Rolf był zmęczony lecz nie mógł spać siedział przed domem wpatrzony w gwiazdy. Często w ten sposób uspokajał się i dość szybko wracał do stanu w którym mógł iść spokojnie spać.
Zachowanie Otta, pijaka wioskowego i jak się później okazało syna tego pierwszego wyrwało z zadumy rosłego Rolfa. Hasmans był chyba najroślejszym z mieszkańców i uważany za dobrego człowieka, którego można prosić o bezinteresowną pomoc. Tym razem nikt nie prosił o pomoc, ale brodacz nie zamierzał pozwolić Otto na takie zachowanie. Współczuł mu całym sercem i sam by nie wiedział jak by to było gdyby... Nawet nie wspominał.
Po interwencji Rolfa poszli dalej już spokojniej. Niestety po chwili z domu Otta, który był dość niedaleko zaczęły dochodzić niepokojące dźwięki.
~ Czy ten Otto ma już przez ten alkohol łeb cały przeżarty?~ Żachnął się Duży Rolf, który przybył w te strony z Wissenlandu kiedy po najeździe zwierzoludzi w okolicach wybito całe wioski. Ziemia była pusta i tylko potrzebni byli ludzie do jej uprawy. Hasmans pochodził z wielodzietnej rodziny i dla niego nie starczyło ziemi i szykowała się kariera w wojsku lub w pańskim dworze. Rolf nie chciał takiego życia przywiązany do natury i jako takiej wolności.
***
Gdy podszedł do domu Otta u progu stała już Melisa Rejnmayer. Miejscowa cyruliczka, która najwyraźniej także nie mogła spać.
- Witam Panienkę. Panienka spać nie może czy może Otto zbudził?- Zapytał uprzejmie i podszedł wymijając dziewczynę do drzwi. Otworzył je mocno pchając i patrząc na scenę kłótni rodzinnej.
- Co żeś bałwanie zrobił!- Warknął i skoczył by odsunąć wzburzonego Otta od syna i umożliwiając Melisie interwencję przy nieprzytomnym.
Gdy wyszedł na zewnątrz by przegonić gapiów coś uderzyło go w bok. Odwrócił się i zamarł.
-Morze uchowaj.- szepnął widząc zbliżające się chodzące trupy. Jednak otrzeźwiał momentalnie gdy zobaczył wychodzące z jego domu następne trupy z zakrwawioną bronią.
Rolf z przerażeniem o los rodziny jak i furia, która wzbierała się w nim rzucił się w kierunku domu. Biegł nie zważając na swoje bezpieczeństwo. Odganiając się od napastników dechą, którą jeszcze chwilę temu oberwał zbliżał się do domostwa w którym zapewne potwierdzą się jego obawy.
***
Gdy dotrze do domostwa po chwili zacznie być gorąco i uświadamiając sobie iż jego dom wraz z martwymi ciałami rodziny zaczyna płonąć, ze łzami w oczach chwyta swój plecak przygotowany do kilkudniowej wyprawy w las i uchodzi za reszta mieszkańców.