Oferta nadawała się, zdaniem Axela, do odrzucenia bez rozpatrzenia. Mieli wiedźmę w matni, a semafornika nie znali i jego los było im, mniej więcej, obojętny.
Problem jednak polegał na tym, że nie wypadało poświęcać ludzkiego życia dla "wyższych celów".
O tym, że zakładnik, spadając, mógł zlecieć mu na głowę, nawet nie warto było wspominać.
- Co więc? - zwrócił się do kompanów. Wysoko nie zaszedł, więc mógł mówić na tyle cicho, by nikt na górze nie mógł go słyszeć. - Realizujemy plan i poświęcamy tego biedaka, czy pozwolimy im odejść? Koni nie mają, więc daleko nie uciekną... w razie czego.