Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2018, 11:27   #55
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wstępne figle i przebrania


- Ja mam… tylko te odziedziczone…- mruknęła wstydliwie Jagoda wciśnięta w ciasny ciemny gorsecik. - Ale założyłam majteczki do kompletu.
Koronkowe. I rękawiczki. I nawet jakąś biżuterię. I włosy rozpuściła prezentując się całkiem inaczej niż zwykle. Tylko okulary na jej nosie gryzły się z tym strojem.
Perka przez chwilę obserwowała ją w wyobraźni już rozbierając z tego odzienia. Chyba schowałaby Wildze całą “normalną garderobę” by cały czas musiała chodzić w odziedziczonych ciuszkach. Podeszła do malarki i nim ta zdążyła zareagować chwyciła jej twarz i pocałowała gorąco.
- Chyba…. powinnaś mnie związać nim się do ciebie dobiorę. - Uśmiechnęła się zawadiacko, pozwalając jednej z dłoni zsunąć się na pupę Jagody.
- Hej… nie ma dotykania.- pisnęła malarka choć nie bardzo broniła się przed palcami Zosi wodzącymi po koronkowej bieliźnie.- Połóż się wygodnie, tak byś mogła z łóżka wszystko obserwować.
Perka puściła Wilgę i podeszła do łóżka siadając na nim.
- Chyba dam radę zarówno leżąc na brzuchu jak i na plecach…. chcesz mieć dostęp do moich piersi? - Uśmiechnęła się do Jagody i ujęła własny biust ściskając go mocno.
- I do kwiatuszka…- potwierdziła z uśmiechem kochanka czerwieniąc się na twarzy i zakładając pukle włosów za ucho.
Zosia położyła się na łóżku na plecach i przeciągnęła. Spojrzała w bok upewniając się, że dobrze widzi swoją kochankę.
- Na krześle będę widziała lepiej. - Uśmiechnęła się do Jagody ciesząc się jej widokiem z nieco innej perspektywy.
- Ale potem może być mniej wygodnie.- rozpalona sytuacją artystka zabrała się krępowanie kochanki. Wpierw dłonie do ramy łóżka. Potem stopy, każdą z osoba, szeroko rozchylając nogi Zosi… chyba podniecała ją świadomość w pełni panowania nad partnerką. Może przez to, że wizje pozbawiały ją możliwości panowania nad własnym życiem?
- Dopóki Ruta nie przyjdzie…. to… postaram się czymś ciebie zająć.- mruknęła szukając w torbie kolejnego pędzelka i wypinając pośladki w stronę kochanki.
- Yhym. - Perka wpatywała się w pupę malarki i kontrolnie naparła na więzy sprawdzając ich wytrzymałość.Były mocne… niełatwo będzie się wyrwać.
Jagoda zaś wróciła na łóżko z małym pędzelkiem i wdrapała się na Zosię obejmując kolanami jej biodra. Jej pędzelek zaczął drażnić szczyty piersi kochanki, palce drugiej dłoni masowały pierś pochwyconą drapieżne. Bawiła się ciałem Zosi niczym swoją zabaweczką… i uśmiechała się jak nieco lubieżne… ale jednak dziecko... mała dziewczynka. Perka nagle zdała sobie sprawę, że to może być bardzo długa i trudna dla niej noc. Pod wpływem dotyku kochanki naprężyła ciało napierając na więzy.
- Będziesz musiała mnie kiedyś pomalować. - Spróbowała się uśmiechnąć.
- Nie mam takich farbek… poza tym… jesteś okropną modelką… cały czas próbujesz mnie rozproszyć.- mruknęła Jagoda lekko ciągnąc za jeden z twardych karmelków i obserwując reakcję na obliczu czarownicy .- I skusić do czegoś innego niż malowanie.
- Mogę obiecać, że następnym razem będę grzeczna. - Perka jęknęła starając się naprzeć piersią na pędzelek. - A może.. rozpuściłbyśmy czekoladę, mogłabyś mnie nią pomalować?
- Nie wiem… może… jeśli będziemy miały odpowiednią czekoladę…- mruczała Jagoda instynktownie ocierając się łonem o twardy skórzany gorset kochanki. Jej języczek wodził lubieżnie po jej wargach, gdy drażniła przyjemnie pędzelkiem skórę Zosi… i z tego też nie zdawała sobie sprawy.
Zosia wpatrywała się w nią, zaczynając żałować że nie ma tyle siły co Aśka. Najchętniej zobaczyłaby ten języczek na swoich wargach… piersiach.. kwiecie. Jeszcze raz sprawdziła więzy i swoje szanse na uwolnienie po czym się poddała.
- Potem.. mogłabyś mnie wylizać. - Powiedziała już całkiem mocno rozpalonym głosem.
- Może nawet dzisiaj… jak mnie ładnie poprosisz…- zamruczała Jagoda chichocząc lubieżnie. Kucnęła i palcem wolnej ręki wodzić zaczęła po okrytym koronką majteczek podbrzuszu, nie przerywając tańca pędzla po prężącym się w podnieceniu biuście Zosi.- A na pewno ty będziesz musiała mnie… Marylce długo schodzi.. oby nie zapomniała.
- Może jednak jej piesek się wykazał i podołał obiecanym 40 minutom. - Perce wyraźnie nie przeszkadzał brak Ruty. Zaczęła się poruszać na pościeli na tyle na ile pozwalały jej więcej, starając się naprzeć swoim brzuchem na kobiecość Jagody.
- Albo dołączył kolejny…- zaśmiała się cicho Jagoda, nieświadoma jak prowokacyjne są jej działania tuż przed oczami Perki.
- Mój knebel robi się mokry… nie będzie do przeszkadzało?- wymruczała zmysłowo, dotykając palcami swej kobiecości przez materiał bielizny.
- Podobno wtedy lepiej działa. - Zosia poczuła jak na jej własnym kwiecie zbiera się wilgoć. Chciała zacisnąć uda ale nie pozostawiono jej takiej możliwości. - Może pomogę ci go zmoczyć?
- Mhmmm… -zamyśliła się Jagoda i uklękła nad twarzą Zosi, dając jej dostęp do swego intymnego zakątka.- Na to ci chyba mogę pozwolić.
Perka sięgnęła językiem do bielizny kochanki i zaczęła ją intensywnie lizać starając się w ten sposób odreagować.
- To… łaskocze…- zachichotała wpierw Jagoda, ale potem zaczęła już tylko pojękiwać i instynktownie poruszać biodrami.
Perka unosiła głowę czując, że na następny dzień czekają ją zakwasy. Chciała sięgnąć głębiej, wbić się do wnętrza Jagody.
- Mhmm… dobrze.. dobrze… -pojękiwała Jagoda sama napierając podbrzuszem na usta kochanki.

Przybycie Marylki


- Dobrze to się bawicie.- wtrąciła rozbawionym głosem Ruta wchodząc do pokoju.
- Co jest?! - zapytała wesoło i głośno.
Perka niechętnie oderwała usta od kwiatu kochanki.
- Spełniamy fantazje Wilgi. Chcesz się przyłączyć? - Uśmiechnęła się do Ruty. - Jak było? Ile wytrzymał?
- Starał się… a co to za fantazje?- zapytała Ruta bezceremonialnie zrzucając top i odsłaniając mały drobny biust… ze śladami ugryzień.
- Bardziej to… nie moje fantazje… chcesz się kochać ze mną na oczach Perki… a potem pobawić nią ze mną… czy może wolisz… ją…- mruknęła zawstydzona malarka, a Marylka podsumowała ten wywód słowami.
- Co to w ogóle za pytanie.
- Widzę, że bardzo się starał. - Perka uśmiechnęła się szeroko na widok ugryzień. - Będziesz musiała wycisnąć z Jagody te fantazje. ja niestety mam ograniczone pole manewru.
- Nie zauważyłam by ci to przeszkadzało. -odparła ironicznie Ruta i pochwyciła dłoń Jagody przyciągając ją do siebie i zmuszając do zejścia z łóżka. Potem popchnęła zaskoczoną artystkę do ściany i przycisnęła ją własnym ciałem do niej. Palce Marylki zanurkowały między biodrami i pod bielizną malarki wyrywając z jej ust jęki… pomiędzy namiętnymi pocałunkami.
Zaś dłonie Jagody… z początku nie wiedzące co zrobić, w końcu odnalazły swoje miejsce. Jedna masowała pośladki Ruty przez jeansy, druga palcami skubała sterczący biust wesolutkiej czarownicy. Zosia została zaś… pozostawiona sama sobie… skazana na oglądanie ich figli na żywo. Wpatrywała się w kochanki z zachwytem, czując narastający głód. Jej ciało drżało z podniecenia, a oddech z każdą chwilą przyspieszał. Chciała sięgnąć do swojego kwiatu, przesunąć palcami po wilgotnych płatkach. Dotykać się w rytm tego co robiła Ruta. Przełknęła głośno ślinę, czując w ustach dziwną suchość.
Niestety jej przyjaciółki najwyraźniej zaplanowały tą torturę tak, by to pragnienie narastało. Zaatakowana Jagoda poddała się dominującej kochance, która lizała językiem dekolt gorsetu i poruszała palcami pod jej bielizną w wymowny sposób. Wypięte pośladki Perki, prezentowały się kusząco w ciasnych jeansach… tym bardziej gdy ich krągłości podkreślały palce malarki wodzące po nich. Wręcz prosiły o więcej uwagi. Ale Zosia, przynajmniej na razie, mogła tylko patrzeć.
- Nie chcecie nieco pomocy? - Odezwała się cicho rozpalonym głosem, po raz kolejny tego wieczoru napierając na więzy. Czuła jak z jej własnego kwiatu zaczyna ciec, jak piersi niemal bolą domagając się dotyku. - Wiecie mam jakby co sprawny języczek.
- Chcemy?- spytała zaciekawiona Ruta nie przerywając ruchów palców.
- Nie… nie.. jeszcze nie…- pisnęła Jagoda. A Ruta osunęła się w dół i zsunęła majtki z pupy Jagody. I teraz jej usta przylgnęły do łona malarki. A sama artystka spoglądała z pożądaniem i rozkoszą na Zosię.- jeszcze nie… jeszcze… chwilka.
Perka poddała się. Oddychała z trudem nie mogąc oderwać wzroku od dwóch czarownic. Poruszała biodrami, ale to jedynie pogorszyło sprawę bo wilgoć spłynęła delikatnie z boku, drażniąc jej rozpalone ciało. Wierzgnęła z całej siły, tak że łóżko aż zatrzeszczało.
Nic to jednak wzruszało czarownic, Ruta zajmowała się Jagodą co było dobrze słychać, i w jękach i mlaszczących odgłosach. A sama Wilga przyglądała się z pożądliwością walczącemu z więzami ciałem Perki.
- Jeszcze trochę… -szeptała uspokajająco, sama będąc coraz bliżej kolejnego orgazmu.
- Wiesz.. Ruta pewnie też ma ochotę na nieco pieszczot. - Perka spojrzała na klęcząca czarownicę po czym wyprężyła się prezentując swoje piersi. - A ja jestem taka rozpalona.
- Wiem… widzę.. ale chcę więcej… -jęknęła rozgorączkowanym głosem Jagoda.- Chcę byś… płonęła.
Ruta zajęta smakowaniem artystki uniosła jedynie prawą dłoń z kciukiem w górę.
Perka jęknęła i przymknęła oczy by choć chwilę odetchnąć. Nie pomogło bo słyszała te wszystkie słodkie odgłosy. Mlaskanie, jęki. Otworzyła je ponownie i przeklęła. Szarpnęła mocno nogą, czując jak pasy wbijają się jej w skórę.
To nic nie dało… a głośne jęki świadczyły, że Jagoda doszła i odetchnęła głośno łapiąc powietrze. Ruta wstała i stanęła przed Perką kręcąc pupą i zdejmując wpierw Jeansy z tyłeczka, a potem majteczki… mokre i brudne. Sama Marylka była brudna, najwyraźniej nie przejmując się śladami po poprzednim kochanku na udach i podbrzuszu.
- Mówiłaś coś o języczku? -wymruczała lubieżnie.
- Zachwalałam jego możliwości... chcesz sprawdzić? - Perka uśmiechnęła się lubieżnie pokazując swój język.
- No chcę…- Marylka nachyliła się i pocałowała związaną Zosię, testując jej języczek swoim w tym namiętnym pocałunku.
Perka pocałowała ją namiętnie, unosząc głowę na tyle na ile była w stanie. Jej język przesuwał się po podniebieniu ruty, masował drugi język. Jednak Zosia chciała więcej.. chciała by ktoś ją w końcu dotknął.
- Nieźle..- mruknęła po pocałunku Marylka i wdrapała się na łóżko, opadła na czworaka oplatając kolanami głowę Perki i zaczęła dociskać swoje podbrzusze do ust kochanki. Perka czuła ten intensywny zapach… męska i kobieca żądza zmieszana z potem i lubieżnością. Przytuliła nos do ciała kochanki zaciągając się tym zapachem i zabrała się do pracy. Dawanie pieszczot pozwalało choć odrobinę odreagować, choć nie było w stanie zatrzymać konwulsyjnych ruchów bioder.
-Mhmm… rzeczywiście…- pojękiwała Marylka poddając się pieszczotom i poruszała biodrami. Zajęta kochanką Zosia nie mogła jednak nie zauważyć dotyku kobiecych palców na swoich łydkach, przesuwających się po nich… a potem wspinających na uda.
Zamarła ze zniecierpliwienia, starając się z całych sił dalej pieścić Marylkę swoim językiem. Dalej… jeszcze troszkę dalej. Jej biodra drgnęły zachęcając do ataku, na mokre miejsce między udami.
Tam Perka nie poczuła palców… ale nieśmiałe i delikatne muśnięcia języka Jagody. W końcu. Pieszczona i pieszcząca Zofia znalazła się pomiędzy dwoma kochankami, będąc ich rozrywką w tej chwili.
Zosia krzyknęła z rozkoszy wprost w kwiat Marylki. Tak długo czekała. Myślała że ten moment już nigdy nie nastanie. Jeszcze.. jeszcze… Musiała przerwać pieszczenie Ruty, czując jak jej głowa odpływa.
- Jeszcze. - Wyszeptała wprost w wilgotny kwiat kochanki.

Języczek który pieścił jej rozpaloną kobiecość, był nieśmiały i niespieszny w swoich działaniach. Niemniej rozpalone ciało Zosi domagało się wszelkiej uwagi.
- Coś… mówiłaś… nie dosłyszałam.- mruknęła tymczasem Marylka.
- Chcę więcej, mocniej. - Głos Perki stawał się coraz głośniejszy. Jęknęła ponownie, przy kolejnym delikatnym muśnięciu.
- Jagódka chyba nie ma na to ochoty… ale jak tu się spiszesz.. to ja mogę być bardziej brutalna.- wymruczała zmysłowo Marylka, podczas gdy malarka wodziła języczkiem po intymnym zakątku unieruchomionej czarownicy.
Wizja brutalnego ataku Ruty była wystarczająca. Perka przywarła ponownie ustami do kwiatu kochanki ssąc go mocno i liżąc naprzemian.
- Lepiej…- jęknęła Marylka wyraźnie rozkoszując się jej dotykiem. Jej biodra poruszały się leniwie, a Zosia… musiała się zadowolić nieśmiałym tańcem języka Jagody na swoim rozgrzanym łonie. Musiała pogratulować Jagodzie… jej plan się powiódł. Była rozpalona niczym piec kowalski.
Chciała sięgnąć do kwiatu Ruty, doprowadzić ją do szaleństwa, zmusić by się nią odpowiednio zajęła. Naparła dłońmi na więzy przypominając sobie o nich. Przyssała się do wrażliwego punktu Marylki, gotowa pozostawić na nim malinkę.
- Idzi...eee ci dobrze…- mruczała podniecona Marylka ocierając się pobrzuszem o twarz kochanki.- Jeszcze.. jesz...szcze.. trooochę. Zaraz…-
Ona była blisko. Jeszcze odrobinę wysiłku, a języczek malarki przestanie być jedyną pieszczotą, jaką Zosia odczuwała. Perka starała się nie przerywać, ale było trudno gdy z ust cały czas chciały się wyrwać jęki. Chciała dojść, poczuć w sobie coś wielkiego, mocnego. Krzyczeć. Na razie przyszło jej jednak cierpieć… i doprowadzać Marylkę do spełniania. W końcu jej ciało zadrżało i doszła z jękiem.
- No to… jak ci się odwdzięczyć… Zosiu?- mruknęła łapiąc oddech po niedawnych emocjach.
- Szybko? Mocno? - Ciałem Perki wstrząsnął kolejny dreszcz..
- Zakneblować… trzeba…- mruknęła Jagoda przycupnięta między udami związanej Zosi i leniwie wodząc językiem po jej kobiecości.
- Zakneblować? Czym?- zapytała zdezorientowana Ruta.
- Moimi majtkami… które mi zdjęłaś.- mruknęła zawstydzona malarka na moment tylko przerywając zabawę ciałem swojej ofiary.
- Acha…- Marylka zeszła z łóżka i ruszyła po owe majtki.
Te delikatne pieszczoty były już teraz dla Zosi jedynie torturą. Pojękiwała cicho przy każdym dotknięciu, choć zaczynało to pomału przypominać bolesne skomlenie.
- Dobra… koniec zabawy Jagódko. Połóż się przy jej prawym boku.- mruknęła Ruta wpychając przemoczoną bieliznę głęboko w usta rudej czarownicy. Położyła się po lewej je stronie.
- I rób to samo co ja.- palce Marylki wcisnęły się mocno i głęboko w kwiatuszek Perki, a Jagody… uczyniły to samo. Zabolało nieco, bo gości w jej kobiecości było za dużo i nieco testowały jej wytrzymałość. Poruszały się mocno i szybko te palce, ocierały się o siebie. A poza tym obie przytulone do niej kochanki zaczęły lizać, całować i pieścić… a także boleśnie kąsać spragniony dotyku biust. Ciało Zosi chciało uciec od tego ataku, ale powstrzymały ją więzy, tak jak knebel zdławił głośny krzyk starający się opuścić jej usta. Z oczu popłynęły łzy bólu ale i ulgi. Jak bardzo cieszył ją ten atak. Po pierwszym szoku, wyszła delikatnie biodrami naprzeciw kochankom wwiercając się na ich okrutne dłonie. Ruta nie była subtelna w swoich atakach, ruchy ręki były gwałtowne i pozbawione subtelności. Jagoda zaś ją kopiowała, więc obie wystawiały wytrzymałość ciała Perki na próbę. Rano bez maści się nie obejdzie, ale teraz skrępowaną czarownicę szarpały intensywne doznania, a w ustach mieszały się smaki pożądania… Jagody, Marylki i obcy męski smak. Doszła gwałtownie, ale nie miała jak tego obwieścić. Więzy powstrzymały potężny dreszcz, który chciał poderwać jej ciało. Majtki zdławiły głośny okrzyk. Tylko oczy otworzyły się szerzej i popłynęło z nich nieco więcej łez.
Ale zajęte pieszczotami jej ciała “oprawczynie” nie zauważyły tego. Pochłonięte zabawą nie zaprzestały ruchów dłoni, ni namiętnych pieszczot jej unoszących się w gwałtownym oddechu biustu. Ataki zaczęły boleć Zosię. Jej wrażliwe po orgaźmie ciało, domagało się choć chwili wytchnia. Zaczęła pojękiwać cicho, ale majtki skutecznie to zagłuszały.
Niemniej dopiero po dłuższej chwili zabawy Ruta zamarudziła.
- Ręka mnie trochę zmęczyła.- i spojrzała na Zofię.- Chwila przerwy? Może być?
Perka przytaknęła ruchem głowy, dziękując wszystkim bogom za słabą kondycję Marylki.
Ruta zaś wyjęła knebel i zapytała.- Dobrze się bawisz?
- Bosko… tylko chyba zaraz dobijesz mi się do gardła. - Głos Perki był zachrypnięty i słaby, oczy piekły od łez.
- Może ty teraz coś zaproponujesz… bo wiesz.. chyba cię trochę wykorzystujemy.- zaproponowała wesoło Ruta gładząc mokrymi palcami po brzuchu ich ofiary. Jagoda zaś po prostu przytuliła się głową do biustu kochanki.

- Z chęcią was wykorzystam do wysmarowania mnie maścią. Tam się nie mieszczą dwie dłonie, wiesz? - Perka zaśmiała się. - Jesteś szalona.
- No… chciałaś mocno… pewnie Świerga bardziej ci się dała we znaki.- odparła Ruta wystawiając język.- Coś jeszcze?
- Moja pupa czuje się zaniedbana. - Perka mrugnęła do Ruty. - A Świerga… poostrzyła na mnie pazurki.
- Wiem co robi Świerga…- mruknęła Ruta lądując między udami i liżąc kobiecość Zosi równie łakomie co Jagoda. Jej dwa palce przesuneły się między pośladkami pochwyconej czarownicy i zagłębiły się tam śmiało, by leniwymi ruchami rozpalać Perkę. Malarka zaś.. po chwili zakłopotania zabrała się za namiętne całowanie ust pieguski i ściskanie dłonią jej piersi.
- A ja… wiem co zrobi za kilkanaście minut. - Perka zakończyła wypowiedź głośnym jęknięciem, gdy palce Ruty poruszyły się w jej pupie.
- Chyba bez kneblowania się nie obejdzie… choć mogę być delikatna.- droczyła się Ruta czubkiem języka muskając wrażliwy punkcik u szczytu bramy kobiecości Zosi.
- I to ma sprawić, że nie będę jęczeć z rozkoszy? - Perka zadrżała od pieszczoty Marylki i znów jęknęła głośno gdy palce kochanki poruszyły się w jej wnętrzu.
- Mogę wolniej… delikatniej… chyba że nie chcesz…- droczyła się dalej Ruta, a pocałunki Jagody próbowały zdusić jęki Zosi.
Perka odpowiadała na pocałunki z entuzjazmem wsuwając swój język w usta Marylki. Niestety nawet to nie było w stanie zdusić głośnych mlaśnięć i pojękiwań w przerwach na oddechy. Takie delikatne pieszczoty były przyjemne po tym co niedawno zafundowały jej kochanki i Zosia miała plan przez chwilę się nimi cieszyć. Jagoda w końcu jednak musiała zakneblować Perkę, bo ruchy palców Ruty robiły się coraz bardziej energiczne. Nadal całowała jednak i lizała szyję skrępowanej kochanki. Zosia odpływała wijąc się z rozkoszy na tyle na ile pozwalały jej więzy. Była ciekawa czy obudziły Aśkę.
Coraz mocniej i coraz szybciej, palce sięgały tak głęboko jak się dało… a język Ruty już smakował z głośnym mlaskaniem kobiecość piegowatej czarownicy, zalewając zmysły jej mocnymi przyjemnymi doznaniami. Perka czuła jak jej wymęczone ciało wraca do formy i szybko zaczyna się rozpalać, zmierzając w stronę kolejnego szczytu. Zagryzała zęby na kneblu drżąc mocno. Tym razem Ruta zauważyła jej reakcję i z perfidnym uśmieszkiem to spowalniała, to przyspieszała ruchy trzymając Zosię na krawędzi spełnienia, przez kilka długich minut. Jagoda zaś nieświadoma całej rozgrywki, muskała językiem szyję Perki niczym małe kociątko.
Dobrze, że ją zakneblowały inaczej cały hotel dowiedziałby się co tu robią. Zosia przymknęła oczy, skupiając się na dotyku Marylki. Gdyby zamiast tych palców to on w nią wchodził… Tyle, że Patryk by jej nie związał. Nie zakneblował. Choć… może gdyby go poprosiła. Wizja znajomych męskich dłoni wiążących supły, wsuwających w usta… męską bieliznę? Wyobrażenie i chyba wspomnienie smaku Ruty sprawiło, że niemal poczuła zapach Patryka. Głowa postawiła przed oczami postać ulubionego kochanka, takiego jak ze zdjecia, z mięśniami podkreślonymi przez cienie ubrudzonego po igraszkach. Wizja sprawiła, że Zosia doszła ponownie nawet mimo starań Ruty.
- Jestem bardziej utalentowana niż sądziłam.- stwierdziła nieco zaskoczona Marylka przerywając pieszczoty.
- Rozwiązujemy?- zapytała cicho Jagoda.
Perka opadła bez sił na łóżko z trudem łapiąc oddech jedynie nosem.
- Chyba dziś już wystarczy zabawy… czy może macie jeszcze siły?- dopytywała się Ruta z łobuzerskim uśmiechem.
Zosia najchętniej zwróciłaby uwagę, że sił nie miała już po poprzednim razie, ale knebel skutecznie jej to utrudniał. Powoli uspokajała oddech, czując jak z jej obolałego wnętrza wypływa wilgoć.
Jagoda przez chwilę milczała, po czym wyjęła knebel z ust Perki mówiąc.
- Chyba tak… na dziś już wystarczy.- zamruczała tuląc się do kochanki.
- Ta… przy kolejnym razie chyba połknęłabym ten knebel i zaczęła krzyczeć. - Perka odetchnęła i uśmiechnęła się do Ruty. - Mogłabyś dalej, prawda?
- No… tak.. mogłabym.. choć wiesz… Cały czas my cię rozpieszczałyśmy więc teraz twoja kolej.- czarownica usiadła i przeciągnęła się zmysłowo. - Na nieco odwdzięczania się.
- Nie wiem czy rozpieszczanie jest dobrym słowem. - Perka uśmiechnęła się. - Rozwiążesz mnie, co bym miała większe pole do popisu?
- Tak, tak… - mruknęła Ruta i zabrała się za uwalnianie nóg, zachęcająco kręcąc pupą przed oczami Zosi. Jagoda zaś zabrała się za uwalnianie dłoni.
- Wilga pokazała mi ostatnio coś fajnego. - Perka roztarła zaczerwienione nadgarstki, czekając aż Ruta skończy i wpatrując się w jej poruszającą się pupę.
- Co takiego? - zapytała Ruta, a panikująca malarka szepnęła zawstydzona.- Niczego nie pokazywałam.
- Przytulisz poduszkę wypinając się? - Perka uśmiechnęła się i sięgnęła po porzuconą koszulkę. - Będziesz miała coś przeciwko zawiązaniu oczu?
- Co wy tu za dzikie zabawy urządzacie.- mruknęła Ruta przyjmując pozycję.- Będę musiała tu częściej zaglądać w porze nocnej.
Wywołując jeszcze większe zaczerwienienie na policzkach zawstydzonej malarki.
Perka starannie zawiązała Rucie oczy po czym wydobyła ze stolika nocnego porzucony tam wczoraj wibrator. Mrugnęła do przyglądającej się wszystkiemu Wilgi, podczas gdy nawilżała go o własne ciało.
- Cóż… wy wolicie się zabawiać w swoim towarzystwie. - Powiedziała do Marylki, całując chwilę później jej pośladek.
- Ja tam wolę w każdym milutkim… marzy ci się jeszcze Świerga?- mruczała Ruta kręcą pupą bez strachu. A Jagoda tylko milczała zawstydzona.
- Lubię przyciągać uwagę. - Perka uśmiechnęła się i przyłożyła nawilżony wibrator do tylnej bramy Ruty by chwilę później sforsować ją jednym sprawnym ruchem.
- Aauuuu…- pisnęła nieco zaskoczona Marylka, przez chwilę opierając się napaści, ale potem poddając się wibrującemu intruzowi. Perka zaczęła poruszać wibratorem sięgając palcami do kwiatu Marylki i zanurzając w nim palce.
- Uuuu… takaa drapieżna… jest Jagódkaa…- pojękiwała uśmiechnięta czarownica poddając się jej dotykowi Perki, palce rudej czarownicy zanurzały się jaskini miękkiej, ciepłej i wilgotnej. Niewątpliwie spragnionej dotyku.
Perka zaczęła dodawać kolejne palce, aż w kwiat Marylki wbiła się niemal cała ręka. Zosia odwdzięczała się za pieszczoty Ruty z nie mniejszym entuzjazmem i intensywnością.
Na co ta odpowiadała coraz głośniejszymi jękami i zmysłowym wiciem się całego jej ciała.
- Jeszcze troszeczkę… postaraj się gołąbe...hcz.- zachęcała do czasu, aż Jagoda zakneblowała ją własną bielizną.
- Dziękuję. - Perka mrugnęła do swojej wspólniczki. Przyspieszyła ruchy dłoni i wibratora uderzając o ciało Marylki coraz mocniej. - Straszna z niej gaduła.
Głośna nawet mimo knebla i wijąca swoim gibkim ciałem zmysłowo. W końcu jednak nie wytrzymała nadmiaru doznań i doszła do szczytu intensywnie. Zosia spowolniła ruchy. Pozostawiła wibrator w pupie Ruty i wyjęła z niej palce, drażniąc teraz tylko delikatnie jej wrażliwy punkt.
- Kontynuujemy? - Pocałowała ponownie pośladek Marylki.
- Mhmmaak?- powiedziała z trudem kochanka i skinęła z trudem głową.
Perka pociągnęła ją za włosy podnosząc do pionu i położyła się z głową pomiędzy jej nogami. Nie ruszając wibratora, chwyciła Marylkę za biodra i usadziła na swoich ustach.
Głośny jęk wyrwałby się z ust Marylki, acz… ten utknął w kneblu. Podniecona czarownica leniwie poruszała biodrami ocierając się o usta… A równie podniecona Jagoda uklękła za Rutą, chwytając za jej drobny biust i pieszcząc go leniwie. Perka atakowała swoim językiem kobiecość kochanki, nosem drażniąc jej wrażliwy punkt. Widząc, że Ruta siedzi pewnie sięgnęła do wibratora i powróciła do przerwanej zabawy.
Zakneblowana Ruta zadrżała i krzyknęła… tłumiona przez knebel, poruszała nerwowo biodrami ułatwiając Perce zabawę wibratorem, ale utrudniając pieszczoty językiem. Była już blisko… bardzo blisko. Zosia pomogła sobie palcami wsuwając je w kwiat Marylki.
Na efekty nie trzeba było czekać długo, Marylka wygięła się w łuk drżąc i pojękując głośno. Doszła uwięziona między dwoma kochankami. Perka przerwała pieszczoty obserwując dochodzącą do siebie kochankę.
- Chyba jesteś, bardziej niezaspokojona niż ja. - Uśmiechnęła się wyłączając tkwiący w pupie Marylki wibrator.
- Po prostu… lubię korzystać z okazji. A ty?- wydyszała Marylka łapiąc oddech.
- Także. - Perka przeciągnęła się pod kochanką. - Szczególnie gdy mam przy tym takie widoki.
- Co teraz?- zapytała cicho Jagoda nadal masując drobny biust Ruty.
- Chyba naprawdę powinnyśmy się przespać. - Zosia wydobyła wibrator z Ruty.
- Jutro Świerga będzie zła…- mruknęła cicho Jagoda, a Marylka z sadystycznym uśmiechem rzekła.- To rzucimy jej Perkę na pożarcie.
- Sama się rzuć. - Zosia pokazała język Marylce i powoli zeszła z łóżka. - Chyba przyda mi się kolejny prysznic.
- Poszłabym z tobą… ale… wiadomo jak by się to skończyło.- mruknęła Ruta i zabrała się za zbieranie swoich ciuchów.- Widzimy się rano?
- Tak. Dotrzyjmy w końcu na to bagienko. - Perka przeciągnęła się i zerknęła w kierunku telefonu ciekawa czy Patryk coś odpisał.
I nie przeliczyła się. Zosia zaczekała z przeczytaniem smsa aż Marylka opuści pokój. Ucałowała czarownicę na dobranoc i dopiero sięgnęła po telefon.
“Twoje fotki, też mnie rozpalają. Będę…” dalsza część SMSa Patryka była opisem trasy do Warszawy. Gdzie planuje się zatrzymać i kiedy. No i znów było jej mokro. Wizja spotkania się z kochankiem… Wpatrywała się przez chwilę w ekran analizując czy byłaby szansa na spotkanie się. Może gdyby powiedziała, że jedzie po zakupy? Palce gładziły nerwowo telefon, a gdy podniosła wzrok na Wilgę była niemal zrozpaczona.
- Nie wiem co mam robić. - Wyszeptała cicho.
- O co chodzi? - zapytała zaskoczona malarka siadając na łóżku i poprawiając okulary na nosie.- Co się stało?
- Patryk jedzie do Warszawy i… - Perka odłożyła telefon i usiadła na łóżku obok Wilgi. - ...chyba byłabym w stanie się z nim spotkać.
- To…- wpierw malarka uśmiechnęła się, a potem wyraźnie zafrapowała.-... a powinnaś się z nim spotkać?
- To zależy kogo by o to spytać… choć pewnie każdy poza Patrykiem powiedziałby, że nie. - Perka opadła do tyłu i spojrzała na sufit, odkrywając na nim pewne ściemnienie, które mogło być albo śladem po czasach gdy w pokojach można było palić, albo zwiastunem wykwitu pleśni.
- Ja… nie wiem. Nie jestem czarownicą, więc… nie bardzo rozumiem to całe zamieszanie z Patrykiem. I reguły. Moja matka…- zaczęła mówić i zacięła się. Po czym uśmiechnęła się smętnie. - … musiała wybrać… tyle wiem. Jeszcze potem czarowała, ale… to nie było to co robiłyśmy. Ty, ja, Ruta z Świergą. Takie tam proste uroki i sztuczki.
- Też nie rozumiem zamieszania. - Perka nadąsała się. - Toż to nie jest tak, że nagle mam mieć z nim dziecko, związać się jutro na całe życie. To trochę jakby pojechała do jakiegoś faceta, z którym po prostu lubię sypiać.
- Jeśli to tylko tyle… to pewnie nie problem. Świerga sama cię pchała w ramiona facetów. Może gdyby Patryk był tylko jednym z wielu to… nie byłoby problemu? - Jagoda próbowała niezdarnie pocieszyć przyjaciółkę i kochankę.
- Tyle, że ja nie chcę innych. - Zosia westchnęła. - Podrywał mnie taki fotograf. Zrobiliśmy to w lesie ale czułam tylko wyrzuty sumienia… wczoraj już nawet niezbyt chciałam się z nim widzieć. - Westchnęła ciężko pomijając temat tego w jakim była stanie przy spotkaniu.
- Dlaczego… Nie jesteście z Patrykiem parą, prawda?- mruknęła malarka.
- Nie… raczej nie… tyle że jak mogłabym mieć dowolnego faceta, a jego… sama wiesz jak wygląda Patryk. Do tego jest taki uroczo kochany przy tej swojej brutalności. - Perka westchnęła ciężko i spojrzała na Jagodę. - Po prostu wszyscy inni to jakoś nie to.
- No… nie wiem.- artystka podrapała się po czuprynie i skuliła. - Nie wiem co ci poradzić. Naprawdę chcesz zadzwonić do mojej matki?
- Chyba wolałabym się z nią spotkać. - Zosia przekręciła się i objęła siedzącą Wilgę w pasie tak, że jej policzek oparł się na pupie malarki. - A co myślisz o jutrze? Pojechać na tą schadzkę?
- Nie wiem… Nie pytaj mnie o to… ja bym chyba się nie odważyła.- pisnęła cicho malarka.
- Oj… jesteś moją przyjaciółką czy nie? Kogo mam innego spytać? - Perka pocałowała pośladek Jagody i znów się do niego przytuliła.
- Ale mnie to przerasta.- mruknęła cichutko dziewczyna kuląc się jeszcze bardzo.- I nie chcę się spotkać z matką.
- Jesteś okrutna. - Perka przymknęła oczy, czując jak pomału ogarnia ją zmęczenie. - Czasem czuję, że nie ważne czy będę z Patrykiem czy nie… głównym problemem jest to, że się w nim zakochałam.
- Nie za krótko na zakochanie? Myślałam że to trochę dłużej trwa.- mruknęła cicho Jagoda i pogłaskała czule Perkę po włosach.- Mam być zazdrosna?
- O mężczyznę, który nawet nie może być czarownicą? To chyba bez sensu. - Perka uśmiechnęła się. - Spróbuję jutro… a teraz. Chcesz się myć czy po prostu położymy się spać?
- Pójdę się umyć.- stwierdziła po namyśle Jagoda głaszcząc Zosię po włosach.
- Hlip. - Perka pociągnęła nosem ale wypuściła kochankę. - Podasz mi telefon? Ustawię budzik.
- Tak.- odparła z uśmiechem artystka podając Zosi telefon i wstają, po czym pospiesznie ruszyła do łazienki, po drodze zrzucając z siebie resztki garderoby.
Zosia westchnęła ciężko na ten widok, ale pozwoliła zmęczeniu wziąć górę i unieruchomić ją na łóżku. Zrobiła swojemu nagiemu ciału zdjęcie i zabrała się za pisanie smsa.
“Postaram się z tobą złapać pod wieczór, a na wypadek gdyby się nie udało… “ Załączyła fotkę i wysłała. Szybko ustawiła alarm na stanowczo zbyt wczesną godzinę i przykryła się kocem. Musiała się przespać jeśli z jutrzejszej schadzki miało cokolwiek wyjść.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline