Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2018, 23:44   #44
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kostnica
Środa, noc


Alex Martino wyglądał na trupa bardziej niż Howard Blackwood. Dwa wielkie otwory wylotowe ziały w klatce piersiowej nieboszczyka. Kule nie miały szans ominąć serca i żołądka. Przyczyna zgonu wydawała się jasna dla każdego. Prawie. O'Connor był daleki od takich założeń.

Założył rękawiczki, zapalił kolejnego papierosa i przystąpił do ponownych, metodycznych oględzin ciała. Ruchy były wierną kopią zastosowanych kilka minut wcześniej na innym ciele, lecz tym razem nie znalazł niczego prócz... złamanych kości prawej nogi. Identycznego złamania w identycznym miejscu. Niemniej nie posiadał żadnych siniaków ani zadrapań, co stanowiło wskazówkę samą w sobie w kontekście oględzin poprzedniego ciała.

Kiedy detektyw obrócił Martino na brzuch dostrzegł trzy niewielkie rany wlotowe. Jedna kula musiała pozostać wewnątrz.

- Czas zgonu?

- Ciężko powiedzieć konkretnie. W przypadku Blackwooda sprawa była prostsza, bo...

Raymond gwałtownie wypuścił nikotynową chmurę w kierunku doktora tuż przed przerwaniem mu.
- A mniej konkretnie?

- Między ósmą a dziesiątą.

- Rano? - dopytał lekko zdziwiony policjant, ale Baker gwałtownie pokręcił głową.

- Po południu.
O'Connor bez słowa spojrzał na leżące obok siebie zwłoki.
- Przyczyna śmierci?

- Zastrzelony. Nie ma żadnej wątpliwości. Ta kula uszkodziła serce, a ta przebiła się przez żołądek.

- A trzecia?

- Utkwiła. Wyciągnęliśmy ją. Pochodziła z broni... - urwał Baker podchodząc do dokumentacji. Prześlizgiwał się po niej palcem, zaś za nim podążał wzrok i mamroczące poszczególne słowa usta.

- Mam! Colt M1911. Trzydziestka ósemka.

- A to przedśmiertne czy pośmiertne? - wskazał na złamania kości obu mężczyzn.

- Bez dwóch zdań pośmiertne. Spójrz na tkanki. Krew zdążyła już częściowo odpłynąć.

- A siniaki i otarcia Blackwooda też pośmiertne?

Detektyw kolejny raz nie skomentował. Jedynie wpatrywał się w dwa trupy, jakby wzrokiem sprawić, by się usiadły i opowiedziały swoją historię. Nic takiego się nie wydarzyło. Nagle, gdy cisza przedłużała się nieznośnie, zaś papieros dopalał się między ustami O'Connora, zerwał rękawiczki. Skinął głową mężczyznom. Nim wyszedł wystrzelił za siebie niedopałek.



Komisariat policji
Środa, noc
Zamknął za sobą drzwi własnego gabinetu i zasłonił wszystkie żaluzje, choć nie musiał tego robić. Na komisariacie pracowali jedynie funkcjonariusze dyżurni oddaleni od jego gabinetu. Opadł na krzesło za biurkiem i odchylając się na nim założył nogi na biurko.

Blackwood był podduszany przed śmiercią. Świadczyły o tym cienkie, słabo widoczne, lecz nie naruszające ciągłości skóry ślady na szyi. Okoliczności nie były jednak znane. Mogło to świadczyć równie dobrze o perwersyjnych upodobaniach bogacza, co o torturach. Mógł być na krótko powieszony, choć przy tak cienkich śladach było to mało prawdopodobne. Chyba, że nie wisiałby całym, sporym ciężarem. Ślad mógł spowodować także worek założony na głowę i nieco zbyt mocno ściśnięty pod szyją. Pewnym jest jednak to, że podduszany był i to przed śmiercią.

Drobne otarcia w okolicach kostek wykluczały wiązanie kończyn dolnych linami. Co prawda znajdowały się po zewnętrznej stronie, lecz były punktowe. Ludzie wiążący swoje ofiary nie przejmują się otarciami związanymi ze zbyt mocnym zaciśnięciem więzów. Nie myślą o tym, że jeniec będzie się poruszał, przez co powstaną podłużne, jednoznaczne otarcia. Liczyło się tylko to, by nie uciekł. Poza tym, dość osobliwą praktyką byłoby wiązanie nóg przy pominięciu rąk. Powszechne były sytuacje odwrotne lub całkowite krępowanie.

Jeden duży i jeden mały siniak na lewym udzie mogły powstać w wielu okolicznościach. Nie był w stanie ustalić nawet czy powstały naturalnie, czy ktoś im pomógł w narodzinach.

Sam Blackwood zmarł około dziewiątej wskutek zawału serca, ale Morozow wydał akt zgonu dopiero o 16:30. To osobliwe biorąc pod uwagę zapobiegliwość, jaka kazała mu wynająć ochroniarza i kierowcę - Trumana Butlera. Ochroniarz, który nie wie co się dzieje z jego szefem przez około sześć, do mniej więcej sześciu i pół godziny? O'Connorowi ciężko było w to uwierzyć, choć ewentualność taka istniała. Są miejsca, w których drugi mężczyzna nie jest pomocą, a przeszkodą.

W międzyczasie miała miejsce strzelanina, której efekty widoczne były po karoserii oraz uroczo zabarwionym czerwienią wnętrzu auta.

Między dwudziestą a dwudziestą drugą Martino został zastrzelony, co oznaczało, że jeździli ze zwłokami około trzech godzin. Zatrzymali się gdzieś, a Martino wyszedł z samochodu. Dostał trzy kulki w plecy.

Złamania, jakich doświadczyli obaj mężczyźni były pośmiertne, lecz założenie o ich powstaniu w wyniku wypadnięcia z samochodu było absurdalne. Tak podobne złamania nie mogły wystąpić w wyniku wypadnięcia. Poza tym byłyby to najdziwniejsze ze złamań wypadkowych, jakie widział w karierze. Ludzie wylatujący przez przednią szybę mają urazy górnej części ciała, która to jako pierwsza napotyka przeszkody. Żaden z nich nie miał ani jednego śladu przemawiającego za tą teorią.

W okolicach północy nastąpiło zderzenie czołowe z samochodem Giordano nadjeżdżającym z naprzec...

Ruchem rewolwerowca wyciągnął papierośnicę i zapalniczkę. Po chwili powietrze wkoło O'Connora wypełnił dym. Tym razem zwiastował nadejście odkrycia.

W momencie zderzenia Blackwooda i Martino nie było w żadnym z samochodów. Detektyw był tego całkowicie pewien. Powiedziały mu to same trupy. Na parkingu znajdowały się dwa wraki po czołowym dzwonie. W kostnicy leżały dwa trupy bez żadnych, absolutnie żadnych obrażeń świadczących o uczestnictwie w kraksie. Siniaki i otarcia Blackwooda oraz nienaturalne uszkodzenie kości obu mężczyzn w żadnym wypadku nie mogły być zaliczone do tej kategorii. Nie ważne czy wypadli z samochodu, czy nie. Pozostałyby ślady po uderzeniach w twarde powierzchnie samochodu. Impet był zbyt duży, aby bezwładne zwłoki wyszły bez szwanku. Byłoby to mało możliwe nawet wtedy, gdyby żyli i osłaniali się rękami.

Ktoś doprowadził do zderzenia dwóch samochodów i podrzucił zwłoki...



Komisariat policji
Czwartek, rano
Obudziły go promienie słońca przesączające się przez zasłonięte w niewłaściwą stronę żaluzje. Z paskudnym skrzywieniem uchylił oczy i machinalnie sięgnął po papierosa. Nie wstawał. Nie miał zamiaru. Przynajmniej do momentu, w którym nikotyna we krwi nie zostanie uzupełniona.

Choć ciało leżało na sofie, trybiki mózgu zdążyły się już rozkręcić. Po dokonaniu nocnego odkrycia zagłębił się w dokumentacji notującej strzelaniny w przedziale czasowym, w którym zginął Martino. Tropów nie było wiele. Pierwszym z nich był cmentarz St. Rocha i zdarzenie zgłoszone przez panią Hill. Druga dotyczyła murzyńskiej dzielnicy, gdzie słyszało je kilka osób.

Należało zatem uruchomić informatorów i odwiedzić panią Hill.

Tymczasem podźwignął się na nogi. Zgasił papierosa w popielniczce, a następnie podszedł do mapy. Czerwonymi szpilkami oznaczył miejsca, w których Blackwood znalazł się po śmierci z całą pewnością. Były dwa. Jednym z nich była alko-jaskinia Morozowów, zaś drugim miejsce zderzenia czołowego samochodów.
Zdołał się ponadto dowiedzieć, że Howard planował wylot na łowisko nieopodal Kuby. Tego dnia miał kompletować sprzęt na wyprawę. Miał umówione spotkanie z jakimiś ludźmi. Niewykluczone, że Martino był jednym z nich. To mało i dużo zarazem.

Westchnął i zasiadł za biurkiem. Wzrok powędrował mu do zegarka. Szósta trzydzieści. Przetarł oczy, a następnie warknął sam do siebie.
- Do roboty.

Wylądowała przed nim książka telefoniczna. Otworzył ją na numerach telefonów szpitali w Nowym Orleania i wykręcił pierwszy numer. Odezwał się, gdy tylko na miejscu podniesiono słuchawkę. Nie dał się odezwać rozmówcy lub rozmówczyni.
- Detektyw O'Connor. Proszę mi sprawdzić czy we wtorek dostaliście kogoś z paskudnymi ranami postrzałowymi?

Ilość krwi w samochodzie Blackwooda wskazywała na to, że ktoś mocno oberwał. Najpewniej był zatem trupem lub w szpitalu. Którymkolwiek. Musiał obdzwonić wszystkie.



Komisariat policji
Czwartek, rano
- Harris, za kwadrans wyniki sprawdzonego rewolweru, zdjęcia po strzelaninie w "Vito's" i informacja o samochodzie - warknął do posterunkowego niedługo po wyjściu z gabinetu. Nie spodziewał się, by właścicielem był kto inny jak Giordano, ale być może odnaleziono na nim coś więcej. Albo odkryto jego udział w którejś z niedawnych strzelanin.
Na wykonanie zadania mieli całą środę. To wystarczy. A jeśli nie, złoży swoim kolegom przyjacielską wizytę.

Zdjęcia natomiast były szczególnie interesujące w przypadku ofiar. Wieczorem miał spotkanie z McGrathem i zamierzał mu pokazać twarze obecnych zwłok. Chciałby też mieć informacje o samochodzie, którym przyjechali i odjechali. Nie miał zamiaru wracać dziś na posterunek.

Tymczasem ponownie zagłębił się w raportach dotyczących wtorkowych strzelanin. Tym razem jednak nie zawężał ich do konkretnych godzin. Potrzebował raportów z całego dnia odrzucając te, których odgłosy nie pasowały do Tommy Guna M1921. Czyli interesowały go odgłosy serii, nie pojedyncze pyknięcia.



Droga do salonu fryzjerskiego "Fashion"
Czwartek, przed południem
W drodze do pizzerii zatrzymał się kilkukrotnie, by uruchomić siatkę informatorów. Potrzebował więcej danych wtorkowych o strzelaninach. Zarówno podejrzanych o związek z Martino, jak i znalezionych jeszcze przed wyjściem z komisariatu.

Samo spotkanie z Nickym Mangano było mniej udane niż zakładał. Na miejscu miał się pojawić Luigi Giordano. Nawalił, więc Włoch się wkurwi, co było problemem. Musiał znaleźć tego kutafona jeszcze przed jego szefem. Jeśli będzie odwrotnie, to niewykluczone, że O'Connor nie będzie miał z kim gadać.

Przystanął przy budce telefonicznej. Farquade zostawił mu wiadomość, że chce pogadać, ale Raymond nie miał czasu go odwiedzić. Pospiesznie wykręcił numer.



Salon fryzjerski "Fashion"
Czwartek, przed południem
Zatem portfel należał do Martino. Coś musiało go łączyć z "Vito's", "Pink Garden" i "Silver Society". Pierwsza z lokacji okazała się fałszywym tropem, o trzeciej nie miał pojęcia. Pozostała druga. I Eliza Brown, którą trzeba było odwiedzić.

To już kolejne miejsce. Farquade dodał mu kilka punktów do listy. Poinformował, że Giordano został tymczasowo aresztowany i tkwi w Parish Prison pod troskliwą opieką Gordona Butlera. Butlera.
Kiedy tylko O'Connor usłyszał nazwisko, powiedział szefowi, żeby ten nagrał mu spotkanie z dyrektorem więzienia. Najlepiej na wczoraj. Dwie pieczenie mogły się upiec przy jednym ogniu. Być może zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. A nawet jeśli jest, to musiał porozmawiać z Giordano. Obiecał szefowi, że wkrótce się skontaktuje, by dowiedzieć się na którą godzinę zostało umówione spotkanie.

Raymond był pewien, że Luigi nie miał zbyt wiele wspólnego ze śmiercią Blackwooda. Farquade też wydawał się wątpić. Zatrzymanie nastąpiło pod naciskami senatora Rogersa chcącego odciągnąć uwagę od pijącej żony. Nikt nie będzie mieszał się O'Connorowi do śledztwa. Nikt. Musiał zatem zająć się senatorem i grzecznie wytłumaczyć mu, by nie wpierdalał się w nieswoje sprawy. Da się zrobić. Pewnie nadepnie mu tym na odcisk, jednakże miał to gdzieś. Jeśli senatorzyna będzie próbował się odgryźć, to spotka go seria bardzo nieprzyjemnych zdarzeń. Przypadkowych, oczywiście.

Pod koniec rozmowy komisarz zwrócił uwagę Raymonda na samobójczą śmierć Andrew Morozowa. Irlandczyk widział nagłówki przelotem. Oto kolejny przypadek. Samobójstwo popełnia osoba składająca zeznania w sprawie śmierci Blackwooda. Plaga zbiegów okoliczności.
Jego sprawę dostał Frank Warren, do którego Raymond od razu zadzwonił, by umówić się z nim na spotkanie. W mieszkaniu denata.

- Tak. Potrzebuję adresu pani Brown - odparł właścicielce salonu fryzjerskiego całkowicie ignorując sugestię powtórzenia nazwiska.

Nim zadzwoni ponownie do komisarza, zatrzyma się, żeby porozmawiać z informatorami. Być możne znaleźli coś o Trumanie Butlerze. I trzeba będzie wysłać kilkoro dzieciaków oraz bezdomnych, żeby obserwowali żonę senatora. Wtedy pozostanie tylko czekać aż wpadnie. Bo wpadnie. Alkoholiczka nie upilnuje się długo i narobi głupot. A wtedy O'Connor ją dopadnie.

Umówił także kolejne spotkanie w kostnicy. Tym razem na stół miał trafić Morozow i rzekomi Irlandczycy.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline