Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2018, 16:32   #34
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 8 - 2037.I.31; wieczór

Wydział Skanu


Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 23:30
Miejsce: Old St. Louis, Marina Villa; baza X-COM;
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho


Law



Ta ostatnia noc stycznia zdawała się nie kończyć. Co chwila pojawiały się kolejne puzzle w tej układance, które jakoś trzeba było na gorąco dopasować na swoje miejsce gdy dopiero co jakoś udawało się dopasować i włożyć poprzedni. Atmosferę tę świetnie odmalowała reporterka SLN, Ashley Keller, która mówiła jakby mogła stać za plecami głównego skanera lokalnej komórki X-COM-u i chociaż jej kamera pokazała inną scenerię to atmosfera nadawania pozorów kontrolowania chaosu oddana była perfekcyjnie. Yoshiaki przełączyła więc jeden z ekranów aby pokazywał kanał SLN na bieżąco.





- Ta chłodna, ostatnia noc stycznia okazuje się zaskakująco gorąca. Jak państwo widzą stoję w korku jaki utworzył się przy wschodnim wjeździe na St. Lo Central Bridge. - kamera zjechała nieco w bok i obraz młodej, ciemnowłosej reporterki został zastąpiony obrazem nocnego korka pojazdów poruszających się w ślimaczym tempie w kierunku mostu.

- Przypomnijmy ostatnie wydarzenia. Jakąś godzinę temu, w modnym, nocnym klubie “Night Girls” wybuchła strzelanina sprowokowana przez nieznanych sprawców. Wiemy o przynajmniej jednej ofierze śmiertelnej ofierze tej strzelaniny oraz nieznanej w tej chwili liczbie ofiar pośpiesznej ewakuacji klubu. Policja otoczyła kordonem miejsce wydarzenia i nie można się tam w tej chwili dostać. - reporterka zaczęła krótkie streszczenie ostatnich wieczornych wydarzeń.

- Siły policji odwiozły wszystkich klubowiczów na posterunek prze National City, w dawnym areszcie miejskim gdzie ma zostać udzielona im wszelką pomoc i po zebraniu opisów zdarzenia będą mogli wrócić do domu. Rannym została udzielona pomoc medyczna a tych którym było to potrzebne odwieziono do szpitala Alliance Hospital. W sytuację mogą być zamieszane trzy tajemnicze samochody jakie według relacji świadków odjechały spod klubu z wielką prędkością tuż przed lub po strzelaninie. Zarówno my jak i policja prosimy o kontakt i przekazanie wszelkich informacji czy nagrań jakie mogłyby pomóc w wyjaśnieniu genezy tych wydarzeń. - Ashley Keller przedstawiała następstwa tych wydarzeń w okolicy modnego klubu nocnego i jak zwykle w takich momentach pod jej fizjonomią pojawił się nagłówek “Widziałeś coś ciekawego? Masz do opowiedzenia swoją wersję znanych wydarzeń? Masz ciekawe nagranie? Zgodzisz się na wywiad? Nie wahaj się ani chwili! Dzwoń natychmiast!”.

- A teraz przechodzimy do tego co dzieje się za moimi plecami. Ze względu na bieżące wydarzenia policja wzmocniła kontrolę na drogach skąd właśnie te korki jakie państwo widzą. Jak wielu kierowców próbowałam przedostać się na zachodni brzeg rzeki. Okazuje się bowiem, że w opuszczonych dzielnicach Dutchtown właśnie trwa policyjna obława na Murilo Alvareza o pseudonimie “El Lobo”. Przypomnijmy, że ów “El Lobo” kieruje zorganizowaną grupą przestępczą działająca na terenie całego miasta. Właśnie jego podejrzewa się o zorganizowanie zamachu bombowego na wspomniany przeze mnie wcześniej posterunek przy National City, który wówczas pełnił swoją pierwotną funkcję aresztu miejskiego. W wyniku tej akcji zbiegło wielu aresztantów z których część nie udało się zatrzymać ponownie a w komisariacie wybuchł pożar w wyniku czego placówkę tą zamknięto a jej remont wciąż trwa. Alvarez jest poszukiwany zarówno przez policję jak i ADVENT a za schwytanie go lub dostarczenie informacji o miejscu jego pobytu została wyznaczona wysoka nagroda. O! O wilku mowa, jak państwo widzą właśnie przeleciała nad nami maszyna ADVENT-tu kierując się na zachodni brzeg, prawdopodobnie aby wesprzeć policję w ujęciu tego groźnego przestępcy. - reporterka SLN informowała o najnowszych wydarzeniach na zachodnim brzegu rzeki tym razem przedstawiając głównie osobę imiennego podejrzanego. W rogu ekranu pojawiło się zdjęcie fizjonomii Alvareza oraz adnotacja o nagrodzie. Na sam koniec kamera zadarła swoje elektroniczne oko w górę gdzie rzeczywiście dało się dostrzec sunąca na tle nocnego nieba maszynę z wyraźnym napisem ADVENT jaka poszybowała w stronę rzeki nie zważając na naziemne korki.

- No to będziemy mieć ADVENT buszujący za płotem. - Yoshiaki skwitowała cicho tego newsa ale i tak mógł ją usłyszeć tylko szef. - Włamałam się do miejskiego monitoringu w okolicach klubu. Na razie nigdzie nie widzę Nancy. Ale sporo osób już zabrali spod klubu. - Chinka lakoniczne streściła wynik swoich poszukiwań jakie zlecił jej Law. Reportaż SLN na żywo trochę wyprzedził sms od Franka w którym ostrzegał przed tym, że wezwał siły rządowe.

Swoje raporty złożyli też chłopaki po wschodniej stronie miasta. James i Faust zdołali się odnaleźć nawzajem podjechać pod komisariat gdzie razem z innymi klubowiczami trafiła też xcomowa szefowa działu biologicznego. Sama zdołała jeszcze z autobusu wysłać wiadomość a z komisariatu zdjęcie jakiejś słabo uśmiechniętej trójki chyba klubowiczów i z Azjata w tle.

Analiza porównawcza przesłanego zdjęcia wykazała, że na 70 - 80% może to być jeden z owej grupki Azjatów jaka w klubie zawitała do sekcji dla VIP-ów. Lena przesłała też prośbę o pomoc prawną, jeszcze w autobusie i chyba mogła być potrzebna bo w końcu skorzystała z prawa do jednego telefonu. Podczas przesłuchania jej status zmienił się ze świadka na podejrzanego i zatrzymanego do wyjaśnienia.

Prawnik xcomowcow, Laura Nadel, poradziła nie tracić głowy i optymizmu. Na razie wyglądało jej to na standardową policyjną procedurę. Wówczas Lenę czekała niedziela w areszcie i rozprawa w poniedziałek rano. W nocy, policja pewnie będzie zbyt zajęta by robić coś jeszcze poza zatrzymaniem Leny w areszcie. W dzień może ktoś ją przesłuchać w sprawie klubowych wydarzeń. Ale Laura obiecała przyjechać rano na komisariat i porozmawiać z Leną.

Zameldowała się i dwójka z furgonetki. Spluwa została ukryta a blokery na zewnątrz kordonu zabrane. Na Nancy podobnie jak Yoshiaki za pomocą kamer też nie natrafili. Pytanie co dalej. Pakować się w korek na mostach, jechać pod komisariat, czekać dalej pod klubem czy robić jeszcze coś innego.




Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 23:30
Miejsce: East St. Louis, Night City; okolice klubu Night Girls;
Warunki: wnętrze furgonetki, ciepło, latarnie uliczne, sucho



Ruben i George







Obsada furgonetki, będąc w samym centrum rozświetlonej światłami nocy megapolis, znowu wykonała zadanie bez szwanku. Dla dwóch zawodowców podjechanie i zdjęcie dwóch blokerów jakie sami zakładali było proste. Nikt jakoś nie zainteresował się tym, że dwóch osobników grzebie przez chwilę w wieży przekaźnikowej. Dość szybko znaleźli się z powrotem w ogrzanym wnętrzu pojazdu.

Nieco więcej czasu zeszło im na odnalezienie odpowiedniej kryjówki dla bardzo trefnego towaru jakim był zdobyty przez Rubena pistolet. Akurat się z tym uporali gdy obok nich przejechał wóz koronera. Ale niedługo potem zatrzymał się na wezwanie radiowozu jaki szybko go dogonił. Dwaj xcomowcy niechcący byli świadkami tego spotkania.

Okazało się, że koronerzy zapomnieli coś zabrać czy podpisać. Przy okazji więc pogadali z mundurowymi z bratniej służby. Ukryci wewnątrz pojazdu skanerzy wyłapali z rozmowy na tyle, żeby zorientować się, że wóz patologów przewozi ciało znalezione wewnątrz klubu. Oraz charakterystyczne słowo “headshot”. Nie słyszeli wszystkiego ale tamci w mundurach raczej nie podejrzewali tego jako przypadkowej ofiary strzelaniny. Rozstali się ze słowami, że się długa noc szykuje skoro strzelają się po obu stronach rzeki a do Dutchtown po tego zasrańca Alvareza sam ADVENT się pofatygował bo ktoś go zakapował wreszcie. Więc z dwojga złego to już chyba i tak lepiej tutaj.

Tamci się wreszcie rozjechali każdy w swoją stronę. A obsada furgonetki została w swojej furgonetce. Z newsów SLN wiedzieli, że powrót przez mosty to stanie w korku i czujne kontrole przy tak zaognionej sytuacji po obu stronach rzeki. James z Faustem mieli być gdzieś pod komisariatem w National City a Lena wewnątrz. Nic nie było wiadomo o zaginionej agentce wywiadu odkąd ostatni raz widzieli ją uciekającą wewnątrz rozbawionego jeszcze wówczas klubu przed próbującym ją schwytać Azjata.



Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 23:30
Miejsce: East St. Louis, National City; National City Police Station;
Warunki: areszt komisariatu, ciepło, jasne oświetlenie, sucho



Lena



Coś poszło nie tak. Nie była pewna co. Na początku rozmawiały całkiem sympatycznie. Policjantka poprosiła, by mówić jej po imieniu skoro ona mówi po imieniu Lenie i można było odnieść wrażenie, że rozmawiają dwie koleżanki tyle, że jedna jest tu służbowo no i niestety musi rozpytywać tą drugą o niezbyt przyjemne wydarzenie. Petra okazywała Lenie współczucie i była taktowna nie chcąc chyba sprawić jej przykrości większej niż to konieczne przy spisywaniu zeznań.

Teraz gdy siedziała na pryczy wyszło jej, że to chyba poszło o te VIP-roomy. Niepotrzebnie o nich wspomniała. I Petra okazała się poza współczująca i sympatyczną dziewczyną także policjantką na służbie. Zaczęła wypytywać o detale pobytu Leny w VIP-roomie. Z kim, od której, kogo widziała, czy słyszała coś podejrzanego i młoda biolog poczuła, że tak zaczyna jej się plątać język i tracić wątek, że nawet jej samej wydało się to podejrzane. Petra ją dobiła ostatecznie, gdy ujawniła, że w tej okolicy klubu znaleziono ciało. Nie powiedziała czyje ale wszystko wskazuje na morderstwo. Wszyscy świadkowie którzy byli w tych prywatnych pokojach mogli być świadkami lub być zamieszani w tą sprawę. A sprawy morderstwa policja zawsze traktowała bardzo poważnie.

- Dobrze Brendo*, chodźmy, nie będę już cię dłużej męczyć. Ale nie mogę cię wypuścić, będziesz musiała zostać u nas. - policjantka dalej używała względem Leny personaliów z legendy gdy wskazała brunetce drzwi przeciwne niż ta weszła. Potem Linda przeszła przez mało wesoła procedurę identyfikacji danych personalnych, o wiele dokładniejszą niż przy wchodzeniu do autobusu. Na szczęście legenda od skanerów i jej własna zestresowana pamięć wytrzymały tą próbę. Musiała jeszcze zostawić rzeczy osobiste, łącznie z telefonem i przejść przez procedurę skanująca czy nie ma ukrytych przedmiotów, substancji czy czegoś podobnie zabronionego. Dostała też prawo do tradycyjnego telefonu ale już z automatu na ścianie komisariatu i Ross czekającą kilka kroków obok. Do bazy było niebezpiecznie dzwonić z takiego aparatu zostawał więcej prawnik albo któryś z chłopaków po tej stronie rzeki bo ci też działali pod przykrywką.

W końcu Petra odprowadziła ją do celi. Cela była na dwie, piętrowe prycze ustawione przy bocznych ścianach. W tylnej, naprzeciwko drzwi było małe, zakratowane okienko. Cela tak jak wiele pomieszczeń w tym remontowanym budynku pachniała świeżym malowaniem. Na górnej pryczy leżała jakaś kobieta która podniosła głowę sprawdzając kto przyszedł.


*Brenda - imię legendy jaką używa Lena w tej chwili.




Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 23:30
Miejsce: West St. Louis, Dutchtown; opuszczona szkoła;
Warunki: ulica, ziąb, mrok budynku, chłodna wilgoć



Wydział Produkcji Lekkiej



Pół tuzinowi xcomowcow udało się uniknąć wykrycia przez czwórkę miejscowych poszukiwaczy. Co prawda tym razem numer z cegłówką, jaki próbował wywinąć Frank, nie przyniósł zauważalnych rezultatów ale i tak porzucony dekady temu, mroczny, kilku poziomowy budynek na razie, bardziej okazał się sprzyjać ukrywającym niż szukającym. Szukający byli dość chaotyczni w swoich poszukiwaniach ale gdyby ukrywającym się przed nimi grupce powinęła się noga albo używali światła to pewnie wynik poszukiwań byłby inny. A tak przeszli przez większość budynku i wyszli gdy nie znaleźli nikogo ale skutecznie utrudnili plan opuszczenia budynku.

Sytuacja dalej nie ulegała zasadniczej zmianie. Czy plan zdobycia wozu, czy przedostania się do lepszej kryjówki oznaczał opuszczenie budynku szkoły i wyjścia na ulicę gdzie ryzyko wykrycia przez grupki tubylców było wiele większe.

Rebe zaś skorzystał z holo “wikinga” aby zadzwonić na policję. Był przekonywujący jak to on tylko potrafił. Jednak operator po drugiej stronie prosił o zachowanie spokoju i podanie precyzyjniejszych informacji. Czy pan ma obecnie kontakt wzrokowy z Alvarezem i gdzie dokładnie się znajduje. A tymczasem pan ani nikt z ich grupy nie miał ani przez chwilę kontaktu z Alvarezem poza tym przesłanym przez Moritza zdjęciem z listu gończego. Stary Żyd musiał więc improwizować no ale był w końcu w tym mistrzem. W każdym razie zgłoszenie zostało przyjęte i obiecano zaraz kogoś wysłać. Xcomowocom pozostawało czekać kto znajdzie ich pierwszy, ludzie Alvareza, ludzie Moritza, czy ludzie z policji. Bo szanse, że ktoś z nich, ich znajdzie wciąż były spore.

Kolejne nerwowe minuty uciekały gdy ludzie Hodowskiego musieli kitrać się w starej szkole obserwując jak bliższa i dalsza okolica jest przeszukiwana przez ludzi Alvareza. Wyznaczony termin do przybycia zbrojnych z bazy czy interwencji z policji skracał się niemiłosiernie wolno. Ale wreszcie się coś zmieniło. Gdzieś nad głowami i sufitami rozległ się w końcu odgłos latadełka. Rozproszone grupki albo zmarły z zaskoczenia zadzierając podejrzliwie głowy do góry albo od razu rzuciły się do kryjówek. Gdy silniki ustabilizowały swój wizg z czarnego nieba zaatakowało światło. Snopy oślepiających reflektorów przeorały ciemność ulicy w sąsiedniej przecznicy. Maszyna policji ujawniła swoją obecność błyskając niebiesko - czerwonymi kogutami a z głośników rozległy się wezwania do zaniechania stawiania oporu, zaprzestania prób ucieczki i złożenia broni. Wśród uliczników nastąpił kompletny popłoch.

Z tych co widzieli ludzie Franka większość rzuciła się do ucieczki. Samochody próbowały podobnie rozproszyć się i umknąć prześladowcom. Część odpowiedziała na wezwanie równie chaotyczny ogniem. Powietrzna machina zrewanżowała się zalewając ulice pociskami z gazem. Potem na moment obniżyła więc zasłoniły ją budynki ale po chwili znowu wyprysnęła w górę i zaczęła krążyć nad okolicą. Podobnie nocne niebo zaczęły przecinać mniejsze drony oświetlając i skanując okolicę w tym i okolice szkoły.

Z całej okolicy dochodziły światła, krzyki, syreny, silniki, wystrzały starć z policją. Grupki miejscowych chyba zaprzestały jakiegokolwiek oporu i poszły w rozsypkę gdy dotarły do nich dźwięki naziemnych syren oznaczające posiłki dla sił porządkowych i regularną obławę. Siły naziemne nie były tak mobilne jak aeromobilne siły szybkiego reagowania ale też powinny dotrzeć na Dutchtown raczej w ciągu minut niż kwadransów. Na szczęście dla ludzi Hodowskiego naziemne siły z ich bazy chociaż miały podobną do radiowozów mobilność to miały bliżej więc udało im się ich wyprzedzić.

- Dawać, dawać, dawać! Cztery osoby i spadamy stąd! Nie wiem czy uda mi się tu wrócić! - w słuchawkach lekcy usłyszeli ponaglający głos któregoś z chłopaków że Zbrojnego zgrany z podjeżdżającą i piszczacą hamulcami osobówkę z bazy. Przyjechał tylko kierowca by zabrać jak najwięcej osób. Ale do osobówki nie mogło się wepchnąć więcej niż trzy, może cztery osoby. A ich było pół tuzina. I tak jak krzyczał kierowca były spore szanse, że zanim wywiezie pierwszą partię i wróci to gliniarze zdążą obstawić teren. Trzeba było szybko wybrać kto ma wsiadać a kto zostać. Policja pewnie byłaby bardzo podejrzliwa i nieufna do szwendajacych się po terenie nocnej akcji uzbrojonych i opancerzonych ludzi ubranych jak do klasycznego napadu na bank: na czarno i w czarnych kominiarkach.


---



Sam



Narożnik zwiadowcy z którego obserwował skrzyżowanie w ostatnich kwadransach był względnie spokojny. Jeśli kogoś widział to zwykle niezbyt odbiegającego zachowaniem i wyglądem od zwykłego przechodnia. O ile ta okolica miała taki typ ludzki w zanadrzu jak zwykły przechodzień. W każdym razie ani tych podejrzanych typów ani tych małolatów za wiele nie uświadczył. Nie bardziej niż przejeżdżająca przez skrzyżowanie osobówka czy szybko przechodzący przez ulicę młody człowiek. Teraz gdy widział ich pojedynczo i już nie w tak oczywistej relacji z szefem czy ludźmi Franka to nawet nie był już pewny czy mają jakiś związek z bandą Alvareza czy są to jacyś przypadkowi mieszkańcy spłoszeni przez całą tą awanturę w okolicy.

Wszystko zmieniło się gdy dostał krótkie ostrzeżenie z bazy. Lekcy jednak wezwali rządowych. I rządowi wpadli na imprezę ze stylem i taktem na jaki pozwalał rządowy budżet, z latadełkami, snopami reflektorów z nieba i nieco wytłumionym przez budynki odgłosem eksplozji granatów. Częściowo widział ale bardziej słyszał co tam się dzieje. Grupka policyjnych szturmowców musiała tam interweniować osobiście. Ale nie tylko oni. Dostrzegł dzięki swojej optyce dostosowanej do nocnych działań jeszcze jeden kanciasty kształt unoszący się nad tamtym rejonem, nawet nad policyjną maszyną. Rozpoznał czerwono - czarnego szerszenia ADVENT który krążył w pogotowiu nad polem bitwy ale na razie nie interweniował. Ale w razie potrzeby i adventowej tradycji pewnie w każdej chwili mogli się z niej wysypać szturmowcy ADVENT albo jeszcze coś gorszego.

Nie był to jednak koniec konsekwencji wezwania sił rządowych. Od centrum miasta najpierw było słychać odgłosy zbliżających się syren a w końcu było widać nawet błyskająco czerwono - niebieskie światło. Siły naziemne też jechały na akcję. Wiele pojazdów. Zapowiadała się pełnowymiarowa akcja policji, może połączona z regularnym kordonem i czesaniem terenu. Widocznie rządowcy sprawę schwytania Alvareza potraktowali jak najbardziej poważnie. Kewinski widział na najbliższej, odległej o jakieś półtorej kilometra estakadzie już nadjeżdżające światła radiowozów. Do Dutchtown mogły dojechać w ciągu paru minut. Ale inne musiały nadjeżdżać z północy, te słyszał dalej, pewnie jechały drugą arterią miasta by domknąć okrążenie z kolejnej strony.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline