Potyczka jeszcze nie była zakończona.
Lekko zdezorientowana Milena jedynie zajęła bezpieczną pozycję, z której w razie potrzeby mogła zarówno tylko odrobinę się cofnąć by zejść ze ścieżki i się ukryć jak i miotnąć potrzebnym czarem. Nie wiedziała, a raczej nie widziała jak toczą się wypadki w zaroślach, jednak tu przy wozie wyglądało na to że wojowniczka tym razem poradzi sobie już bez pomocy.
Ferna de Vinter lekko zaskoczona minięciem się z celem i utratą równowagi jednak szybko się pozbierała w sobie. Nie była długo w tym fachu jednak odebrała solidny trening, który w takich chwilach jak teraz przynosił rezultaty.
Odzyskawszy równowagę zamachnęła się z półobrotu i topór tym razem bezbłędnie sięgnął celu. Podnoszący się goblin tym razem nie zdążył na czas unieść tarczy. Ostrze topora weszło na wysokości obojczyka i zatrzymało się na mostku. Goblin umarł natychmiast.
Trafiony nie tam gdzie wycelowana była strzała goblin gruchnął z impetem na ziemię. Zielonoskóry nie był pewien co go w tej chili bardziej bolało czy strzała tkwiąca w ciele czy upadek. Szybko się jednak otrząsnął, pozbierał i ruszył do ucieczki. Przebiegł jednak jedynie kilka kroków gdy dogoniła go kolejna strzała Milo tym razem trafiająca dokładnie tam gdzie była wycelowana.
Goblin stęknął i padł pod impetem własnej ucieczki.
Walka była skończona.
Nieprzytomny krasnolud nie zdawał sobie sprawy z przebiegu wydarzeń. Dopiero mocne uderzenie w policzek jakim uraczyła go Milena przywrócił go do przytomności. Otrząsnął się. Przetarł oczy. Czy on znalazł jakąś skrzynię czy była to jedynie wizja czy majak. Próbując wstać podciągnął tę nogę, w której nadal tkwiła strzała i ponownie jęknął z bólu. Już ostrożniej wstając próbował się zorientować czy ktoś jeszcze poza nim potrzebuje leczenia i co własciwie go ominęło.
Worick w międzyczasie przeszukał w miarę dokładnie ciała poległych goblinów, jednak niewiele przy nich znalazł. Na pewno nic cennego i wartego uwagi. Ot zwykli zwiadowcy.
Milo jak to miał w zwyczaju zniknął ponownie na chwilę, a nawet na chwil kilka.
Szukał, przeszukiwał, sprawdzał tropy i ślady. Gdy wrócił do drużyny opowiedział co znalazł i czego się domyślał.
To byli zwykli zwiadowcy, a oni wpadli w zwyczajną pułapkę. Jednak łotrzyk odszukał tropy wiodące wyraźnie w jednym kierunku. Trop był wyraźny i wydeptany nie tylko przez tą czwórkę zwiadowców. Do tego szlaku dołączały z każdej strony co rusz to inne tropy.
Milo wywnioskował więc, że ta ścieżka musiała prawdopodobnie prowadzić w jakieś ważne dla goblinów miejsce. Takimi też spostrzeżeniami podzielił się z drużyną.
Rozgorzała burzliwa dyskusja. Logicznym było, że należało podjąć jakąś decyzję. Czy kontynuować tak jak było zamierzone podróż do Phalanil czy może zboczyć odrobinę z drogi i spróbować zbadać dokąd wiodą ślady.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms.
Ostatnio edytowane przez Draugdin : 02-10-2018 o 03:07.
|