Wilkołak był wielce zadowolony ze spotkania, wprawdzie połowy z tego co opowiadała Babcia Kwiatek na temat ziemi i substancji mikro-bilogiczno-mineralnych nie rozumiał, ale i tak wiedział, że dobrze zrobił zwracając się do niej z prośbą o pomoc.
- Nie przeszkadza mi jeśli zasadzisz jabłonkę u siebie. Wprawdzie pochodzę ze wsi, ale bardziej znam się na hodowli krów niż sadonictwie. Niestety wrodziłem się bardziej w ojca niż matkę… - odparł spolegliwie, zupełnie nie zmieszany, że opowiadał, bądź co bądź, obcej osobie swoje prywatne sprawy. - Wiem, że umiałabyś świetnie zadbać o drzewko, ale… wyprawa na targ jest zbyt intrygująca bym z niej tak łatwo zrezygnował. Słyszałem tylko plotki o jego istnieniu i bardzo chciałbym się tam wybrać. Wiesz… zobaczyć na własne oczy. - Zaśmiał się czarująco przybierając swój pokazowy uśmiech z dołeczkami w policzkach. Powinien przestać udawać, że jest na pokazie Mister Gay Poland i zacząć się zachowywać stosownie do swojego wieku i statusu, tylko, że życie jest zbyt krótkie i zbyt szare by rezygnować z odrobiny tęczy.
Kobieta jednak była skupiona na zwitku papieru, który przyniosła modraszka. Poprawiając wielkie staruszka odczytała wiadomość, wyraźnie nie zadowolona.
Rytuał… słowo to brzmiało groźnie, ale przecież sam niedawno jeden z nich przechodził i wcale taki straszny nie był… oprócz tej kosy, co ją sobie wyczarował.
- Myślisz, że ja też powinienem iść? - spytał, pomagając swojej gospodyni w uprzątnięciu zastawy. - Nie wiem czy zostałem zaproszony… no i… obawiam się, że się, że dostanę wścieklizny jak będę musiał przyglądać się jak zamienia kogoś w wampira… czy coś.