Uścisnął lekko dłoń czarownicy czując jak zęby mu z bólu zgrzytają. - Nie taka śmierć ci pisana - szepnął już do nieprzytomnej - Nie taka.
Powstrzymał Cedmona gdy ten chciał zamknąć strażnika w celi. - Jest mi potrzebny - wyjaśnił. Po czym mieczem rozciął jeńcowi pęta na nogach by umożliwić mu swobodny chód i wziąwszy delikatnie Zahiję w ramiona przekazał mu ją.
Następnie związał mu dłonie i jedną z nich skuł znalezionymi kajdanami dodatkowo z dłonią Zahiji. Klucze zabrał. - Jej życie - wskazał na czarownicę, po czym wskazał na młodzieńca - Życie twoje, twojej matki, żony, ojca, sióstr, braci. Znajdę. Zabiję.
Na koniec okrył kocem jej ciało i pęta strażnika by były niewidoczne na pierwszy rzut oka.
Zaufanie w tej kwestii wrogiemu strażnikowi nie było mądre. Ale ten młodzian wydał mu się dość zastraszony by się nie sprzeciwić i nie dość okrutny by narazić na dalszy szwank okaleczoną krajankę. Mógł się mylić. Ale potrzebował móc szybko i gładko załatwić ewentualne trudności po drodze mieczem.
Przez krótką chwilę zastanawiał się nad słowami Cedmona. - Ceremonia dobiega końca. Nie ma czasu na szukanie stroju. Prowadź szybko do stajni. I oby Hundur był tam w okolicy... Czekaj... - zwrócił się do obdartusa - Jak jest w waszym języku "Z rozkazu szejka, ta trójka niewolników ma zostać dostarczona jego bratu."
Taka formułka zawsze może się przydać...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |