Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2018, 21:52   #8
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kiedy drużyna wymieniała uprzejmości zza rogu wypadła małą grupa, były to dwa hobgobliny i dwa gobliny. Mniejsze istoty od razu rzuciły się do ataku na stojącego na przedzie Juliusa. Zanim dobiegły, dwaj ich towarzysze zdołali rzucić swoimi oszczepami w rycerza.
Sięgnięty jednym oszczepem sir Ferastern nie zatrzymał się i zamachnął się na zbliżające się małe poczwary, po czym wymierzył serie ciosów trafiając przeciwników prawie za każdym razem i pokazując, że jego tytuł i pozycja na dworze Barona nie są tylko na pokaz.
Rayla wykorzystała okazję i skierowała swoje sztylety na najbliższego goblina, który padł jako pierwsza ofiara potyczki. Shayn spróbował użyć swej magii niestety został rozproszony przez przelatujący koło niego oszczep i czar nie zadziałał.




Wykorzystując śmierć goblina jego większy ‘kuzyn’ wykorzystał okazję i zajmując jego miejsce, przy okazji nieszczęśliwie wystawiając się na cios paladyna. Cios nie był potężny, ale mimo to udało mu się sięgnąć swoim mieczem łotrzyce. Drugi hobgoblin dopadł do drzwi na końcu korytarza i walnął w nie parę razy pięścią wykrzykując gorączkowo jakieś komendy w macierzystym języku. Nie trudno było się przekonać że kogoś uprzedza.
Ostatni żywy Goblin nadal z zaciekłością atakował rycerza, ale mimo udanych trafień nie zadawał zbyt dużych ran większemu przeciwnikowi, co wiecej jego ataki był tak mało znaczące że Julius widząc jak hobgoblin rani łotrzyce skupił swoją uwagę na nim raniąc go dotkliwie jakby w zemście za zranienie elfki.
Sama złodziejka najwyraźniej rozkojarzona bólem po ciosie nie potrafiła wymierzyć poprawnego ciosu ale dzięki ingerencji półelfa i kapłanki jej oprawca padł na miejscu spalony ogniem magicznym.

Zostało dwóch przeciwników, ostatni hobgoblin wbiegł na przeciw drużyny wymierzając cios w rycerza, omijając zręcznie kontrataki złodziejki. Mniejszy zapomniany potwór nadal wymierzał zaciekle ciosy we wszystkie strony, ale najwidoczniej jego zaciekłość bardziej mu przeszkadzała niż pomagała gdyż nie trafił ani razu.
Sir Ferastern radził sobie znakomicie w tej sytuacji jego ciosy raniły przeciwników i powodowały że jucha wylewała się z nich potokami.
Kiedy myśleliście że już wystarczy dobić dwóch ostatnich przeciwników, drzwi po lewej stronie korytarza otworzyły się z hukiem a ze środka pomieszczenia wypadła czteroosobowa banda małych goblinów i pokrzykują w swoim języku zapewne groźby w waszym kierunku.
-Im więcej, tym weselej… - mruknął do siebie rycerz widząc nowych przeciwników, szykując się do odparcia kolejnej fali atakujących.

Na waszą korzyść działało że w korytarzu mieściły się tylko dwie humanoidalne istoty, a przeciwnik nie posiadali broni strzeleckiej.
Dzięki temu mogliście wykorzystywać okazję, kiedy na miejscu kolejnego zabitego pojawiał się następny przeciwnik, tylko czekający by przeciąć wasze tętnice.
Nawet rosnący stos ciał drugiej strony nie wpływał na jakiekolwiek oznaki zmęczenia czy złamania morali małych poczwar.
Co więcej zdawaliście zobaczyć że jeden z nowo przybyłych pokrzykuje w stronę drzwi, zapewnie wołając kolejnych przeciwników.

Kapłanka najwidoczniej oceniła, że duża ilość małych ciosów zaczyna być uciążliwa dla dwójki towarzyszy w pierwszej linii i chowając się za szerokimi plecami rycerza złożyła ręce do modlitwy. Cicho, starając się zachować koncentrację, wypowiadała kolejne wersy zaklęcia. Sir Ferastern i Rayla poczuli, jak przepełnia ich ciepłe uczucie leczącej magii a ich obrażenia przestają być odczuwalne. Zapewne ta pomoc przyszła rychło w czas gdyż mimo zredukowania ilości przeciwników do dwóch przez drzwi wypadły na korytarz kolejne hobgobliny, w ilości sztuk czterech.

Shayn postanowił zaryzykować i wykorzystać chwilę, że przeciwnicy stali jeszcze daleko. Skoncentrował się i przywołał zaklęcie kuli ognia, która runęła na hobgobliny pędząc wcześniej korytarzem. Ogień objął nowo przybyłych a kształt korytarza pchnął płomienie jeszcze w stronę dwóch ostatnich przeciwników będących w zwarciu z jego towarzyszami ale nie wyrządził im tak dużej krzywdy jak głównym celom ataku.
- Dobrze! Tak trzymaj czarodzieju - rzucił Shaynowi z uznaniem paladyn w przerwie między jednym uderzeniem a drugim.

Zwycięstwo było tuż w zasięgu ręki w prawdzie kula ognia mocno uszczknęła życie z hobgoblinów niestety żadnego nie zabiła, ale to wystarczyło by Julius wspomagany przez magię Shayna i kapłanki oraz trochę przez sztylety elfki zadawał ostateczne ciosy przeciwnikom. Poza jednym dotknięciem maga, które zaowocowało wystrzeleniem płomienia z zaklęcia w jego własną twarz i parząc ją, udało im się szybko rozprawić z resztą przeciwników, a Rayla zdołałą po łotrowsku ubić ostatniego, wbijając mu sztylet w plecy, kiedy ostatni goblin rzucił się do ucieczki.

Koniec. Nie pozostał przy życiu żaden przeciwnik, poza waszymi ciężkimi po potyczce oddechami nie było słychać nic. Brodząc w zakrwawionych martwych ciałach i przy okazji sprawdzając co mieli na sobie przeciwnicy zebraliście dobrą porcję srebrnych monet i sześć kawałków topazów. Postanowiliście nie zabierać z trupów broni czy pancerzy, nie było sensu w tej chwili, a to co znaleźliście było chwilowo wystarczające.



 

Ostatnio edytowane przez Obca : 07-10-2018 o 21:56.
Obca jest offline