Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2018, 21:06   #11
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Cholerne labirynty co to je pod Pskovem pobudowali. Na co to komu? Na pogubienie? Czy on kiedy słyszał co o tych lochach co się pod miastem, czort jeden wie jak głęboko ciągnęły klucząc i drogę myląc? I żeby chociaż myśli trzepoczące jak ptak we wnyki złapany uspokoić mógł to nie... alkohol ktoś popsuć musiał a on teraz jak ten kundel za suką skomlącą ze strachu lazł nie wiadomo dokąd i po co. Toć przecie kiedy ten ogarek ostatni ducha wyzionie nikt ich tutaj nigdy w tych kazamatach nie odnajdzie.
Jął sobie Władimir przypominać co to mu babka o duchach mówiła, które dobre, które złe i do których jakie prośby słać trzeba, ale nijak nie mógł sobie przypomnieć czy były jakie duchy od zagubienia w podziemiach, tedy zaczął do Nadiejki swojej prośby słać, coby wyprosiła gdzie trzeba, żeby jej tato wrócił do niej cały, gdy wtedy wpadł był prawie na przewodnika, ratując się ścianą przed upadkiem. W tej chwili skopałby mu niechybnie dupsko kościste gdyby nie pobliźniony nieznajomy.

- Interesujące.

- Gospodin - Kuzniecjew ukłonił się tyle ile trzeba było, - na przesłuchanie mnie przysłali. To znaczy - poprawił się zaraz, - przesłuchiwać miałem.

Młodzian uśmiechnął się nieznacznie, po czym wykonał oszczędny (acz uprzejmy?) ukłon w stronę Michaiła.
- Mienya zovut Vsevolod z Uralu. - przedstawił się, nie podając patronimu - Wybacz żem rozbawion słowami... a raczej tym szybkim sprostowaniem niedopowiedzenia.

Siegiej odważył się zwrócić na klęczkach w stronę stojącego tyłem do niego Vsevoloda i... tylko na tyle wystarczyło tej odwagi Suce, która utkwiła spojrzenie w kamieniach posadzki.

Wladimirowicz rzucił szybkie spojrzenie na kulącego się ze strachu kulawca. Sytuacja i miejsce było niecodzienne ale…

- Wybaczcie panie, zdrożonym, ledwiem z wozu zszedł, język plącze się jeszcze.

…chyba, że to pobliźniony był jego oprawcą…

- Michaił Wladimirowicz Kuzniecew - ukłonił się raz jeszcze, - do waszej dyspozycji.

...lecz czemu nie zbiegł pozostawało dla niego tajemnicą.

- Jesteśmy radzi, żeś przybył do Pskova. Mówią żeś obeznany w rozmowie z niechętnymi do niej. - stwierdził - Ach, może ruszymy już w tym kierunku? Rozmowa nie ucieknie - Vsevolod wykonał ruch dłonią zachęcający Michaiła do ruszenia z nim - To w sumie sztuka nie być zwykłym brutalem pozbawionym pomysłu, - kontynuował myśl pospieszając Siergieja wymagającym spojrzeniem - inwencji.

- Pochlebiacie mi panie - odrzekł idąc pół kroku z tyłu, - jednak bardziej znam się na urabianiu metalu niźli ludzi. Kowalem jestem z zawodu, oprawcą jedynie z przypadku. Macie własnego małodobrego mistrza w Pskovie, zaniemógł?
- Małodobry jest w Pskovie, tak... - Vsevolod obserwował jak Siergiej wyglądający jakby był bliski omdlenia, niepewnie patrzy na niego, aby po zobaczeniu wzroku młodzieńca skinąć szybko głową i pobiec w głąb korytarza... zapewne z nadzieją, iż zrozumiał niewypowiedziany rozkaz.
- Ale nie nazwałbym go... naszym, choć tereny Pskova... mają swojego pana. - urwał z dziwną dawką rozbawienia - Mimo, iż to nie pobliski Novgorod jest…

Michaił powlókł wzrokiem za oddalającym się, po czym skupił go z powrotem na interlokutorze.

- Wybaczcie panie ale nie rozumiem. Jestem tylko prostym człowiekiem.

- Małodobry Pskova przynależy do Pskova. Nam trzeba innego. - odparł niezniechęcony Vsevolod - A do tego... - spojrzał na Michaiła - Dziki talent jest ważniejszy od wyuczonej umiejętności. Ty zaś takim nieobrobionym talentem się jawisz. - Skierował wzrok na korytarz, który przemierzali - Siergiej pięknie potrafi biec jak chce, mimo tego uszkodzenia. - Młodzian nie wyglądał na zadowolonego z jakiegoś powodu. - Partactwo.

Michaił milczał chwilę, trawiąc odpowiedź nieznajomego. Zatem Vsevolod nic wspólnego z kniaziem nie miał. Nie znaczyło to wiele. Musiał mieć znaczne wpływy, skoro kniaź był mu posłuszny i wysłał straż do Trudowja.

- Mógłbym spróbować kość nastawić - odparł na ostatnią uwagę, kierując wzrok na kulejącego.

- W sumie... - Vsevolod spojrzał za Siergiejem - ...tak, to byłoby ciekawe. - Michaił mógł bez problemu wyczuć jakąś nutkę ekscytacji w tych słowach - Siergiej! - zawołał za oddalającym się kulawcem.

I tylko tyle wystarczyło, by okulawiony mężczyzna zatrzymał się niby rażony, ledwo utrzymując równowagę, gdy doszło do niego jego imię. Odwrócił się i pokuśtykał w stronę Vsevoloda i Michaiła, jednak ze wzrokiem utkwionym w tym pierwszym, zginając grzbiet, gdy tylko znalazł się bliżej.

- ...panie...? - wydusił z siebie przez zaciśnięte gardło.

- Sposób, w jaki zajęto się twoją nogą pozostawia wiele do życzenia, Siergiej. Spowalnia cię. - Opanowany głos Vsevoloda nie okazywał ni grama odczuć w stosunku do mężczyzny. - Władimirowicz zaproponował, że na to zaradzi. - Michaił zobaczył jak Siergiej pobladł, a zaraz poczuł na sobie przenikliwe spojrzenie Vsevoloda - Potrzebujesz miejsca na ten mały zabieg? Przyrządów?

Kowal wypuścił głośno powietrze. Nie nadążał za rozmówcą. Czuł się jak pionek w szachmatach, bez wpływu na ostateczny wynik rozgrywki, którą tutaj ku uciesze prowadzono.
A co jakby tak poświęcić Siergieja?

- Chcieliście gospodin indagować dziewuszkę - przypomniał. - Żeby należycie operację przeprowadzić potrzeba czasu.

- Zaiste, zaiste. - przyznał - Sam w sumie też pośpiechu podczas tworzenia nie lubię... - Machnął ręką. - Zajmiemy się więc później tym problemem. - Odparł wprost nie przejmując się, iż "problem" wciąż stoi obok trzęsąc się jak osika. - Mam nadzieję, że nie jesteś w pośpiechu, drogi Władimirowiczu?

Nie w pośpiechu? Nadjeżda, słońce jego sama z babką została w Trudowju. Babka niebogą się zajmie choć starowinka już, ale…

- Nie gospodin. - Skinął lekko sztywny kark. O jakim tworzeniu on plecie? Pić się chciało. - Zajmę się dziewczyną z należytą atencją.

Vsevolod uśmiechnął się przyjacielsko.
- Dziewczyna, wiadomo, bardzo broni się przed współpracą. Nie chce wszak wystawić swojego ukochanego. Och, jakież naiwne to dziecię. - Młodzian spojrzał na struchlałego Siergieja. - Nie ma co dłużej zwlekać. - Odprowadził spojrzeniem mężczyznę, który bez rozkazu pobiegł w stronę, z której został zawrócony - Chodźmy zanim wpadnie on na pomysł jak stąd uciec nim się zorientuję. - Vsevolod zaśmiał się w ten prześmiewczy sposób i poprowadził Michaiła w ciemności lochów, które rozświetlały jedynie nieliczne pochodnie.

...ale jak długo sobie radę dadzą same, bez niego? Jak Nadjejka oczy będzie po nim wypłakiwać. Musi zatem szybko tutaj się sprawić i z niemoty słowa wydusić czem prędzej tym lepiej.

Michaiłowi kołatały się po głowie różne myśli. Od Trudowja do Pskova. Od Nadjeżdy do Vsevoloda. Od tej kołomyji kręciło mu się w głowie. A może to nie od natłoku myśli, tylko od tego, że walnął czerepem w belkę?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem