Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2018, 11:20   #35
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Biuro Wywiadu

- Chłopacy z lekkiej bawią się z ogniem - mruknął Law, oglądając news z telewizji SLN. Dochodziła północ a on zaczynał tracić siły wykładniczo. - Za dużo się dzieje tego dnia. Liczę tylko, że nie wpadną - dodał, odzywając się do swojej podwładnej.

- Potrzebujesz do tego rachunek prawdopodobieństwa? - odparła Yoshiaki, uśmiechając się pod nosem. Stres i zmęczenie musiało zacząć się jej udzielać, skoro żartowała. Law zmierzył ją wzrokiem, ale tylko pokręcił głową z delikatnym uśmiechem.

- James, Faust, zgłoście się - nadał kierownik skanerów, uruchamiając radio. - Panna Grey trochę posiedzi w celi. Nie czekajcie tam tylko wracajcie do bazy.

- Przyjęliśmy - usłyszał w odpowiedzi. - Spróbujemy przebić się przez te korki, ale nie spodziewajcie się nas prędko.

- Nie śpieszcie i uważajcie w punktach kontrolnych. Powodzenia i bez odbioru - zakończył Law i rozparł się na fotelu.

Skrzywił się, kiedy przez myśl przeszło mu pisanie raportu z dzisiejszej nocy. Oberwie mu się za Nancy oraz Lenę. No i Collinsa. Powinien był lepiej przemyśleć plan ewakuacji z klubu. Może gdyby zainterweniował, kiedy Azjaci byli wewnątrz budynku? Miał do dyspozycji użycie systemów obronnych przybytku, albo wcześniejsze zawiadomienie policji. W mniemaniu Japończyka zawiódł tej nocy i teraz pozostało mu minimalizowanie strat.

„BlackR4in” musiała dostrzec udrękę przełożonego, chrząknęła cicho, zwracając jego uwagę.
- Nie zapominaj, że należy patrzeć przed siebie - powiedziała uspokajającym głosem, poprawiając przy tym wpadającą w oczy grzywkę.

- Tak, wiem - westchnął Law i wziął głębszy oddech. - Trzeba będzie wydobyć jakoś informację z komisariatu National City o tożsamości jegomościa z klubu. Istnieje szansa, że napastnicy nie zabezpieczyli się legendami.

- Proponujesz włam do bazy danych? - zapytała, jakby to było coś prostego jak użycie schodów.

- Co prawda to nie ADVENT… - kiwnął głową. - … ale policja to też nie jakiś nocny klub. Wiąże się to z dużym ryzykiem, a bierz pod uwagę, że nie mamy stuprocentowej pewności, że to faktycznie człowiek z dzisiejszego wtargnięcia.

Dziewczyna spochmurniała lekko, jakby odmówiono jej zabawy. Przygryzła paznokieć i ucichła, zastanawiając się.
- Można spróbować dotrzeć do jakiegoś policjanta mającego dostęp do danych i spróbować wyciągnąć od niego taką informację. Przynajmniej nie ryzykujemy zdemaskowania naszego jednego proxy, którego użylibyśmy przy włamie.

- Tak… To jest dobra opcja. Potrzebujemy wykaz pracowników komisariatu. Trzeba znaleźć kogoś z dłuższym stażem. Kogoś z dużą rodziną i problemami finansowymi, kto znudził się już tą pracą i kto nie odmówi dodatkowego źródła dochodu. Znajdź mi taką osobę - powiedział Law żywo, kiedy plan układał się w jego głowie.

- Się robi. Potrzebujemy tego na już?

- Nie. Dzisiaj i tak nie wyślemy już nikogo na akcję wywiadowczą. Spokojnie mamy czas do jutra. Zamiast tego chcę, żebyś została oczami i uszami chłopaków z lekkiej. Z raportów naszej placówki widzę, że zbrojni podjechali po nich osobówką. Tylko czy oni się tam wszyscy pomieszczą? Jak będzie trzeba, nadaj jakieś fałszywe wezwanie, żeby szwendająca tam policja zajęła się czymś innym, dając naszym czas na wymsknięcie się.

- Zobaczę, co da się zrobić, ale nic nie obiecuję.


Van skanerów

- To co robimy? - zapytał podekscytowany George, niemal podskakując na fotelu.

- A co ty byś chciał dzieciaku robić? - odparł pytaniem na pytanie Ruben, wyraźnie znużony. Widać było, że nic co nie było zabawianiem kobiet, piciem alkoholu lub hazardem specjalnie go nie ruszało.

- No jak to co. Mamy trupa z klubu! Musimy ustalić jego tożsamość i przesłać ją do dowództwa - wyjaśnił Bitterstone, szczerząc się jak dzieciak.

Czarnoskóry technik ziewnął ostentacyjnie, zerkając na swojego towarzysza lekceważąco.
- Trupa. Super. Jeśli to jakaś kobitka to może nawet zaliczysz. No bo taka ci przecież nie odmówi, nie? - Szyderczy uśmiech Grahama mówił wszystko, co sądzi o pomyśle chłopaka.

- Aj, głupi jesteś jak cegła - pokręcił głową niezadowolony „Bo1”. - Jeśli to któryś z Azjatów, to może miał przy sobie coś, co doprowadzi nas do jego przełożonego. Law i reszta dowództwa na pewno będą chcieli wiedzieć, kto zwinął im sprzed nosa Collinsa. Nie rozumiesz?

- I co? Chcesz wejść do kostnicy jakby nigdy nic i przeszukać ciało nieboszczyka? - powątpiewał „Ace”.

- Coś wymyślimy na miejscu - wzruszył ramionami George. - Słuchaj, wiesz, jak wygląda sprawa na mostach. Równie dobrze możemy wpaść na którymś z punktów kontrolnych, a tak przynajmniej poczekamy, aż ruch drogowy się trochę rozładuje - nie ustępował haker.

- Szukanie kłopotów to twoje hobby, co? - mruknął Ruben.

- Co ja się ciebie pytam - machnął ręką George. - Law przekazał mi dowodzenie w terenie. Tak więc odpalaj silnik i jedziemy - poinstruował głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zaraz też uruchomił komlink.

- Halo, halo, raz, dwa, trzy - odezwał się do słuchawki. - Szefie, mam dla ciebie operację...
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline