Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 14:21   #87
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rozpędzony tabun koni, wśród którego podążali uciekinierzy wpadł w bramę. Strażnik-obserwator nie był w stanie nic zrobić, aby powstrzymać ucieczkę. Drugi strażnik, który wybiegł na zewnątrz i stanął na środku przejścia został brutalnie zepchnięty pod ścianę przez pędzącego na czele ogiera. Nad bramą rozległ się głos donośny głos surmy. Z pałacowej bramy wybiegali już pierwsi strażnicy.

Plan Cedmona, aby się gdzieś ukryć po opuszczeniu miasta miał jeden mankament. Gmanagh nie wziął pod uwagę ukształtowania terenu. Gdy zjechali z wzniesienia, na którym stało miasto, przed nimi, aż po falistą linię horyzontu, jaką stanowiło Res Horab, rozciągał się równinny step. Zwierzęta ze stajni szejka wytraciły impet i teraz zatrzymywały się, nie czując nad sobą władczej ręki jeźdźców. Te, na których siedzieli zbiegli z Yarakanu ludzie wciąż pędziły naprzód, zagłębiając się w morze traw.

- Nie zgubimy ich łatwo. Musimy uciekać przez noc, licząc na to, że duchy nie zechcą nas niepokoić – wyjaśniał sytuację były już strażnik. – Postaram się zaprowadzić Was do Gmiqdif. To mała osada, zupełnie z boku. Tam może być ktoś, kto zajmie się rannymi – wskazał głową na nieprzytomną Zahiję i poranioną Enki.

Patrząc w tył, w kierunku miasta, można było dostrzec wysypujące się przez bramę ciemne punkciki. To ludzie szejka Rasula w końcu ogarnęli się na tyle i połapali w sytuacji, że podjęli zorganizowany pościg.


- Dobrze wiem, gdzie jesteśmy – odparł tamten z krzywym uśmiechem. – Razem w Artiomem przemierzamy te ziemie co roku w poszukiwaniu ciekawego łupu. Takim z pewnością nie jest ta antylopa… Ale już nad tym, co ją zabiło chwilę bym się zastanowił. My jedziemy prosto do Yarakanu uzupełnić zapasy, więc jak traficie na ślady drapieżnika, możecie zapolować. Nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Powodzenia!

Potem odwrócił konia i wolno ruszył przez step, zupełnie tracąc zainteresowanie. Wielkolud o imieniu Artiom podążył za nim. Odwrócił się jeszcze i jego wzrok spoczął na Kirbii. Wykrzywił twarz w paskudnym grymasie, a w jego szerokich ustach błysnęły spiczaste, dolne kły.
 
xeper jest offline