Alicja z trudem łapała oddech. Odgarnęła mokre kosmyki, które przywarły jej do czoła. Psia mać, tylko tego jeszcze brakowało. Odwróciła się do chłopca. Cichaj, znajdziemy mamę. Nie tą, to inną. Ciekawe, ile z okolicznych farm zniszczyli jeszcze ci jeźdźcy. Rozejrzała się dookoła. Można by tu chwilę odpocząć, a potem ruszyć… dalej. W kierunku wzgórz.
Nie miała ochoty tego przyznać, ale zupełnie straciła orientację podczas szalonego biegu. |