Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2018, 09:59   #18
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Ruszyła w kierunku łazienki, pozostawiając go klęczącego na podłodze. Zupełnie naga. Kołysząc swymi zgrabnymi biodrami i nucąc znów tą melodię. Powiedzcie kochani ludzie, jak ta dziewczyna może być tak niewinna oraz tak szalenie prowokacyjna? Amandzie udawało się to bez najmniejszych problemów. Trudno było oderwać od niej spojrzenie, ale wszak nie samym seksem się istnieje. Tomasso szybko zrobił porządek, poskładał porozwalane ciuchy, ułożył co trzeba, co trzeba wrzucił do kosza na rzeczy do prania oraz przygotował nowe do wyjścia. Kiedy zaś ukochana wyszła, wziął szybki prysznic, ubrał się oraz był gotów na sympatyczną randkę. Gdy wyszedł zastał Amandę już w pełni ubraną…

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/fb/5a/c3/fb5ac35c35adb7e718426e0a5023b907.jpg[/MEDIA]

Brytyjka cieszyła się, że jednak zgodnie z namową Mirandy zgarnęła kilka bardziej romantycznych sukienek. Nie spodziewała się, że ich użyje. Może na jedną czy dwie imprezy, ale teraz gdy mogła się pokazać w nich komuś na kim jej zależało, cieszyła się z nich dużo bardziej. Widząc wychodzącego z łazienki Tomasso przerwała przeszukiwanie torby i obróciła się prezentując się w całej okazałości.
- Jestem gotowa. - Okręciła się, czując jak jej nieskrępowane stanikiem piersi zafalowały w sukience. - Dziś mam nadzieję, że nie będziemy się kąpać w kanale. - Mrugnęła do Włocha i podniosła z walizki przygotowany szal. Faktycznie, kąpiel w kanale należała do co nieco chłodnych przygód. Nawet na samą myśl ...
- ...Aaaaaapsik ... - kichał.
Szczęśliwie potem napili się trochę ciepłego napoju, więc nie poprzeziębiali się tak, jak mogło być.
Kobieta była piękna i bez stroju i w nim, obecnie kiedy Amanda ubrała się w seksowną sukienkę, Włoch niemal otworzył usta. Dziewczyna była zmienna, jednocześnie zaś każda odmiana miała w sobie nutę piękna, niczym obrazy najwspanialszych mistrzów malarstwa, różne wszak, ale jednak piękne. Piękne oraz naprawdę bardzo seksowne. Przypominała iście niewinnego, sympatycznego sukkuba wywierając na mężczyznę potężny wpływ.
- Odlot - po prostu powiedział i podał jej ramię. Ruszyli ku wieczornym ulicom Wenecji. Ciemnym już, jako że słońce zachodziło wcześnie, choć oczywiście na głównych ulicach paliły się lampy, neony oraz wystawy sklepowe. Jednak zaułki były znacznie ciemniejsze.

[MEDIA]https://www.venetoinside.com/files/images/tours/veneto/shadows-of-venice-grand-tour-by-night/misteri-venezia.jpg[/MEDIA]

Szli więc takimi zaułkami, uliczkami spacerując sobie, oglądając księżyc gdzieniegdzie prześwitujący poprzez chmury.
Ewidentnie przyciągali uwagę. Amanda z rozpuszczonymi blond włosami, ze swoimi szczupłymi nogami wyłaniającymi się spod ciepłego płaszcza, uśmiechnięta i oglądająca wszystko z zainteresowaniem, przyciągała uwagę. Tomasso widział mężczyzn oglądających się za nią gdy tylko ich mijali, słyszał nawet jak jeden dostał policzek od swojej partnerki, na co brytyjka obejrzała się zaskoczona.

Sinclair czuła się niesamowicie szczęśliwa. Przytulała się do ramienia Viscontiego ciesząc się ciepłym wieczorem i zaglądając do mijanych restauracji, szukając odpowiedniego miejsca.
- Masz może jakieś konkretne miejsce, czy zaryzykujemy jakiś nieznany lokal? - SPojrzała na niego swoimi uśmiechającymi się błękitnymi oczami.
- Chodźmy tak na chybił trafił. Przy głównej promenadzie wybrzeża oraz na Placu Świętego Marka jest mnóstwo lokali. Ominiemy je, bowiem setkę metrów dalej są równie dobre, a trzy razy tańsze.

[MEDIA]https://img00.deviantart.net/c996/i/2015/144/2/4/venice_by_night_ii_by_zardo-d8ukwtp.jpg[/MEDIA]

Wyszli właśnie dosłownie na Dzwonnicę, która ponad wiek stała już na placu zastępując poprzednią, pradawną budowlę.
- Ładnie tutaj, pasuje to miejsce na randkę, nawet jeśli zjemy gdzieś indziej - Włoch przystanął napawając się widokiem elegancji. Wyraz siły i bogactwa dawnej Serenissimy stanowił Plac Świętego Marka, nazwany przez Napoleona Bonaparte „najpiękniejszym salonem Europy”. Obecnie Wenecja nie miała już dawnej mocy. Podczas kiedy taka Genua rozkwitała, tutaj istniała jedynie przeszłość. Jednak przeszłość wabiąca wiele osób.
- Wobec tego… może złapiemy jakiegoś gondoliera i wysiądziemy przy miejscu, które nam się spodoba. - Amanda wskazała w stronę nabrzeża. Musiała przyznać, że ceny restauracji były jej obojętne, choć pewnie Tomasso uprze się by znowu stawiać. Wpatrywała się tak jak on w dzwonnicę. Wspomnienie mężczyzny, z którym oglądała ją kiedyś na chwilę zakłóciło jej spokój, ale szybko je odepchnęła. Z tomasso będzie inaczej. Zacisnęła dłonie na jego kurtce bojąc się, że zaraz odejdzie. Że ten dziwny zaczarowany świat, w którym się znalazła nagle zniknie. Jej brat mógł być już w Wenecji, mógł ich widzieć. - Możemy iść dalej...
- Iść dalej łapać gondoliera? Dobrze, czemu nie, chodźmy - ruszyli do nabrzeża, ale okazało się, że to gondolier złapał ich.
- Tomassooooo! - doszedł do jego uszu znajomy krzyk od mężczyzny stojącego na długiej łodzi. Był to niestary jeszcze człowiek, właściwie młody, około trzydziestki. Trochę pucułowaty, uśmiechnięty z niewielką bródką. Stał na gondoli, zaś w ręku trzymał długą tyczkę do odpychania się od dna. To może było dziwne, ale jego uśmiech wywoływał jakąś pozytywna nutę, która docierała do samej głębi. Istnieją ludzie, przy których wszyscy czują się dobrze, chyba właśnie Amanda spotkała kogoś takiego. - Hej stary kumplu, co tu robisz? Ooo, nie jesteś sam, przepraszam? - jego głos przypominał teraz nieco zawstydzone dziecko, które może zachowuje się nieco niezręcznie, ale ogólnie nie można się na nie gniewać.
- Witaj, Amando, to pan Mantonio Andio, zięć naszej gospodyni, to zaś - wskazał na Brytyjkę - moja ukochana, Amanda.
- Miło mi … - gondolier chciał ruszyć pocałować dłoń, ale jakoś tak niezręcznie stanął, że zachwiał się mocno. Nie powstrzymało go to jednak przed wyjściem i powitaniem dziewczyny, tylko już bez ucałowania. - Hm, spacer, a może macie ochotę na gondolę? - Tomasso spojrzał pytająco na swoją dziewczynę.
- Rozważaliśmy właśnie gondolę, jeśli nie masz dość oglądanie obejmujących się par… - Spojrzała z uśmiechem na Tomasso. - ...wieki nie pływałam taką gondolą.
- Przeto Mantonio, oddajemy się w twoje ręce.
- Wskakujcie - mężczyzna przestawił się tak, żeby para mogła wejść do środka. Łódką nieco zachybotało, jednak tylko trochę. Tomasso wszedł oraz podał dłoń Amandzie.
- Gdzie płyniemy, albo może tak sobie popływamy, jak wyjdzie.wiem, że ten skurczybyk - zwrócił się do Brytyjki - zna dobrze miasto jako przewodni, ale są kanały, po których nie prowadzi się turystów, my zaś możemy popływać.
- Decyduj kochanie - poprosił Włoch Amandę.
- Szukamy jakiejś sympatycznej restauracji, myślę że jeśli pokażesz nam nowe miejsca na pewno uda nam się coś wypatrzeć. - Brytyjka usadowiła się w gondoli, robiąc obok siebie miejsce dla Tomasso.
- Wobec tego płyńmy, oczywiście najlepsze restauracje sa tutaj, ale ja wam mówię, to nic przy panierowanych ośmiornicach mojej teściowej. Czy jadła kiedyś pani coś takiego? - Mantonio odepchnął tyczką łódź i ruszył po spokojnej wodzie kanału.
- Nie przypominam sobie. - Amanda wtuliła się w Tomasso i obserwowała oddalający się plac świętego Marka.
- Wobec tego zapraszam, uwielbia przyjmować gości, którzy chwalą jej kuchnię. Proszę mi wierzyć, jest co chwalić.


Płynąc kanałem oczywiście nie byli jedyni. Całkiem sporo turystów wykorzystywało atrakcję Wenecji, którą są oczywiście gondole, zaś romantyczna przejażdżka … właściwie niemal archetyp stanowiła właśnie gondola. Oraz serenada, ale Tomasso nie umiał śpiewać.

Canale Grande wyglądał obłędnie, szczególnie z wąskiej, chyboczącej łodzi. Pięknie oświetlony wabił turystów mających pełne kieszenie.

[MEDIA]https://images6.alphacoders.com/673/673661.jpg[/MEDIA]

Jednak nawet owym biedniejszym sprawiało przyjemność pooglądanie sobie.
- Niezłe jedzenie, szczególnie zupa szczawiowa, raz jadłem - Mantonio wskazał na Marconiego, koło którego przepływali, aczkolwiek podali jej tyle, iż myślałem, że to jedynie przystawka. Ale smaczne, tyle że lubię więcej zupy, niżeli niewielki naparstek, znaczy salaterka. Jednak jeśli chcecie … jeśli zaś nie zawiozę was trochę dalej. Tam jest snack bar ze wspaniałymi krokietami oraz obok fajna restauracyjka, taka bardziej włoska. Jak pani woli, madame? - Mantonio był typem gentlemana, którego żona trzymała pod obcasem. Uważał, że kobieta rządzi w domu, tak jak w jego najpierw rządziła matka, potem żona, teraz teściowa, bowiem jego żona znajdowała się w zaawansowanej ciąży powodującej, iż nieco złagodniała.
- Jaka decyzja signorita?
- Wolałabym zjeść coś włoskiego. Strasznie tęskniłam za waszą kuchnią. - Uśmiechnęła się do Mantonio i przeniosła wzrok na Tomasso. Chciała go pocałować. Prawda była taka, że chciała w tej gondoli zrobić kilka nieprzyzwoitych rzeczy, ale obecność jego znajomego sprawiała, że mocno się krygowała. Nieśmiało ułożyła dłoń na udzie swojego kochanka i ścisnęła je delikatnie. On zaś położył dłoń na jej dłoni i tak płynęli. Aczkolwiek, kiedy byli pod mostem i wiadomo było, iż nikt na nich nie patrzy, zaś Mantonio skupił się na omijaniu podpór mostu, szybciutko ruszył dłonią tak,iż musnął jej pierś, jednak to tylko tak na szybko. Ostatecznie nie byli ekshibicjonistami, żeby uprawiać swoje fikołki tutaj. Amanda jednak zadrżała od tego dotyku, a na jej twarz wypłynął rumieniec.

Chwilę potem zmienili kanał na węższy wypływając z Canale Grande, później na jeszcze węższy. Wreszcie po kilku skrętach dotarli do niewielkiej wodnej uliczki.

[MEDIA]https://www.cepolina.com/photo/Europe/Italy/Venice/canals-Venice/4/Venice-canal-night-view.jpg[/MEDIA]

Gondolier średnio zręcznie doprowadził łódź do brzegu.
- Właśnie dotarliśmy. Wysiadajcie oraz miłej nocy, muszę wracać wreszcie do ukochanej żoneczki - uśmiechnął się bardzo wesoło.
- Dziękujemy. - Amanda zawahała się i spojrzała pytająco na Tomasso. Nie wiedziała ile i jak zapłacić jego znajomemu. Ale Tomasso nie płacił. Po prostu wysiadł. Skorzystała więc z podanej dłoni i po chwili także znalazła się na nabrzeżu.
- Będę musiał pomyśleć o jakiejś rekompensacie - wyznał Amandzie, kiedy Mandonio ruszył. - Obraziłby się, gdybym chciał zapłacić.
Popatrzył na kanał. Mandonio płynął oraz co ciekawe śpiewał. Miał nawet ładny głos, zaś jego serenada brzmiała miło dla ucha:

“Mów o miłości
Gdy gwiazdami zalśni noc
Dźwięk gitar niech rozbudzi
Tęsknoty dziwną moc

Niech nas połączy
Serenady czuły śpiew …”

Niewątpliwie Mandonio kochał swoją żonę oraz cieszył się, iż do niej powraca po dniu spędzonym na długiej gondoli.
- Czyli co, włoska? - upewnił się Tomasso.
- Tak. mam ochotę na wino i jakąś dobrą pastę. - Amanda chwyciła go pod ramię. - Może wobec tego kupimy mu jakiś prezent? Może coś dla niego i jego żony?
- Cóż, dobry pomysł - przyznał. Amanda potrafiła doradzić! - Jego żona spodziewa się dziecka, więc może coś związanego z ich przyszłym stanem jako rodziców? - ruszyli do niedalekiej restauracyjki.
- Och! To może jakieś ubranka? Myślisz, że mają już łóżeczko? - Brytyjce zaświeciły aż oczy. Osobiście kilka lat temu nabrała pewności, że nie będzie miała dzieci. Przy podejściu jej brata i macochy, zbyt wiele mogło im zagrażać, ale wizja takich uroczych zakupów bardzo ją ucieszyła.
- Spróbuję popytać panią Polenta - obiecał. Amanda zaś przytuliła się mocno do ramienia Tomasso, znów nieświadomie kusząc go swymi wdziękami. Szczęśliwie właśnie wchodzili do restauracji a’la pizza & pasta & owoce morza. Chyba własnie o to chodziło Amandzie, bowiem miała całkiem przytulny wygląd. Ludzi wprawdzie sporo, ale stoliki były oddzielone przepierzeniami, na ścianach paliły się lampy a la oliwne, zaś na stołach stały zapalone świeczniki. Kelnerka przyodziana suknią udającą zgrabnie renesans poprowadziła ich do stolika, rozdała karty Menu.
- Proszę wezwać mnie, kiedy państwo dokonają wyboru - wskazała na dzwoneczek stojący na blacie stołu.
Amanda widząc, że wewnątrz jest ciepło zdjęła płaszcz i szal po czym usadowiła się naprzeciwko Tomasso. Splotła palce, opierając na nich podbródek i spojrzała na znajdujący się za oknem kanał. Visconti doskonale widział teraz jej nagie ramiona, głęboki dekolt, szyję ozdobioną jedynie złotym, delikatnym wisiorkiem i ten uśmiech. Bo Amanda była naprawde szczęśliwa. Marzyła o takim wyjściu, o takim wieczorze i korzystała ze spełniającego się marzenia. Uff, Włoch pewnie już dwa czy trzy razy w myślach kochał się z nią od początku jej randki i musiał siłą woli trzymać się, żeby nie zaproponować powrotu. Pewnie jednak mogła dostrzec owo namiętne spojrzenie, które omywało jej twarz, ramiona, piersi …
- Wobec tego co wybieramy? - podał jej leżące na stole menu tak, iż dłonie obydwojga przez momencik musnęły się. - Przyznam, iż mam ochotę na coś lekkiego, może jakaś zupka … - zastanowił się głośno. - Później zaś lampka wina. A ty kochanie, piękne moje?
- Marzy mi się tagiatelle z owocami morza. Jeszcze jakby znalazły się w tym jakieś pomidorki, byłabym zachwycona. - Spojrzała z uśmiechem na Tomasso, a potem na kartę. - I chyba nawet coś takiego mają.
Rzeczywiście mieli. Wezwana dzwonkiem kelnerka przyjęła zamówienie od Amandy oraz zupę dla Tomasso. Pozostawiła również kartę napojów oraz deserów. Przygotowanie pasty nie trwa długo, zaś zupę chyba mieli w kuchni, bowiem chwilę później, powiedzmy parę minut na ich stole znalazły się zamówione dania. Przed Włochem zupa zaś przed Amandą wariacja na temat tagiatelle.

[MEDIA]http://kotlet.tv/wp-content/uploads/2010/01/makaron-z-bazylia1-768x432.jpg[/MEDIA]

Wyglądająca jednak smakowicie.
- Chcesz spróbować? - Amanda sprawnie nawinęła makaron na widelec pomagając sobie łyżką.
- Hm - skinął twierdząco. - A ty mojego? - wskazał na zupkę.
- Chętnie. - Amanda wysunęła w jego kierunku widelec z nałożonym daniem.Niefortunnie mężczyzna mógł przy okazji zajrzeć głębiej w jej dekolt czego była całkowicie nieświadoma. Uśmiechała się niewinnie wyraźnie ciesząc chwilą. - Cieszę się, że udało się nam wyjść.
- Szkoda, że te miejsca nie są zamykane, oddzielane od innych - wyrwało mu się, kiedy poczuł, jak na niego mocno działają takie nieświadome drobiazgi. Czuł, iż męskość zaczyna się unosić, albo raczej zaczęłaby, gdyby nie powstrzymywały jej sztywne jeansy. - Znaczy aaaam - schwytał w usta widelec z nawiniętymi makaronikami. Rzeczywiście niezłym. - Dobre - przyznał. Teraz zaś zupka - skierował ku niej wypełnioną łyżkę.
- Znam takie miejsce. - Amanda nachyliła się i objęła wargami jego łyżkę. Widok niebezpiecznie przypominał to co robili niedawno w jego kuchni. Wypiła zupę i cofnęła się uśmiechając. - Pyszne. To co.. smacznego.
- Smaacznego, może … może jak zjemy, pokażesz owo miejsce? - spytał niepewnie.
- Możemy tam pójść na wino. - Amanda zawahała się. - To specyficzne miejsce. Przychodzi tam sporo ludzi, którzy unikają paparazzi i… przychodzą tam czasami z towarzyszkami. Nie będzie ci to przeszkadzać?

Brytyjka zabrała się za jedzenie. Czy powinna pokazywać Tomasso to miejsce. Była tam z Sebastianem bo mają rewelacyjne wino, ale wszyscy od razu brali ją za jego kochankę. Po tym co tam zobaczyła nawet ją już to nie dziwiło. A teraz… teraz miałaby pojawić się tam ze swoim kochankiem. Jadła powoli czując narastające podniecenie. Nie była pewna czy Tomasso ma ochotę na takie miejsca… na kolejny seks. Niby patrzył na nią tym głodnym wzrokiem. Ostrożnie sięgnęła nogą pod stołem i otarła się swoją łydką o łydkę Viscontiego, ciekawa jego reakcji. Poczuła, jak drgnął oraz zmienił się na twarzy.
- Amando wiesz to … miłe … - kończył zupę w pośpiechu. - Mrr, jesteś samą miłością … kochana moja - przyspieszony oddech, iskrzące spojrzenie, niewątpliwie mężczyzna był podniecony, bardzo podniecony. - Na wino, co to za miejsce? - spytał, ale własciwie nie powinien być zdziwiony, iż Amanda odwiedzająca często Wenecję poznała parę ciekawych miejsc. - Natomiast przeszkadzać, nie, dlaczego? - właściwie knajpka to knajpka, właściwie jakiż problem.
- Nazywają ją kamienicą. To własność jednego z właścicieli winnic. Oferuje tam wino, przekąski i… - Noga brytyjki zamarła, a ona zarumieniła się szukając słowa. - .. i miejsce.
- Miejsce przy stolikach? Dobrze, chodźmy, tylko zapłace i chętnie poznam coś nowego - Tomasso zadzwonił po kelnerkę prosząc o rachunek. Nawet nie był wysoki, więc uregulował oczywiście sam.
- Oddaję się w twoje ręce, prowadź kochanie - powiedział kiedy wyszli - ale wiesz, to miejsce także warto zapamiętać. Całkiem sensowne cenowo oraz smaczne jedzonko.
- Jest bardzo przyjemne i chętnie tu wrócę. - Amanda uśmiechnęła się. Żałowała bo miała wrażenie, że w jakiś sposób popsuła cały romantyczny nastrój. Narzuciła płaszcz i pociągnęła Tomasso na zewnątrz.

Dotarła do pierwszego placu i szybko zlokalizowała się na mapie Wenecji. Skierowała się w stronę placu świętego Marka. Wszystkie drogi tam prowadziły, wszystko co bogate i dziwne obsiadło to miejsce dookoła jakby było niesamowitą błyskotką.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/b1/0a/c1/b10ac1e8030d271ffa1c5461458b7ee2.jpg[/MEDIA]

- Jeśli będziesz się tam czuł, możemy od razu wyjść, dobrze? - Doprowadziła Tomasso do jednego z węższych kanałów. Ruszyli wzdłuż niego idąc wąskim chodnikiem. Visconti znał tą ścieżkę. Kończyła się ślepo, mostkiem docierającym do drzwi jednej z kamienic. Owszem właściwie mniej więcej kojarzył owo miejsce, jako przewodnik musiał, ale tu nic nie było. Znaczy chyba nie było …
- Dawno nie odwiedzałem tego kawałka … hm, cóż to za miejsce … - wyrwało mu się, skoro Amanda tak się zastrzegała. Winiarnia bez paparazzi, pewnie odwiedzana przez polityków oraz innych. - Wypijemy dobre wino, będzie miło - powiedział wesoło rozglądając sie po małej uliczce wokoło.
- Yhym… - Amanda dotarła do mostka i ku zdziwieniu Tomasso na niego weszła, prowadząc ich wprost do znajdujących się po drugiej stronie eleganckich drzwi.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/62/a1/86/62a186533219b2ec74031236c8698bf2.jpg[/MEDIA]

Zatrzymała się przed nimi, wzięła głębszy oddech i zapukała. Niemal natychmiast do uszu Viscontiego dotarł męski głos.
- Kto tam?
- Sinclair. - Głos Brytyjki drżał. Obawiała się tego miejsca, ale… chciała je też pokazać Tomasso. Tak jak on pokazał jej tamto palazzo, miejsce, którego nie widują inni. Tutaj bywali tylko wybrani. Czekali dłuższą chwilę nim drzwi otworzyły się. Powitał ich elegancko ubrany, starszy mężczyzna, który teraz dygnął.
- Witam panno Sinclair. To będzie przyjemność gościć Panią i Pani towarzysza.
- Dziękuję. - Amanda odpowiedziała drżącym głosem i wciągnęła Tomasso do środka, który był… niesamowity.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/82/6e/59/826e599728ea3173d582e15870764794.jpg[/MEDIA]

- Skoro nas wpuszczono, możemy skorzystać z pokoju wuja. - Wyszeptała i poprowadziła go na piętro. Idąc dostrzegał pary. Ewidentnie bogate. Wśród niektórych dostrzegał przedstawicieli lokalnej władzy, bogaczy widywanych raczej w gazetach i na portalach internetowych. Wszyscy mieli osoby towarzyszące. Stroje niektórych zdradzały ich profesję.
 
Kelly jest offline