś wyrabiacie i że wóz przez wasze wydurnianie się zaraz się wykolei - odpowiedziała drowka spoglądając uważniej na wóz, po czym rzuciła pytające i jednocześnie pełne złości spojrzenie w stronę nekromantki. - No i? Jakoś nie widzę, żeby skakali na koźle, czy o czym tam gadałaś!
Hassan spojrzał na Lieselotte spokojnym, pytającym wzrokiem.
Saxa po raz trzeci poczuła jak wóz nią targa i staje, usłyszała jak Shillen drze się na Hassana i Awen, co było dziwnie że pierwszy raz nie na złodziejkę ale siła przyzwyczajenia zadziałała. Kobieta syknęła:
- Nie będziesz mi wozu zatrzymywać, glisto jedna!
Zwlokła się z gondoli ciut za szybko niż powinna i zaczęła kuśtykać, mamrocząc przekleństwa. W połowie drogi przypomniała sobie że jest w samej koszuli, więc w gniewie zaczęła otwierać szuflady szukać czegoś do zarzucenia.
Lieselotte chowała się za plecami drowki, unikając wszelkiego kontaktu wzrokowego z Hassanem i Awen. Czując na sobie wzrok reszty wskazała palcem na siedzącego na dachu kruka:
- To Dziobek to widział! - zaczęła się usprawiedliwiać Lieselotte - Że Awen o mało nie spadła i…
W czasie jak maginii to mówiła, drzwiczki powozu się otworzyły i Saxa omiotła drowkę zirytowanym spojrzeniem.
- Znalazłaś nam kolejne grupy bandytów na drodzę? Czy postanowiłaś nas zatrzymywać żeby nasza wycieczka trwała w nieskończoność? - Dziewczyna miała na sobie szybko założoną spódnicę by nie świecić nagimi poranionymi nogami. Hassan zerknął na Saxę, zmarszczył brew i dalej patrzył na Shillen i Lieselotte.
“Ah, jeszcze tej tu brakowało”, pomyślała Shillen.
- Stul swój pretensjonalny dziób bździągwo i wracaj do wozu rany lizać. A ty! - Odwróciła się do Lieselotte. - Tłumacz się, dlaczego znowu zatrzymałam wóz! Bo przez twoje zwidy znowu cała wina spada na mnie!
- Nie zaczynaj ze mną, padalcu! Dopiero co robiliśmy postój. O ile nie masz dobrego powodu by nas spowalniać, to radzę zawrócić ci twoją chabetę i jechać dalej. U NAS Wszystko W porządku. - Saxa rzucała w elfkę piorunami z oczu, oczywiście metaforycznie.
- Ogłuchłaś od bólu, kiedy ci pociachali tą twoją girę?! Lieselotte zaczęła robić panikę, że coś tu się odpierdala na wozie i zaraz będzie leżał! Tak że daruj sobie oskarżenia i zamknij łaskawie twarz! - odpyskowała drowka.
- Jakie leżał, jędzo, przecież ruszyliśmy na nowo! Słonko za bardzo przygrzało, że nie umiałaś się domyślić, że jak ruszyliśmy, to wszystko w porządku? I to od razu musiałaś stawać jak baran na środku drogi i nas zatrzymywać!? - Inwektywom nie było końca.
- Odpierdol się od mojego wzroku, ja jakoś nie czepiam się ciebie że nie widzisz po ciemku! - syknęła drowka. - Niech ktoś zaknebluje tę siksę, bo ja tu przyjeżdżam w obawie, że coś tu się dzieje, a ta się na mnie rzuca jak oparzona!
- Przestańcie! - wybuchnęła Lieselotte - Zachowujecie się jak amatorki, a nie doświadczeni najemnicy. - Magini odchrząknęła, żeby pozbyć się piskliwej barwy jej głosu. - Jak już mówiłam, Dziobek zobaczył, że Awen prawie spadła z wozu, myślałam, że to przez to wóz zaczął się kołysać. - “Dziobek”, jak nazwała kruka Lieselotte, wydał z siebie zdziwiony skrzek, jakby chciał powiedzieć “że niby ja?”.
- Dziękuję, Pani Lieselotte. - Hassan westchnął i ruszył na przód, cmokając na Krowa. Pokręcił głową i popatrzył na niebo jakby wzywał bogów, aby dali mu siłę.
Saxa spojrzała na czarodziejkę i zmarszczyła czoło.
- Ja pierdole! Robić taki cyrk z powodu jednego wyboju na drodzę. - powiedziała Saxa.
- Może lepiej, jakby Lieselotte jechała wozem… - stwierdziła Shillen.
- I robiła sceny z każdą nierównością? - Saxa skomentowała, a potem pomasowała czoło jakby zaczynała ją boleć głowa. - Dobra, niech wskakuje do środka. Dzięki, Hassan, za zastępstwo. Awen mi świetnie opatrzyła nogę, więc nie widzę problemu, żebym już sama powoziła.
Hassan zatrzymał wóz i zeskoczył z kozła.
- Przejdę się. Spacer dobrze mi zrobi, poza tym, moja formacja to piechurzy. Rozruszam kulasy. Pani Awen, było miło. Saxa, trzymaj lejce i uważaj... na wyboje. Pani Lieselotte... zapraszamy do wozu. - Uśmiechnął się do Awen, potem do Lieselotte, wskazując jej miejsce w środku wozu, następnie załadował glewię na ramię i spokojnie szykował się aby iść traktem.
W normalnej sytuacji nekromantka mogłaby nawet zacząć kłócić się z Saxą, lecz teraz starała się jak najmniej wychylać się zza Shillen.
- Nie… nie trzeba, chyba że będziesz nalegać - odpowiedziała Lieselotte ze wzrokiem wbitym w ziemię.
- Bardzo proszę - dodał wojownik stanowczym tonem i na chwilę wstrzymał się aby pomóc wsiąść Lieselotte do wozu.
Magini starając się unikać wzroku wojownika zeszła z Nightmare i skierowała się w stronę wozu. Zaczęła wspinać się do środka, unosząc obiema dłońmi skrawki sukni, by jej nie przydepnąć.
Wojownik pomógł jak mógł, podtrzymując tu i ówdzie wymykające się na boki fałdy sukni i podpierając ją ramieniem, by nie straciła równowagi. Miał marsową minę, ale oczy dosłownie rechotały mu ze śmiechu, a kąciki ust drgały, hamując parsknięcie ze śmiechu. Dziewczyna podziękowała i po chwili była już w środku.
Saxa, weszła zdrową nogą na koło stojącego wozu by dać dziewczynie przejście. Kiedy ta już była w środku, usiadła na koźle i gwizdnęła głośnym, podłużnym dźwiękiem, nawet nie przejmując się złapaniem lejców. Krów ruszył, ignorując klacz drowki, stojącą przed nim.
Klacz elfki wraz z nią na grzbiecie uskoczyła na bok, kiedy masywny Krów ciągnący wóz ruszył wprost na nią.
- Do reszty cię pogięło?! - warknęła drowka. - Dobra, skoro teraz już paranoja i panika naszej nekromantki nie będzie mnie rozpraszać, mogę wracać na przód.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline