Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2018, 08:54   #58
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
24 marca


Na zegarku była już siódma rano, więc nadchodził nowy dzień. Oznaki tego w postaci śpiewu nielicznych jeszcze ptaków, słyszała już na dworze. Niestety to nie wyjaśniało nieobecności przyjaciółki. Wilgi, która rannym ptaszkiem nie była. Perka wcisnęła się w wygrzebane pośpiesznie krótkie spodenki i koszulkę, po czym wyszła z namiotu.
Obóz pogrążony był w ciszy. Dookoła niego rozciągał się las i… tyle Perka widziała. Ani Jagody, ani Ducha. Przepadli jak kamfora.
Zosia podeszła do namiotu pozostałych czarownic upewnić się czy chociaż one są na miejscu. Po odsunięciu suwaka okazało się że obie śpią grzecznie. Świerga w śpiworze. Ruta na niej, całkiem naga świeciła gołą pupą w kierunku Zosi. Perka wycofała się i spojrzała na świat duchów szukając swego chowańca.
Dostrzegła wąską nić… niebieski bardzo słaby ślad wijący się wśród drzew, oraz parę leśnych duchów i drzewic..śpiących obecnie w swoich “domach”. Ruszyła tym tropem mając nadzieję, że gdzie Duch tam i Wilga. Szła ostrożnie na bosaka nie chcąc zbudzić mieszkańców tego lasu. Wędrówka była długa, a Perce robiło się zimno. Poranki były chłodne. Dlaczego duch się tak oddalił? Gdzie była malarka?
Odpowiedź na to pojawiła się po piętnastu minutach wędrówki. Goła Jagoda o stopach i pośladkach brudnych od ziemi tuliła się do pobliskiego drzewa drżąc z zimna i strachu. A Duch… tulił się do niej, ogrzewając jej zziębnięte ciało.
Perka przykucnęła kilka kroków od Wilgi.
- Co się stało? Mogę podejść? - Starała się mówić spokojnie choć jej głowa niemal pękała od pytań. Czemu Wilga poszła nago w las?
Jagoda nie odpowiedziała i spojrzała na Perkę zapłakaną twarzą. Po czym wskazała coś.. porzuconego między konarami drzewa. Wskazała w milczeniu bojąc się ruszyć. Z obecnej pozycji w jakiej się Zosia znajdowała… nie mogła dostrzec tego, co ona wskazywała. Perka podniosła się i ostrożnie podeszła w tamtym kierunku. To co zobaczyła, wyjaśniło wszystko… rozrzucone węgielki do szkicowania i TEN rysunek. Szpetna starucha stała się wyraźniejsza. I uśmiechała się ustami pełnymi rekinich zębów. Jak we śnie Zosi. Na szczęście szkic nie wydawał się ukończony.
Perka powoli zgarnęła węgielki i zwinęła pracę. Widziała jak jej dygoczące palce ledwo sobie radzą z tym zadaniem. Gdy skończyła odłożyła rzeczy na bok i zdjęła koszulę podając ją Wildze.
- Chodź. Powinnyśmy się ogrzać. - Starała się by jej mina była pocieszająca.
Jagoda skinęła głową, ale nie miała sił by podnieść się na nogi. A dokładniej brakło jej siły woli. To już nie było niczym niezwykłym dla Zosi. Dobrze wiedziała jak dewastujące dla niej są takie ataki prorokowania. Nic dziwnego że w jej rodzie uchodziło to za klątwę. Perka przykucnęła i narzuciła na dziewczynę swoją koszulę. Zgarnęła węgielki i rysunek do kieszeni spodenek nie przejmując się, że gniecie to szkaradne oblicze. Wróciła do Wilgi i poddźwignęła ją dociskając do swojego nagiego ciała
- Czemu przyszłaś aż tutaj?
- Nie wiem… dostałam ataku… wtedy… ciężko mi myśleć. Jest tylko strach.- wybąkała cicho malarka pozwalając sie prowadzić.
- To ona mi się śniła… wczoraj i dziś. - Perka zacisnęła dłoń, którą obejmowała biodro kochanki. - Zbliża się.
Jagoda nic nie powiedziała, tylko bardziej zadrżała ze strachu.
Perka pomogła przyjaciółce wejść do namiotu po czym sama do niej dołączyła. Okryła je śpiworem i przytuliła zmarzniętą dziewczynę. Wilga zaś leżała cichutko drżąc jak w febrze, nadal przerażona.
- Wiedziałam, że coś takiego może się stać. A jednak pojechałam… nie powinnam. - odezwała się w końcu płaczliwie.
Perka pocałowała czoło Jagody i zaczęła gładzić jej włosy.
- To by się wydarzyło tak czy owak.
- Pewnie tak… ale w domu nie byłabym niczyim ciężarem. - mruknęła cicho artystka wyraźnie załamana tym co się stało.
- Nie jesteś w stanie ocenić czy to goni mnie czy ciebie. W snach to ja uciekam. - Perka delikatnie pocałowała czoło malarki. Razem sobie poradzimy.
- Zaraziłam cię proroctwami.- mruknęła cicho dziewczyna.
Zosia zaśmiała się cicho i pocałowała Wilgę w usta.
- To wielki dar twojego rodu, a ja się zaraziłam? - Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki dotykając czubkiem swojego jej nosa. - To byłoby nieco dziwne, prawda?
- Klątwa… klątwy mogą się przenosić z człowieka na człowieka.- stwierdził malarka zamyślona, choć sama nie była pewna słuszności swojego argumentu. - Wyglądam żałośnie prawda? Skołtuniona blada żaba.
- Z mojej perspektywy raczej jak kobieta, którą należy ogrzać. - Perka uśmiechała się dalej choć uwaga o klątwie nieco ją zaniepokoiła. - Nie chciałabym jednak cię męczyć, gdy jesteś zdenerwowana.
- Nie czuję dostateczne pięknie… by chcieć być męczoną. Przepraszam.- mruknęła smutno artystka. - Ale może potem ci jakoś to wynagrodzę?
- Nie przejmuj się głuptasie. - Perka objęła Wilgę mocniej dociskając ją do swojego ciała. - Ogrzej się i zabierzemy się za śniadanie. Ciepła kawa obu nam dobrze zrobi.
- Dobrze mamusiu.- mruknęła spolegliwie Jagoda chowając się do śpiwora tak że jej tylko nos wystawał.
Perka przymknęła oczy pozwalając. Uspokoić się własnym myślom. Nie mogła czekać aż dotrą so Liszki… chyba, że ruszyłyby tam od razu. Tylko czy nie ściągnie jej na głowę kłopotów? Zanurzyła nos we włosach Wilgi czując jak znajomy zapach koi jej nerwy.

Dała sobie jakieś pół godziny nim postanowiła się zabrać za śniadanie. Jagoda zasnęła, za to Ruta się obudziła … i ubrana w dresy zabrała się za przygotowanie śniadania. Jajecznicy z… wszystkim co wpadło jej w dłoń. Perka ubrała się i dołączyła do niej.
- W tej wiosce na prawdę nic nie jest czynne po zmroku. - Westchnęła ciężko zabierając się za krojenie niedobitków warzyw. - Musimy dziś coś kupić i chyba… wybrać się na wędrówkę w mój sen.
- Postanowiłaś zrobić to tak szybko ?- zdziwiła się Marylka uśmiechając się szeroko, co było złowieszcze w kontekście sytuacji. Mikstura wszak nie była znanym jej przepisem, robić będzie ją pierwszy raz w życiu.- Z kim udasz się w sen? Ze Świergą?
- Miałam kolejny sen, a Wilga kolejną wizję i chyba obie rzeczy dotyczą jednej istoty. - Perka podała Marylce pokrojone składniki i obserwowała jak czarownica dodaje je do reszty jajecznicy. - To coś się zbliża i zapowiada się, że jest niebezpieczne… Tak. Poproszę Świergę.
- Wysłuchasz długiego wywodu z jej ust. Sam eliksir i rytuał nie jest trudny. Ale wędrówka przez sny jest bardzo bardzo niebezpieczna. Możesz utknąć w śpiączce wiesz?- wyjaśniła Marylka nie spoglądając na Zosię. Wydawała się bardzo poważna… co było dziwne. Perka nigdy nie widziała jej takiej.
- Jeśli to ma mi pomóc walczyć z tym czymś chyba mimo wszystko warto. - Perka uśmiechnęła się niepewnie.
- No… pozwoli ci przyjrzeć twoim snom od środka. Może to pomoże? - stwierdziła wesoło Marylka przyrządzając jajecznicę.
- O ile nie zboczymy z trasy. Kraina snów jest bardzo podstępna jeśli wchodzi się do niej świadomie, tymbardziej że ty będziesz jej demiurgiem. - mruknęła glowa Joanny wynurzająca się z namiotu. Rozczochrana i senna głowa Joanny.
- Rozumiem, że to początek wywodu. - Perka mrugnęła do niej i poklepała miejsce obok siebie zachęcając by się dosiadła. Sama powróciła do robienia kawy. - Dużo słyszałaś?
- Trochę… tak początek wywodu.- mruknęła Świerga wychodząc z namiotu w rozciągniętym swetrze, usiadła obok Perki i wpatrując się w ognisko dodała.- Będziesz bogiem, demiurgiem kształtującym wszystko… dlatego wchodzi się we dwójkę. Potrzebna jest druga osoba, by trzymać cię w pionie i nie dać odlecieć w marzenia. Byś nie zapragnęła tam zostać, byś nie uznała snu za rzeczywistość. No i cała ty kształtujesz ten świat, zarówno świadomość jak i podświadomość… twoje lęki, sny, marzenia, fantazje różnego rodzaju, twoje pragnienia… one wszystkie będą wpływały na świat. Rozumiesz wynikające z tego zagrożenia i pułapki?
- Wydaje mi się, że tak. Wyobrażam sobie że wystarczy myśl by coś nabrało materialnych kształtów. - Perka podała Aśce kubek z kawą i sama sobie nalała nieco.
- Jest… każda myśl. Nawet te które przemykają ci przez głowę tak szybko… że ich nie zauważasz. - wyjaśniła Świerga drapiąc się po włosach. Napiła kawy dodając.- Wedle tego co przepisała Ruta, trzeba dużej samokontroli nad sobą.
- Obawiam się, że z moją samokontrolą jest jak jest… Mogę zażyć eliksir hamujący popęd, co byśmy to jakoś przetrwały, choć nie wiem czy zadziała w świecie snu.
- Eliksiry hamujące popęd usypiają umysł… a my do śpiącego się udajemy.- potwierdziła jej obawy Joanna.
- Z tego co mi wiadomo mam spać. - Perka pokazała jej język ale bardziej po to by poprawić sobie nastrój niż by zrobić towarzyszce na złość. Obawiała się tego co może zobaczyć we własnym śnie. Tym bardziej, że była jedna osoba, która regularnie powracała w jej myślach. - Naprawdę gdyby nie to, że to może pomóc nie chciałabym tam wchodzić.
- To kiedy chcesz pić ten toast i co robiłaś wczoraj w nocy? Długo cię nie było.- zagadnęła blondynka patrząc na Zosię swoimi niebieskimi oczami, które wydawały przeszywać ją na wylot.
- Złapałam przypadkowego faceta i dałam mu się przelecieć. W tej wiosce na serio nie ma żadnego czynnego nocą sklepu. - Perka zdobyła się na żartobliwy ton. - Chyba bezpieczniej będzie zrobić to u ciebie, prawda?
- W sumie… to tak.- przeciągnęła się Świerga. - Dotrzemy tam do południa. Po drodze zrobimy zakupy we wsi.
- Jeśli coś jest otwarte w dzień. - Perka prawie parsknęła. Niby była przyzwyczajona do braku całodobowych. Od roku jeździła po tych wszystkich wsiach… Byleby tylko nikt nie rozpoznał jej z wczoraj, choć w sumie co za różnica. - Obudzę Wilgę, zjemy i ruszamy?
- Tak. Myślę że możemy ruszać. Chyba nikt nie ma porannej orgii w planach?- zażartowała na koniec Joanna.
- Nie.. bo jeszcze wyjdę na napaloną. - Zosia wstała z trawy i ruszyłą po Wilgę. Powinny się pospieszyć i załatwić to sprawnie. Malarka spała jak zabita, cały czas opatulona… nie dość, że był z niej śpioch to jeszcze miała za sobą ciężką noc. Nic dziwnego, że nie przebudziła się słysząc wchodzącą czarownicę. Na szczęście Zosia wiedziała jak ją sprawnie obudzić. Sięgnęła dłonią pod śpiwór i pewnym ruchem wsunęła chłodne palce wprost w kwiat przyjaciółki. Ta zamruczała cichutko i pisnęła nagle odsuwając się od zmnego dotyku. Otworzyła zaspane oczy jęknęła smętnie.
- Zaaaa cooo?
- Powinnaś mi raczej podziękować, wiesz? - Zosia oblizała swoje palce. - Śniadanie i kawa są gotowe i nie chciałam by cię ominęły.
- Nie wiem… czy chce mi się jeść..- mruknęła cicho Jagoda spoglądając na Zosię.- Mogę jeszcze poleżeć? Odrobinkę?
- Nie będę cię zmuszać, ale powinnaś coś zjeść. Porozmawiać… wiesz, nie myśleć chwilę o tym. Bo będzie tylko gorzej. - Zosia poprawiła śpiwór przyjaciółki. - Ubierz się chociaż bo najpóźniej za kwadrans będziemy ruszać.
- Ja nie czuję się teraz … za dobrze… ale postaram się.- ostrożnie wygrzebała się ze śpiwora i niezdarnie spoczeła się ubierać. Jej goła pupa migała przez oczami Zosi prowokująco.
- Nie ma pośpiechu. - Zosia sięgnęła do pośladka Jagody i uszczypnęła go delikatnie. - Chyba zaczekam, na zewnątrz…
Na zewnątrz obie czarownice już nakładały porcje jajecznicy na plastikowe talerzyki, a Joanna narzekała, że wkładka do jajecznicy jest głównie wegetariańska. Perka wróciła do nich, starając się uspokoić ciało, które już zaczęło się rozpalać po ostatnich widokach.
- Mam jeszcze nieco kiełbasy dla Ducha.
- Jakoś przeżyję. - mruknęła cicho Joanna wodząc spojrzeniem po Marylce, obiecującym jej śmierć w męczarniach.
- Co z Jagodą? Tak ją wymęczyłaś po powrocie, że nie ma już sił?- zażartowała.
- Miała wizję rano. Poprosiłam ją by dołączyła i zjadła chociaż trochę.- Perka wzięła talerz z jajecznicą i zabrała się za jedzenie.
- Acha… te ataki? Są takie straszne jak powiadają?- zaciekawiła się Ruta.
- Widziałam już różne. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. - Zosia zerknęła na namiot, w którym swoją zgrabną pupą musiała kręcić malarka. - Ale to nie jest raczej nic przyjemnego.
- Ja tylko słyszałam plotki. Że w jej rodzie, im mocniejsze wizje tym mocniejsza czarownica. - mruknęła cicho Ruta i zadumała się.- Myślisz że Jagoda może być… może mieć większą moc niż my?
- Ściągnęła smoka burzy. Owszem pomagałyśmy przy sprowadzeniu Żmija, ale to od mocy prowadzącej rytuał zależy jego sukces. - przypomniała Świerga.
- Według mnie może być bardzo potężną czarownicą. - Perka odezwała się szeptem. Nie chciała peszyć Wilgi.
- No… to będzie ciekawie jak się rozwinie.- mruknęła zaintrygowana taką sytuacją Joanna. I podrapała się po czuprynie.- Nie potrafię wybrać dla Jagody, żadnej solidnej mentorki. Pewnie jej matka byłaby najlepsza ku temu. Albo babka… gdyby jeszcze żyła.
- Dlatego między innymi chcę ją zapoznać z innymi czarownicami. Może jest jakaś, która nawet nie ma podobnego daru, ale chociaż będzie potrafiła wskazać jej kierunek. - Zosia odstawiła pusty talerzyk na bok. - Większość starszych ma wielką wiedzę.
- I nie lubią się za bardzo nią dzielić. Na wszystko przychodzi czas i podobne temu duperele.- przypomniała im ze śmiechem Ruta, a tymczasem Jagoda wygrzebała się z namiotu wciśnięta w sweter i długą spódnicę.
- Witam… dobrze się spało?- spytała nieśmiało kończąc splatanie czarnego warkocza.
- Chodź, zostawiłyśmy ci nieco. Choć było trudno wyrwać to Świerdze. - Perka uśmiechnęła się ciepło do malarki i poklepała miejsce po swojej drugiej stronie.
Jagoda przycupnęła i z wdzięcznością wzięła talerze powoli podjadając z niego.
- Emmm… o czym mówiłyście ? - wydusiła z siebie do milczących czarownic.
- O mojej wyprawie w świat snów. - Perka dopiła swoją kawę i nalała Wildze. - Chyba w związku z porankiem zaryzykujemy ją dzisiaj.
- Ach… nie musimy. Szkic nie jest jeszcze gotowy. To przecież niebezpieczne prawda?- zapytała zatrwożona malarka.
- Ale nie mamy pewności, że nie skończysz go jutro rano, albo nawet dziś wieczór, prawda? - Perka potarmosiła niedawno co ułożone włosy malarki. - Świerga pójdzie ze mną. CO złego może się stać?
- Chyba nic.- mruknęła niepewnie Jagoda przygryzając wargę w zamyśleniu. Blondynka zaś chwyciła swoją fryzurę. - Się muszę moim kołtunem zająć.
I ruszyła do namiotu.- Myślę że pół godziny nam wystarczy na wyruszenie.
- Ta… jak zabierzemy się za namioty a nie układanie włosów. - Zosia zgarnęła brudne naczynia. Wolała nie myśleć o stanie własnej fryzury, ale w sumie kto niby miał ją oglądać?
- Hej! Mam prawo wyglądać jak człowiek!- burknęła głośno blondynka siedząca w namiocie.
- Ja pozmywam.- zaproponowała Ruta, a Jagoda dodała.- Mogę pomóc.
- Jeśli możesz… - Perka podała Wildze zebrane naczynia. - To może ja też zapanuję nad tym gniazdem na mojej głowie i zabiorę się za zwijanie obozowiska.
- Ok.. - odparła z uśmiechem Jagoda.
Perka przysiadła przed namiotem, zerkając już odruchowo na telefon. Teraz gdy pisała z Patrykiem weszło jej to w nawyk. Z plecaka wydobyła szczotkę i zabrała się za stopniowe rozczesywanie swoich rudych fal. Patryk niestety jeszcze nie zdołał odpisać, ale nie martwiło to jej. W końcu wczorajsza noc niewątpliwie i jemu dała się we znaki. Może zasnął, może się spóźnił i musiał nadrabiać? Z pewnością odpisze później… może planuje jej porwanie? Wizja przyjemnie połaskotała jej podbrzusze i z uśmiechem zabrała się do intensywnej pracy nad swoją głową. Włosy wypielęgnowane eliksirami, prawie nie wypadały i się nie łamały, niestety chyba nie było nic co mogłoby zapobiec ich plątaniu. Szczególnie po takich igraszkach jak wczoraj.
Skończyła szybko nim jej myśli się zagalopowały i zabrała się za zwijanie namiotu.

Spakowanie obozowiska zajęło więcej niż pół godziny, tym bardziej że Marylka jeszcze rozlała jakąś miksturę mającą wzmocnić wegetację okolicznych roślin. I ukryć ślady pozostawione przez ich odpoczynek w tym lesie. Tym razem Świerga siedziała za kierownicą, Ruta obok niej. Jagoda zaś obok Perki z tyłu. I spała.
Gdzieś koło południa zajechały do wsi i Świerga zarządziła.
- Ruta kup co potrzebujesz do eliksiru. Zosia… zrób zakupy na obiad i kolację. Nie ufam Marylce w tej kwestii.
Perka zaśmiała się i wysiadła z auta.
- Jagoda, chcesz mi pomóc? - Uśmiechnęła się do malarki wydobywając z paki plecak na zakupy.
- Dobrze… mogę. - mruknęła rozbudzona artystka rozglądając się po wsi.
Zosia także rozejrzała się szukając sklepu. A okularnica podążyła za nią poprawiając sweterek na sobie. Sklepik rodzinny i prawie całodobowy (prawie… bo zamykali o 23 i otwierali o piątej rano), znajdował się nieco na prawo od nich i ledwie kilkanaście metrów od miejsca w którym to Zosia kochała się z Patrykiem.
Pozostawało mieć nadzieję, że nikt nie wyglądał przez okienko i nie oglądał jej wczorajszych wyczynów. A jeśli nawet to jej nie rozpozna. Miała spore obawy co do tej drugiej wersji. Jednak jej rude włosy miały czasem niewygodny zwyczaj ściągania uwagi. Wzięła głębszy oddech i weszła do środka.
- Dzień dobry.
- Dobry…- mruknęła starsza kobieta z nadwagą siedząca za ladą i czytająca jakiś brukowiec, albo lokalną prasę. Pomiędzy nielicznymi regałami z towarami po sklepie kręcił się młody mężczyzna, nieco z rysów podobnych do kobiety. Zapewne syn. On zajmował się rozładowywaniem towarów na półki.
Perka zgarnęła koszyk sklepowy i podała drugi Wildze, po czym ruszyła między półki wybierając kolejne towary. Planowała zrobić zakupy na więcej niż obiad i kolację. Tłuczenie się po lokalnych drogach nie bawiło jej, a toż miały lodówkę samochodową.
Czuła się jak kura prowadząca pisklaki, bowiem malarka prawie przylepiła się do jej pleców niczym zagubiony kurczaczek. Cóż.. zważywszy na fakt, że Jagoda nie umiała gotować, można się było domyślić, że nie wie co kupować poza zupami w proszku, herbatą w torebkach i daniami na wynos.
Perka nie przejmując się tym wybierała lżejsze produkty i wrzucała je do koszyka Wilgi, sobie zostawiając dźwiganie konserw, mięs i jakichś napojów. Czasem zerkała w kierunku chłopaka rozstawiajacego produkty na półkach.
Ten był odwrócony do nich, zazwyczaj… był zajęty robotą, acz zerkał czasem na zgrabne nogi Perki, ta mogła mu się mu przyjrzeć.
Był młody nieco chmurny na obliczu i chyba nieśmiały, bo unikał ciekawskiego spojrzenia Zosi. Gdyby nie poprzedni wieczór Perkę bardzo by kusiło by podręczyć chłopaka. Może nawet… Zerknęła na jego spodnie, niestety nie mają możliwości sprawdzić jego reakcji tam. Może nawet rozdziewiczyć? Teraz jednak czuła dziwną satysfakcję po zabawach z Patrykiem.
- To chyba wszystko. - Dorzuciła Wildze dwie butelki wina, które już nie mieściły się w jej koszyku.
- Mhmm…- mruknęła cicho Jagoda bez przekonania. Uśmiechnęła się ciepło i skinęła głową uznając że jest już gotowa wyjść.
Perka podeszła do lady i gdy stanęły na niej oba koszyki zabrała się za szukanie portfela.
- Chciałybyśmy zapłacić. - Uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
- Przejazdem?- zapytała kobiecina biorąc się za wyjmowanie produktów z koszyka i zliczanie ich.
- Tak. Jedziemy na biwak do znajomej. - Perka oparła się o kontuar wypinając się nieco.
Niemal czuła spojrzenie nieśmiałego chłopaczka na swojej pupie, który teraz zerkał w jej stronę bezpieczny od przyłapania z jej strony.
- Której znajo… Hej! Kamil... zajmij się wykładaniem towaru! - burknęła kobiecina przywołując swojego potomka do porządku.
Teraz już Perka poczuła szczere współczucie wobec dzieciaka.
- Mieszka w sąsiedniej wsi. Asia. - Zosia zerknęła na rzeczy znajdujące się za ladą rozważając jak tu odciągnąć uwagę starej od jej syna. - Już żałuję, że zaparkowałyśmy tak daleko.
- W sąsiednej wsi… Asia…- zasępiła się ciekawska kobieta, która pewnie próbowała skojarzyć do której to “Asi” mogły przyjechać dwie koleżanki. Jagoda zaś stała za Perką cicho niczym myszka. Za ladą obok siebie leżały pisemka chrześcijańskie i wstydliwie, niemal z odrazą pisemka dla dorosłych. Bo cóż… biznes is biznes, to że sprzedawczyni gardziła pornografią nie oznaczało, że nie zamierza na niej zarabiać.
Perka miała spore obawy, że trzymała to tu głównie dlatego by jej syn nie mógł sobie pooglądać.
- Czy byłaby opcja by ktoś pomógł nam to zanieść do auta? Zapłacimy. - Uśmiechnęła się niewinnie do sprzedawczyni.
- Oczywiście…- odparła z uśmiechem kobiecina, widząc okazję do zysku.- Kamil. Chodź tu.
Młodzian wstał i ruszył w kierunku.
- Tak ciociu.- mruknął niechętnie i spojrzał na obie kobiety przelotnie, bo bał się spojrzeć im oczy.
A więc jednak ciotka. Perka pochyliła się lekko by złapać jego spojrzenie przy okazji nieco eksponując swój dekolt.
- Dzięki wielkie, przychodzisz nam z ratunkiem. - Wyprostowała się i zgarnęła jakąś lżejszą torbę z lady.
- Nie ma za co…- mruknął w odpowiedzi młodzian biorąc pakunki i starając się ukryć okolice bioder. Bo spojrzenia ich skrzyżowały się na bardzo króciutko, on zerkał na jej biust wtedy… a spojrzenie Perki mimowolnie wodziło wtedy po wypukłości w ciasnych spodniach młodzika. Chłopak nie miał się tam czego wstydzić.
Perka odezwała się gdy opuścili sklep.
- Dorabiasz u cioci? - Zbliżyła się do chłopaka na tyle, że ich dłonie z torbami się otarły.
- Tak. To lepsze niż praca na roli ojca. Za darmo.- wyjaśnił niemrawo chłopak podążając obok Zosi. Jagoda zamykała pochód za nimi.
- I jak tam praca? Ciocia wydaje się być dosyć... despotyczna. - Perka uśmiechnęła się zalotnie, nawet nie do końca pewna, czemu flirtuje z tym chłopakiem. Może po prostu chciała mu sprawić nieco frajdy?
- No jest. Ale przede wszystkim jest znudzona. Tu się za wiele nie dzieje, poza bagnami na których siedzi dzikuska Aśka, jak na nią wołają staruszki.- wyjaśnił cicho młodzian lekko się rumieniąc.
- Oooo… to do niej jedziemy. - Wyszczerzyła się słysząc opinię o koleżance. - Nie zapewniasz cioci rozrywek?
- Co?- chłopak zatrzymał się zupełnie zszokowany i skołowany jej słowami. - Jakich rozrywek? I jak to… jedziecie do niej. Ona nie lubi gości. Ponoć straszy wszystkich oswojonymi wilkami.
- Chcesz to możesz ją poznać. - Perka mrugnęła do niego. - Raczej wygląda pociągająco, a nie odstraszająco.
- Nie mogę opuścić sklepu na tak długo.- stwierdził niepewnie Kamil, po czym spojrzał za siebie na sklepik. - No i wiem jak wygląda. Kupuje u nas w sklepie.
- O… i podoba ci się? - Zosia poprowadziła chłopaka w kierunku auta, ciekawa jego reakcji na Aśkę.
- Jest ładna… i przerażająca.- wydukał krótko mężczyzna, a gdy zbliżyli się do wozu pochylił się dodając. - Dzień dobry?
- Dzień dobry… - odparła blondynka bez większego zainteresowania przyglądając się młodzikowi, a potem obu czarownicom.- Wszystko kupione?
- Tak i jeszcze trochę więcej. - Perka otworzyła klapę bagażnika, by Kamil mógł wrzucić do niego rzeczy. - Dowiedziałam się, że jesteś sławna.
- Znana. Tak. Mieszkam w okolicy, więc pewnie że jestem znana.- stwierdziła ironicznie Świerga, gdy Kamil zabrał się za ładowanie zakupów.
- Nie gryzie? - zapytał nieco zaniepokojony wskazując na ducha.
Perka wróciła się do auta i opierając o plecy chłopaka swoimi piersiami zerknęła ponad jego ramieniem.
- Och… myślałam, że to jeden z wilków Asi, ale nie.. to mój. Duch jest nieszkodliwy. - Mrugnęła do wilczura, a ten zaszczekał wesoło.
- Dobrze…- jęknął młodzian udając że nie zauważa jej biustu naciskającego na jego plecy. Drżącymi dłońmi zaczął pakować pakunki, które podawała mu Jagoda.
- Poukładam to od razu. - Zosia weszła do auta ocierając się po drodze o chłopaka. Przykucnęła eksponując swój biust w mocno rozpiętej koszuli i zabrała się za rokładanie rzeczy w bagażniku.
- No…- mruknął Kamil wodząc wzrokiem za jej biustem i krągłościami. I zupełnie zapominając o tym, co miał tu zrobić… i że właściwie to już skończył.
Zosia nie poganiała go. Wątpiła by dziewczyny pozwoliły jej na szybki numerek, ale chłopak mógł się chociaż nacieszyć widokami. Niespiesznie zaczęła przekładać rzeczy z siatek do lodówki i zamocowanych na tyle koszyków. Oglądana przez dwie pary oczy wpatrujących się a nią pożądliwie. Kamila i Jagody.
- Pomożesz mi z tym? - Perka udała, że nie jest w stanie podnieść butli z wodą, którą przyniósł dla nich Kamil. - Trzeba ją wrzucić do koszyka.
- Tttak.- wydukał młodzian sięgając po butlę z wodą, by ją umieścić, tam gdzie chciała.
Zosia pociągnęła go, wciągając na sporą pakę swojego auta tak, że nagle znalazła się pod nim.
- Tak była ciekawa… czy według ciebie też jestem ładna? - Zarzuciła chłopakowi ręce na ramiona, dociskając go do siebie.
- No… bardzo ładna…- jęknął chłopak ocierając się wypukłością o jej podbrzusze i nie mogąc oderwać wzroku od jej biustu próbującego wyrwać się z koszuli.
- Jagódko idziemy poszukać Marylki… coś mi mówi, że wpakowała się w kłopoty.- mruknęła Świerga zerkając na Perkę poprzez górne lusterko. Po czym opuściła samochód.
- Ttaak… już..- dodała speszonym głosem zaczerwieniona na twarzy malarka ruszając za Joanną.
Perka odprowadziła je wzrokiem i skupiła spojrzenie na leżącym na niej chłopaku.
- Chyba dostaliśmy przyzwolenie, na to by rozładować nieco napięcie w tych twoich spodniach. - Poruszyła biodrami, ocierając się swoim łonem o męskość Kamila.
- Co?- Kamil nie bardzo zrozumiał o co chodziło Zosi. Niemniej jego ciało już tak.
Drżąc ocierała się o nią, coraz bardziej czerwony na twarzy i coraz bardziej wpatrzony w przyjemnie falujący biust czarownicy.
- Jeśli zamkniesz klapę i zdejmiesz spodnie, pozwolę ci obejrzeć moje piersi w pełnej okazałości. - Perka chwyciła swój biust ściskając go i unosząc przy tym lekko.
Taka pokusa była wystarczająca, by go skusić do działania. Chłopak klęknął sięgnął za siebie zamykając klapę. Po czym drżącymi dłońmi rozpiął spodnie i w pozycji siedzącej zaczął ściągać wpierw buty, a potem same spodnie. Odsłonił tym przed Zosią slipki w banany wyraźnie napięte z przodu. Ukryta duma... dumnie się prężyła pod materiałem.
Perka zaczęła pomału rozpinać koszulę stopniowo odkrywając ukryte pod nią, niczym nie skrępowane piersi. Kontynuowała, aż materiał zsunął się po jej bokach, jednak zamiast opuścić dłonie sięgnęła do rozporka.
- Jeśli zdejmiesz slipki, mogę ci pokazać więcej. - Mrugnęła do chłopaka i zachecająco zaczęła się bawić guzikiem własnego rozporka.
Kamil nie wahał się ani chwili… zsunął szybko slipki odsłaniając wyraźną i twardą gotowość do podboju zosinego ciała i… sięgnął dłonią do jej piersi bez pytania. Chwycił ją i ugniatał palcami lewej dłoni dysząc ciężko. Sytuacja rozwinęła się bowiem na tyle, że młodzian zaczął postępować zgodnie z samczymi instynktami.
Perka zdjęła jakoś spodenki, razem z majtkami, z trudem manewrując obok chłopaka na podłodze opla. Przesunęła nagimi nogami po udach chłopaka, rozchylając je przy tym szeroko.
- Chyba czas na rozładowywanie napięcia, prawda? - Uśmiechnęła się zalotnie do Kamila.
Nie otrzymała odpowiedzi. Kamil opadł na kochankę, zagłębiając się w jej jaskini rozkoszy jednym pchnięciem i ciężarem swojego ciała. Dłonią ugniatał i masował pierś dziewczyny, ustami wodził po jej szyi i obojczyku, nerwowymi ruchami bioder próbując sprawić sobie i jej przyjemność. Obecny kochanek miał wyposażenie, którego ruchy przeszywały jej ciało doznaniami, ale brakowało mu doświadczenia… przez co figle były nieco niezdarne.
- Zwolnij ogierku. - Perka przysunęła się do jego ucha i otarła o nie wargami. - Nie spieszy się. Powoli ale mocno i głęboko.
Kamil z początku nie załapał o czym mówiła, ale potem zwolnił ruchy dociskając bardziej ciało kochanki do podłogi wozu każdym pchnięciem.
- Tak…. Dobrze. - Perka zamruczała z zadowolenia. A w sklepie nawet nie miała na to specjalnej ochoty… - Bierz mnie mocno Kamilku.
Chłopak dyszał pobudzony sytuacją i pieszcząc niezdarnie dociskał mocno biodra wypełniając świadomość Perki doznaniami i swoją twardą obecnością w jej ciele. Problem polegał jednak na tym, że Kamil… jak to młodziki był szybkostrzelny i już teraz czuła, że wkrótce poczuje jego ładunek w sobie.
Nie można było mieć wszystkiego… zawsze udało się jej załapać na przyjemny masaż. Zosia sięgnęła pomiędzy ich ciała i dotknęła własnego kwiatu, dodatkowo się stymulując.
Jeszcze kilka ruchów biodrami i… niestety Kamil wyczerpał swój twardy entuzjazm mięknąc między udami dziewczyny. Był z jednej strony zadowolony z przyjemności którą otrzymał, ale… spoglądał zaskoczony na Perkę, zdając sobie sprawę, że chyba się nie popisał.
Zosia sięgnęła do jego twarzy i przyciągnęła go do siebie.
- To było bardzo przyjemne. - Pocałowała chłopaka delikatnie w usta, przesuwając czubkiem języka po krawędzi jego warg. Odpowiedział na pocałunek z nieśmiałością, ale i entuzjazmem spragniony jej ciała całując zachłannie jej wargi. Perka objęła go oddając pocałunki. Owinęła swoje nogi wokół jego bioder, przytrzymując w swoim wnętrzu zwiotczałą męskość. Pocałunki przechodziły w bardziej namiętne pieszczoty na jej szyi ustach, Kamil całował jej ciało gorączakowo i rozkoszował się miękkimi piersiami pod palcami i… Perka poczuła jak jej kochanek nabierał wigoru. Perka zaczęła poruszać delikatnie biodrami odrobinę nabijając się na kochanka i przyspieszając jego powrót.
Cichy jęk potwierdził skuteczność jej działań, pochwycona przez Zosię ofiara była znów pobudzona poniżej bioder, a każdy ruch ciała dziewczyny wzmacniał tą twardość. Młodość! Jak ona uwielbiała młodych chłopaków.
- Chcesz jeszcze raz w ten sposób, czy wolisz spróbować czegoś nowego? - Uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
- Czegoś … nowego?- zaproponował nieśmiało chłopak.
Perka rozplotła nogi i wysunęła męskość kochanka z siebie. Obróciła się na brzuch opierając twarz na jednym z plecaków i wypięła pupę w stronę Kamila rozchylając pośladki własnymi dłońmi.
- Chyba jesteś dość mokry by wejść tutaj.
- Mhmm…- rzekł bez przekonania młodzian patrząc jak zahipnotyzowany na pupę Perski. Ostrożnie przycisnął czubek męskości do owej perwersyjnej norki. I Zosia poczuła jak podbija jej ciało. Powoli zanurzająca się bestia, bo wszak młodzian miał się czym pochwalić przed kochanką.
- Yhym… wspaniale. - Perka poczuła jak drży na całym ciele. Jek sam fakt bycia wypełnianym niemal doprowadza ją do orgazmu. Czuła jak jej ciało zaciska się na nim. - Weź mnie… mocno.
- Znaczy… jak?- zapytał Kamil obejmując dłońmi pośladki dziewczyny i poruszając biodrami.- Ciasno tam…-
Bo i jego organ poruszała się w jej pupie z oporami. Tym bardziej, że był znaczący, a jego partner niedoświadczony. Powolny ruch jednak przynosił przyjemne doznania, tym bardziej że wzorując się na poprzednich radach, dociskając Perkę do podłogi ciężarem swojego ciała.
- Bo jesteś… jesteś duży. - Perka jęknęła głośno, gdy po raz pierwszy wbił się w nią do końca. - Mocno… tak… byś uderzał… Jak dobrze. - Głowa Zosi zaczynała odpływać z rozkoszy. Czuła, że jest na skraju orgazmu.
- Dobrze…- Kamil nie do końca zrozumiał o co kochance chodziło, choć mocniej i szybciej zaczął poruszać biodrami to… do tego wszystkiego dołożył dość silne klapsy w wypięte pośladki Perki. W końcu kazała uderzać.
Nie tego się spodziewało, ale było jej dobrze… nieco przypominało to jej jak brał ją Patryk. To jak sponiewierał ją na dywanie w swoim gabinecie. Doszła, starając się uciszyć okrzyk wtulając twarz w plecak. Kamil jednak nim nie był, więc uderzenia i ruchy były nieporadne, ale… to nie miało znaczenia. Młodzian w końcu też dotarł i z jękiem oddał swój trybut wypiętej kochance.
- Ile towaru… - Perka aż zamruczała gdy jej ciało wypełniło dobrze jej znane ciepło. Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. - Chętnie bym cię porwała, ale chyba twoja ciocia by mnie potem spaliła na stosie.
- Kończę o dwudziestej… - mruknął cicho Kamil opuszczając ciało nagiej kochanki.
- Jedziemy na bagienko Aśki i raczej będę miała problem by tu dotrzeć po zmroku. - Zosia obróciła się na plecy i sięgnęła po swoje majtki. - Ale chyba nieco ci urozmaiciłam dzień. - Mrugnęła do chłopaka wciągając na pupę przemoczoną bieliznę.
- Tak. Cioteczka będzie wściekła…- ocenił chłopak ubierając się pospiesznie, raczej niezbyt przejmując się tym faktem.
Perka narzuciła na siebie koszulę i zapięła kilka guzików. Przysunęła się do ubierającego się chłopaka i pocałowała go w usta.
- Udanego dnia. - Uśmiechnęła się do niego sięgając po porzucone spodenki.
- Tttobie też…- wydukał Kamil nie mogąc uwolnić wzroku od nadal odsłoniętych piersi Zosi dobrze widocznych spod koszuli. Nic dziwnego, że się omal nie potknął wyłażąc z wozu.
Perka usiadła na bagażniku i zabrała się za zakładanie pospiesznie zrzuconych butów.
- Och i jakby co… Aśka nie jest taka straszna. - mrugnęła do niego, dając sobie spokój z dopinaniem koszuli. Kto we wsi miał widzieć co robili i tak to zobaczył.
Kamil skinął głową i pospiesznie ruszył do sklepu. A Perka dostrzegła dwóch i pół widza jej figli. Jagodę, Joanną i Marylkę zwisającą pomiędzy nimi, na ich ramionach.
- Co się wydarzyło? - Perka zamknęła klapę bagażnika i otworzyła drzwi na tylną kanapę by dziewczyny mogły tam wrzucić nieprzytomną Rutę.
- Znalazła ziółka, a potem miejscowego wytwórcę bimbru… mam mówić dalej? - stwierdziła ironicznie wilczyca.
- Chyba nie trzeba. - Pomogła załadować towarzyszkę na tył i zwróciła się do Aśki. - Chcesz prowadzić?
- Mogę. - odparła Świerga siadając za kierownicą. Uśmiechnęła się do Zosi. - Jak było?
Perka usadowiła się na miejscu pasażera, robiąc wcześniej miejsce Jagodzie obok zwiniętej w kłębek Ruty.
- Fajnie. Szybkostrzałowiec ale z niezłym uzbrojeniem. - Sięgnęła po przygotowany rano termos z kawą i upiła spory łyk. - Mogłabyś go pomęczyć raz na jakiś czas. Ma chłopak potencjał.
- Wolę polować poza swoim rewirem, ostatnie czego mi trzeba to napalonych kochanków topiących się na bagnach z mojego powodu. - odparła ironicznie blondynka ruszając z miejsca i przyspieszając, by nagle skręcić w boczną nieco zarośniętą dróżkę, przeznaczoną raczej tylk dla pojazdów terenowych.
- Raczej nie sprowadzam nikogo do mojej samotni i jeśli wiesz… ciebie będzie ciągnęło na przygody.- wyjaśniała Joanna.-... to poza moim domem. Przodkinie z jakiegoś powodu dbały o to, by w te rejony bagien nikt się nie zapuszczał poza nami. I może być niebezpiecznie. Sama nie znam wszystkich uroków jakie tam rzucono.
- Nikogo nie planuję ściągać. Wasza trójka wystarczy mi za wszystkie rozrywki świata. - Perka przeciągnęła się eksponując swój, ledwo co zasłonięty przez koszulę, biust.
Joanna chwyciła dłonią jedną z krągłych piersi Zosi, ścisnęła ją lekko i mruknęła.- Uważaj bo chwycę cię za słowo.-
Zagłębiały się coraz bardziej w las zostawiając za sobą cywilizację. Gdzieś wśród krzewów i drzew mignęły jakieś ślepia. Chyba wilcze.
- Wydajesz się być wygłodniała. Długo się przyglądałyście? - Perka sięgnęła dłonią pomiędzy uda wilczycy i palcami docisnęła materiał spodenek do kobiecości Joanny.
- Dość długo…- mruknęła blondynka wyraźnie pobudza pomiędzy zgrabnymi nogami.
Perka rozpięła jej rozporek i wsunęła dłoń pod materiał obcisłych spodenek i majtek, wpychając się brutalnie w kwiat kochanki.
- Dasz radę tak prowadzić? - Szepnęła wprost w ucho Aśki i zaczęła delikatnie poruszać palcem.
- Dam… droga jest prosta… a ja nie jadę za szybko.- jęknęła blondynka prężąc się pod dotykiem Zosi. Uśmiechnęła się drapieżnie.- Nie licz że dam ci spokój jak już się zatrzymamy.
- Ja tu chcę pomóc, a ty z takimi groźbami. - Palce Zosi przyspieszyły ruch. - Ładnie to tak?
- Nawet nie wiesz.. jak bardzo… - szeptała pobudzona Joanna poruszając biodrami, by mocniej poczuć zwinne palce kochanki. Jej ustał łapały szybko powietrze…. a jej oczy otwierały się szeroko.
- No… no… skup się na drodze. - Perka wcisnęła kolejny palec do kwiatu kochanki, czując jak spodenki dociskają jej dłoń do mokrego wnętrza.
- Dobrze…- jęknęła głośno blondynka wijąc się na fotelu coraz bliżej szczytu, który oznajmiła głośnym jękiem.
Perka wysunęła swoje palce z jej kwiatu, ale nie wyjęła ich ze spodenek blondynki delikatnie gładząc jej kobiecość.
- Hm… jeśli Wilga zareagowała tak jak ty chyba powinnam nią także się zająć. - Mruknęła cicho, zerkając kątem oka na siedzącą z tyłu malarkę.
- Nie jestem pewna czy chcę teraz…- pisnęła skulona Jagoda, a Joanna dodała.- Myślę że powinnyśmy cię ukarać i rzucić się na ciebie na raz Zosiu. Za dużo sobie pozwalasz.
Perka wyjęła palce ze spodenek Aśki i oblizała je do czysta.
- Jeśli powiecie, że mam przestać to to zrobię. - Wzruszyła ramionami i spojrzała za okno. - Ale z jakiegoś powodu odczuwam pewne przyzwolenie do odreagowywania.
- Nie przejmuj się…- mruknęła Świerga i skręciła nagle.- Dojeżdżamy…
 
Aiko jest offline