Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2018, 18:48   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rayla jechała w milczeniu wśród “towarzyszy”, do których zmuszona była dołączyć. Ciskała pełne wściekłości spojrzenia w stronę jadącego przed nią Juliusa, który był w tym momencie łańcuchem, oddzielającym ją od upragnionej wolności i pętlą wokół jej szyi, która zaciskała się coraz mocniej gdy próbowała się od niego oddalić.
- Wierne pieski barona… - szepnęła sama do siebie pod nosem z pogardą, w elfickim.
Po chwili elfka poczuła jak burczy jej w brzuchu. “Cholera, wyciągnęli mnie z tej celi jeszcze zanim podali jedzenie… O ile to co podają więźniom można nazwać jedzeniem…” pomyślała. “A może by tak wykorzystać to, że mnie wypuścili?”
- Jakoś mi słabo… - powiedziała przykładając jedną dłoń do czoła, po czym zachwiała się w siodle i upadła na ziemię udając, że zasłabła.
- Ciekawe, czy tak słabo dbają więźniów - powiedział Shayn, wstrzymując wierzchowca - czy nas wszystkich uznano za towar gorszej kategorii... Taki na odstrzał... Ledwo ruszyliśmy - dodał, zsiadając - a już ktoś leży. - Podszedł do elfki i przyklęknął przy niej. - Z nieopisanym wdziękiem zsiadłaś - powiedział. - Pomóc ci może wstać?
- Zakręciło mi się w głowie… - odparła. - Nie jadłam nic od wczoraj, zresztą jak się pewnie domyślasz, skazańców nie karmią zbyt dobrze. - dodała podnosząc się na przedramionach, chwiejąc się przy tym. - Jeśli możesz… - nawiązała do propozycji pomocy zaklinacza.
Shayn wyciągnął rękę.
- Odsuń się od niej. Udaje. - Rycerz nawet nie zsiadł z konia tylko popatrzył na leżącą elfkę, sięgając jednocześnie do juków i wyciągając żelazną rację żywności. - Masz. W lochach barona może nie karmią za dobrze, ale nie na tyle, byś nie mogła iść o własnych siłach -powiedział bez cienia emocji rycerz i rzucił w ręce elfki pakunek z żelazną racją.
- Dzięki… - odparła elfka. “Ciekawe jak ty byś funkcjonował po kilku miesiącach na samym suchym chlebie i wodzie… Masz podejście do kobiet, nie ma co…” pomyślała po czym, korzystając z pomocy Shayna, powoli podniosła się z ziemi. Być może upadek był pozorowany, ale zderzenie z ziemią bolało tak samo.
- Ranna? - zapytał paladyn patrząc elfce w oczy, jakby chciał ponownie prześwietlić jej duszę i sprawdzić, czy udaje, czy nie.
- Trochę obolała, jednak upadek zawsze trochę boli… ale dzięki za troskę… - odpowiedziała chwytając się siodła i opierając nogę na strzemieniu, by wejść na konia. Shayn, nie zwracając uwag na wyraźną niechęć Juliusa do elfki, ponownie jej pomógł.- Dzięki, Shayn. - podziękowała zaklinaczowi. - A ty nie musisz na każdym kroku podejrzewać, że coś kombinuję… Bardzo przywykłam do mojej głowy i nie chcę jej stracić. - rzuciła w stronę wojownika.
- Ale co szkodzi ci próbować, prawda? Wszak każdy więzień najbardziej na świecie pragnie... wolności - uśmiechnął się rycerz.- Shayn, wsiadaj na konia. Zapewne zobaczysz jeszcze wiele takich ciekawych zachowań. -Rycerz skierował rumaka z powrotem na trakt.
- I jak każdy więzień pragnę wolności… - rzuciła. - Niestety powiedzmy, że jest pewna przeszkoda, która trzyma mnie tu z wami, a ty dokładnie wiesz jaka, bo jesteś nią ty i to chrzanione zaklęcie, które zabije mnie od razu gdy oddalę się zbyt daleko - dodała ruszając. - Chociaż i tak, dalej jest to lepsze niż stryczek… - mruknęła.
- Jeśli pragniesz wolności... nie mdlej -poradził rycerz uśmiechając się lekko, niemal ironicznie i powoli kontynuował podróż traktem.
- Postaram się… ale to chyba nie dziwne, że po kilku miesiącach więziennej diety chciałam po prostu zjeść coś normalnego… - Rayla mruknęła pod nosem.
Kapłanka zatrzymała swojego rumaka wraz z wszystkimi i nawet wyglądała jakby chciała pomóc elfce, ale na mocne słowa wojownika zatrzymała się i została na koniu.
- Uważasz, że racje podróżne to nie jest coś normalnego? - Shayn spojrzał na elfkę.
- Chodziło mi raczej o jakiś ciepły posiłek. - Rayla uśmiechnęła się do pół-elfa. - Choć czasem mam wrażenie, że raczej nie będzie mi dane w życiu takiego zjeść i pozostał mi już tylko czerstwy chleb i woda serwowane w lochach. - spochmurniała na myśl o powrocie do celi. Być może spętanie z Juliusem było ograniczeniem i uniemożliwiało jej ucieczkę, ale możliwość wydostania się z więzienia na kilka dni (nawet na “smyczy”) było niesamowitą odmianą dla elfki i chciała aby trwała ona jak najdłużej.
 
Kerm jest offline