Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2018, 15:57   #101
Avdima
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Zanim nastał świt, Absinthe udało się zasnąć. Siedziała na ławeczce w ogrodzie, dumając nad różnymi sprawami. Jak na nastolatkę, miała ich przytłaczającą ilość, zarówno prywatnych jak i bardziej światowych, wliczając w to przyszłość jej gatunku. Zastanowiło ją, czy genotyp X jest recesywny, czy też jedno z rodziców było mutantem i dlatego właśnie jej matka zniknęła, zanim dziewczyna była w stanie ją w ogóle poznać. Co działo się z jej ojcem, czy gdzieś tam jeszcze był. Dumała, aż zmorzyło ją i osunęła się w objęcia Morfeusza.

Obudziła się wraz z pierwszym ćwierkotem ptaków. Nie potrafiła zajrzeć w przeszłość tak daleko, by określić, kto okrył ją kocem. Była wdzięczna, ale nie wiedziała komu. Zwinęła koc i jak każdego ranka, poszła zrobić sobie śniadanie.

Nie było specjalnie zaskakującym, że po nocy przeszli do zupełnie normalnych aktywności - jakkolwiek takimi była lekcja latania. W mieście trwała obława na mutanty. Kiedy podróżowała z ojcem przez Stany, Absinthe naocznie widziała ruiny, jakie zostały po walkach. Naocznie widziała również, jakie spustoszenie czyniły te wielgachne roboty, które podobno pracowały dla rządu. Gdyby nie została odnaleziona przez osoby z instytutu Xaviera, prawdopodobnie skończyłaby w jakimś mutancim więzieniu lub gorzej, zwyczajnie martwa, biorąc pod uwagę ludzi, którzy jeszcze zeszłej nocy oblegali instytut.

No dobra, starczy użalania się. Trzeba odbębnić szkółkę, chociaż tyle Virgo mogła zrobić w podzięce za zapewnienie jej dachu nad głową, bo nawet do sprzątania mieli znacznie lepsze środki. Dziewczyna chwyciła niepewnie dżojstiki, bardzo ostrożnie włączyła urządzenie i uniosła się w powietrze.

Może się wydawać, że unosząc się w powietrzu, osoba czuje się wolna jak ptak, jakby nie ograniczały ją żadne bariery. To muszą być słowa hobbistów. Absinthe nie czuła niczego podobnego, bała się, że spadnie na ziemię i rozbije na miliony małych kawałeczków, a jedynym zastosowaniem jej mocy będzie odwleczenie wyroku. Chyba, że tej drugiej, której do końca nie rozumiała, ani jak dokładnie działa, ani skąd się w zasadzie wzięła, więc poleganie na niej było co najmniej nierozsądne.

Ludzie płacili za takie zabawy fortunę, więc by nie być niewdzięczną, Virgo zrobiła kilka kółek w powietrzu. Okazało się, że nie jest to takie trudne, ale dystans dzielący ją od podłoża nie dawał o sobie zapomnieć nawet na chwilę, więc gdy tylko wydawało się, że opanowała sterowanie, wylądowała o własnych siłach, póki jeszcze mogła.

- Czy to już koniec zajęć? - zapytała nauczyciela, zdając sobie sprawę, że odpowiedź brzmi „nie” jeżeli celem lekcji miało być danie im w kluczowym momencie przewagę liczebną z powietrza.
 
Avdima jest offline