- To mój obowiązek i honor, Panno Girlaen. Nawet jeżeli serce kroi mi się na myśl że gdzieś tam może czekać was niebezpieczeństwo przed którym nie osłonie was mą tarczą złożyłem przysięgę. I uważam że zadanie to, choć trudne, przywróci tym świetność całemu Królestwu.
Duchem będę z Wami przyjaciele i obyśmy wkrótce się spotkali.
Rycerz uderzył się w pierś i skłonił głowę oddając honory towarzyszom, przy Yetarze zatrzymał się jeszcze chwilę.
- Nim odjedziecie, prośbę miałbym, przyjacielu. Z całą pewnością zostały tu jakieś konie pod wierzch, a nie godzi się by Lady Margery chodziła pieszo. Obecnie cały jej dwór to my, dlatego czy byłbyś łaskaw przez kilka godzin pełnić rolę szafarza korony i zakupić jej konia pod wierzch? Może któryś z rannych nie może jeździć i pozbędzie się go? Może być ranny, jestem pewien że Panna Girlaen opatrzy go należycie. Mi też tęskno do końskiego siodła, ale Ona jest ważniejsza.
__________________ Bez podpisu. |