Saxa zignorowała drowkę całkowicie. Poprawiając spódnicę sięgnęła po związane lejce by zająć czymś ręce zanim rzuci w tą czarną larwę nożem... choć wtedy przypomniała sobie, że nie założyła butów, więc nawet sztyletów nie ma.
“Kurwa!!!! Cholera!!! Kurwa!!! ” zaklęła w głowie zaciskając zęby, żeby, brońcie bogowie, coś się jej nie wyrwało i mrocznej prukwie znowu coś odpierdoli i znowu ich zacznie zatrzymywać, przedłużając złodziejce katorgę przebywania w jej towarzystwie.
Ułożyła się wygodnie na koźle, teraz ona i Awen miały więcej miejsca, bo Saxa była szczuplejsza od wojownika, więc każda miała swoja przestrzeń osobistą. Złodziejka jeszcze trochę gniewnie patrzyła na oddalającą się elfkę, ignorując jadącego z nią wojownika póki koń Shillen nie zmienił kierunku. Gotująca się w niej złość w końcu wykipiała i powiedziała na głos, chociaż nie było to skierowane ani do Awen, ani do nikogo innego
- No nie... Świetnie! I pojechali do lasu…- wyraziła swoją frustrację, jako że drowka niby miała ich prowadzić - Właściwie to fantastycznie. Może jak ją Hassan porządnie wychędoży w krzakach, to się uspokoi jędza jedna!
Po tym komentarzu i zniknięciu elfki z widoku Saxa jakby się rozluźniła, nawet przeprosiła Awen, że ta musiała uczestniczyć w tej wymianie poglądów i spytała czy wszystko w porządku, bo po wszystkim tamta wyglądała jak bardzo skonfundowana sowa.
I otrzymała zapewnienie, że kapłanka po prostu nie chciała się mieszać. Teraz kiedy ich grupę prowadził Gorthak, obu kobietom pozostało delektować się prostą drogą, ciszą i bakaliami danymi wcześniej kapłance.