Sandy szarpała się i walczyła ile sił. Ale nie mogła równać się z asgardką. Do spółki z nitro solidnie ją skrępowali. Dziewczyna o dziwo nie obrzucała ich obelgami ani nie powoływała się na bliżej niesprecyzowane znajomości. Nie było w niej śladu pogodnej dziewczyny z przed kilku godzin.
Skal zarzuciła więźnia na ramię, wskoczyła na lochę i poderwała ją do lotu. Ledwie minęła krawędź dachu runęła w dół i przyziemiła tuż przed wejściem. Walkiria musiała się nachylić by nie rąbać w futrynę, gdy wjeżdżała do środka. Niallana kwiknęła gdy jej racice zaczeły się slizgać na płytakach i wykonała pełny obrót zanim zatrzymała się.
Nitro i David ruszyli do drzwi na dachu. Słyszeli już ryk silnika. Nagle nisko nad budynkami pojawiła się obca maszyna. Żadne z nich nie rozpoznało konstrukcji. Na sto procent była to jakaś eksperymentalna maszyna. Z pełnego ciągu do zwisu nad dachem przeszła na niecałych 100m.
Margaret zebrała całą wodę jaką miała. Za mało. Potrzebowała więcej, sięgnęła do jedynego dostępnego źródła. Lodowe pociski pomknęły w kierunku maszyny dziurawiąc w kilku miejscach poszycie. Maszyna położyła się w ciasny zwrot w mgnieniu oka ruszyła. Parę chwil później zniknęła z oczu.
“Spokojnie, Margaret", słyszała w głowie
“to coś oddaliło się, musisz się kontrolować inaczej zrobisz komuś krzywdę… większą niż teraz.” Dziewczyna odwróciła się do Nitro i Davida, obaj klęczeli na ziemi ciężko dysząc. Mieli wargi popękane z pragnienia,a wysuszona skóra piekła ich jak wszyscy diabli.