Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2018, 08:53   #85
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Spiralne schody

Dieter zgodził się odprowadzić taalytów z powrotem do miasteczka. Poza Elsy zrobiła na nich piorunujące wrażenie – podziękowali ukłonami i oddalili się w milczeniu pełni estymy. Czy może był to strach?
Chwilowo tajemnica kwarcowej konstelacji pozostała nierozwiązana a trio udało się ku schodom. Ich droga była usłana silną magią chroniącą to miejsce lub pomocną przy jego budowie. Choć natura czarów rzuconych w tym miejscu nie była chwilowa i łatwa do rozpoznania, Elsa była przekonana o użyciu nieznanego jej rytuału. W kościach czuła, że to miejsce było jej z jakiegoś mistycznego powodu bliskie.
Drzwi powitała z zaskoczeniem. Były zawarte ale nagle uchylił się lufcik i spojrzały na nią błyszczące oczy. Nim odezwała się zniknęły. Zaskoczenie rozciągnęło kilka sekund oczekiwania do ładnych paru minut. Odźwierny faktycznie zareagował od razu, odblokowując przejście. Czas w tym miejscu biegł nieco inaczej.
Wewnątrz jaskini płonęły pochodnie. Milczący odźwierny był w czarnym habicie, który wisiał na nim niby na drewnianym kołku od płotu. Przybywającym wskazał dłonią by się zatrzymali. Nie odzywał się. Po chwili dołączył do nich siwiejący, trzymający się prosto mężczyzna. Pod habitem nosił jakiś pancerz, przez który sprawiał wrażenie barczystego i postawnego. Przedstawił się jako Nils Buck, przeor klasztoru. Zachowywał się bardzo formalnie i uważnie śledził ruchy przybyszów. Za jego plecami z ciemności poczęły wyłaniać się kolejne postaci – czterech uzbrojonych zakonników. Z założonymi rękoma wysłuchał powitania i raportu o śladach czarnoksięstwa na cmentarzu.
- Cieszy mnie, że przyszliście do nas z tą informacją. Obecnie nie możemy poświęcić wam dużo czasu. Czy jest coś jeszcze co chcecie omówić? Potrzebujecie noclegu czy wolicie wrócić na dół?


Drewniana ciemnica

Niziołkowie zadali Słowikowi kilka kolejnych pytań, ale już z mniejszym zaangażowaniem i zainteresowaniem. Ciężko im było uwierzyć, że mężczyzna szukał brata właśnie pomiędzy ich ładunkiem złożonym chwilowo na nabrzeżu lecz wobec jego zdecydowanego oporu nie posunęli się dalej. Informacji o zaginionym bracie, co nie dziwne, nie mieli lub nie chcieli zdradzić.
- Nie możemy cię wypuścić teraz. Ludzie na nabrzeżu wszczęli raban gdyśmy cię skrępowali i wrzucili pod pokład. Nasza załoga nie wpuściła nikogo innego na pokład. Wysadzimy cię na brzeg tuż za zakolem, tymczasem zostaniesz tutaj.
Obaj pomogli Albrechtowi wstać i posadzili go na skrzynce oraz okryli kocem. W połączeniu z wciśniętymi kłamstwami sprawiło to, że mężczyźnie momentalnie zrobiło się gorąco. Tymczasem łódź, co było łatwo odczuwalne, odbiła od brzegu i momentalnie znalazła się w nurcie nabierając prędkości.
Po około kwadransie Słowika wyprowadzono na pokład. Siegfriedhof zniknął mu z oczu, zostając za drzewami. Po kolejnym dotarł do celu swej żeglugi. Niziołkowie zbliżyli się do maleńkiej plaży na lewym brzegu.
- Uprzejmie przepraszamy za kłopot, ale po prawdzie sam żeś sobie winien wścibstwa. Do miasteczka masz niecałą godzinę marszu, uważaj jeno na bagniska. Ścieżka w lesie powinna zaprowadzić cię do traktu - wytłumaczył Albrechtowi niziołek z bokobrodami pomagając mu opuścić pokład.
Zalesiony ląd przywitał mężczyznę przyjemną wilgocią. Ścieżka wyglądała na sporadycznie uczęszczaną. Po krótkim marszu wokół zaczęło wonieć padliną a okoliczne ptactwo wydawać świszczące dźwięki. Albrecht lokalizował je gdzieś po swojej lewej stronie.


Nawiedzony dom

Za namową dziewczyny Eryastyr udał się z nią w okolice nawiedzonego domu. Pozbycie się draba spod wskazanego okienka piwnicznego okazało się podejrzanie łatwe – samo pojawienie się elfa w zasięgu wzroku sprawiło, że zaczął zachowywać się niespokojnie. Wodził wzrokiem po okolicy niby szukając kompanów a im bardziej elf się zbliżał tym bardziej nerwowo zerkał w lufcik. W końcu postanowił oddalić się nie odpowiadając nawet na proste „czego tu szukasz?”.
Benedykta wykorzystała okazję i sprawdziła wzrokiem wnętrze piwnicy po czym ostrożnie wślizgnęła się do wnętrza. Pod stopami chrzęściły jej porozbijane podczas poprzedniej wizyty garnki. Zawiódł ją wzrok lecz nie szósty zmysł i nabyta latami ostrożność. Ktoś nastawał na jej życie z nożem w ręce! Nie dotarła nawet do nieszczęsnego słoja.
- Mówiłem, że masz się wynosić! - Syknął napastnik skryty w niezupełnym mroku.
Dźwięki z piwnicy dotarły też do uszu elfa pilnującego lufciku od strony ulicy. Z kim Benedykta mogła rozmawiać wewnątrz i po co?
 
Avitto jest offline