Gobliny, jakie przyłączyły się do drużyny, nie zrobiły na Esmondzie najlepszego wrażenia.
Prawdę mówiąc normalnie to na ich widok obróciłby się na pięcie i udał w innym niż one kierunku, ewentualnie potraktował odpowiednią ilością magii. No ale skoro zgłosiły się na ochotnika i były gotowe walczyć... W końcu to nie była jego sprawa. Przynajmniej tak długo, jak długo nowozaciężni nie obracali się przeciwko swej aktualnej pracodawczyni i jej sprzymierzeńcom.
- Mamy tu coś jeszcze do roboty? - Mag zwrócił się do Sybil. - Jeśli nie, to chodźmy dalej. |