Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2018, 15:46   #45
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację


Przelot do Nowego Orleanu, czwartek, wieczór.

Gaston na prośbę Gabi podwiózł Alicję na wyznaczone miejsce. Samolot stał na wąskim pasie startowym i był gotowy do lotu. W pobliżu stały dwa hangary. Daliet uściskał Alicję na powitanie i powiadomił, że oczekują jeszcze na pilota, który spóźnia się.

Adrien przenosił jej walizki i zaczął pakować je do niewielkiego samolotu. Poprosił Alicję by usiadła w niewielkiej altance i poczekała. Przekazał jej gazetę “Times picayune". Był tam artykuł o Blackwoodzie autorstwa Sebastienna Lovella.

Kobieta przeczytała wszystko uważnie, obiecując sobie, że spotka się z autorem gdy już będzie w Orleanie. O ile go tam znajdzie. Raz na jakiś czas zerkała w stronę fotografa upewniając się czy już nie powinna się zbierać. Ubrana w czarną garsonkę, która mocno podkreślała jej kształty nie odsłaniając przy tym zbyt wiele, cieszyła się z odrobiny cienia, jaką zapewniała jej altanka.

Kiedy Daliet krzątał się przy samolocie zjawił się pilot. Po krótkiej rozmowie z Adrienem został przedstawiony Alicji Blackwood. Nazywał się Luis Hood.

[MEDIA]http://cdn.collider.com/wp-content/uploads/2016/01/aviator-dicaprio.jpg[/MEDIA]

Zapytał grzecznie Alicji czy nie boi się lotu na zatoką.
- Nigdy nie latałam, więc nie jestem pewna. - Alicja uśmiechnęła się i ujęła pod ramię Adriena. - Z panami na pewno będę bezpieczna.

Dla Blackwood naprawde był to pierwszy lot i mimo robienia uśmiechniętej miny, stresowała się jak nigdy ostatnio. Do tego jeszcze te emocje. W końcu znajdzie się w Nowym Orleanie. Za późno. Jej dłoń zacisnęła się na kilka sekund mocniej na przedramieniu Dalieta, w którym przez niemal cały przelot szukała oparcia. Jej ojciec już nie żył. Całe jej plany… marzenia o zemście, legły w gruzach. Pozostało pytanie: Co dalej? Będzie musiała się dowiedzieć co dokładnie się wydarzyło. Czy ten dupek miał jakąś rodzinę? Jeśli tak to kim byli? Jakoś po godzinie udało się jej zdrzemnąć. Spóźnienie pilota było brzemienne w skutki, okazało się, że nie zdążyli dolecieć przed zmrokiem. Na szczęście Adrien obudził ją tuż przed lądowaniem i mogła zobaczyć na własne oczy światła nocnego miasta - Nowego Orleanu.

[MEDIA]https://cdn.cnn.com/cnnnext/dam/assets/160727135506-iconic-aircraft-de-havilland-dragon-rapide-royal-airforce--3402566-super-169.jpg[/MEDIA]

- Piękny. - Mimo wszystkich wątpliwości, bo nadal nie wiedziała gdzie będzie spać… jak właściwie ma zacząć działać? Uśmiechnęła się. To miasto było piękne, ale ona… ona była piękniejsza od niego i podbije serce każdego obecnego tu mężczyzny byleby osiągnąć sukces.

Pilot zaprosił Alicję do kokpitu i pozwolił przejąć jej stery oczywiście pod swoją kontrolą. Pan Hood był pod wrażeniem urody panny Blackwood i przez cały lot był bardzo miły. Opowiadał o swoich podróżach do Brazylii, kreował się na podróżnika i światowca.



Nowy Orlean, czwartek, noc.

Gdy już wylądowali na lotnisku Luis Hood pożegnał ich i zostawił Alicji swoją wizytówkę. Adrien Daliet zamówionym autem podwiózł Alicję do Hotelu Grunveld, zakwaterował swoją nową przyjaciółkę. Przynajmniej na początku pobytu nie musiała się martwić o zakwaterowanie.

Adrien zaproponował Alicii aby została jego asystentką w pracowni fotograficznej. Miał do zrealizowania sporo projektów i zleceń, które odroczył aby zrobić sobie urlop.
Blackwood zaprosiła Dalieta do swojego pokoju. Zdjęła płaszcz odsłaniając dopasowaną garsonkę i odwiesiła go przy wejściu.
- O wszystkim pomyślałeś. - Uśmiechnęła się do mężczyzny i podeszła do okna. Nie zapalała światła. Chciała by fotograf nie obawiał się, że ktoś z zewnątrz ich zobaczy, a także wiedziała, że oświetlona ulicznymi latarniami i światłami aut będzie wyglądała tajemniczo i kusząco. Spoglądając na ulicę pozwalała by jasne smugi przesuwały się po jej ciele eksponując kobiece kształty. - Z przyjemnością zostanę twoją asystentką.
- To tylko podstawowe sprawy. Z pewnością nie o wszystkim pomyślałem, moja droga. - odpowiedział Adrien. - Jest wiele spraw, o których mam nadzieję będziesz decydować sama. Zakładam że nie przyjechałaś do Nowego Orleanu tylko po to aby sypiać ze mną… - Daliet podchodził do niej uśmiechnął się i położył ręce na jej ramionach.
Alicja uśmiechnęła się.
- Miałbyś coś przeciwko gdyby tak było? - Kobieta delikatnie pogładziła jedną ze spoczywających na jej ramieniu dłoni.
- Nie. - fotograf spojrzał. - Możesz swobodnie planować co chcesz robić. Pragnąłbym tylko abyś znalazła dla mnie czas. - Daliet pocałował ją.
Alicja oddała pocałunek obejmując mężczyznę.
- Będę twoją asystentką, prawda? - Wymownie przesunęła wzrokiem po jego ciele by na koniec utkwić swoje spojrzenie w jego oczach. - Myślę, że będziemy mieli dla siebie całkiem dużo czasu… jeśli tylko będziesz miał ochotę.

Byli trochę zmęczeni podróżą. Kochali się tej nocy powoli. Bez pośpiechu. Rozkoszując się każdym długim pocałunkiem. Leniwie przeciągając pieszczoty, aż do granic orgazmów. Alicja chciała by fotograf myślał tylko o niej by chciał do niej wrócić. Lubiła mieć swoją “przystań" w nowym miejscu i chciała by Adrien się nią stał.



Atelier fotograficzne, piątek rano

Kreolska dzielnica zwracała uwagę z charakterystycznymi zabudowaniami. Atelier fotograficzne należące do Adriena Dalieta mieściło się na Frenchman Street 506 w niepozornym z zewnątrz, ale obszernym domu.

[MEDIA]http://ipekbocegi.co/wp-content/uploads/2018/05/creole-architecture-and-atelier-the-urban-form-of-a-creole-cottage-in-new.jpg[/MEDIA]

Daliet od razu zaczął od wyjaśnień czym zajmuje się jego firma fotograficzna:
- Bardzo często pracujemy w terenie. Mam teraz kilka zleceń, ale wymagają dużego doświadczenia. Albo pojedziesz z Johnem, który ma pracować na ślubie pani Sylvie Dernamy. Albo...

- Nie mówiłem Ci, ale przyjmuje ekskluzywne zlecenia. Mam teraz jedno zapytanie czy mogę przysłać fotografa do kabaretu, gdzie spotykają się mężczyźni z wyższych sfer. Piją, grają w karty i czasem płacą za seks. Praca będzie wymagała dyskrecji i wykonywania poleceń właścicielki kabaretu. Świetnie poradziłeś sobie z robieniem zdjęć z ukrycia, ale nie wiem czy to nie zbyt poważna praca jak na początek. Twój aparycja na pewno spodobałaby się pani Boquet. Jeśli nie przeszkadza ci praca w takim miejscu to umówię cię na rozmowę. Co byś wolała robić na początek ślub czy kabaret?

- Chyba wolałabym kabaret.
- Alicja z zainteresowaniem rozglądała się po studiu zerkając na zrealizowane przez Dalieta fotografie. Wizja wpadnięcia w oko jakiemuś bogaczowi bardzo jej odpowiadała. Daliet był kochany, ale by ugrać coś w sprawie swojego ojca potrzebowała wpływów i to szybko. - Jeśli tylko mi ufasz. - Uśmiechnęła się ciepło do swojego kochanka.
- Zaufanie. Mówisz to przekornie? - zapytał Adrien.
- Odrobinę. - Alicja usiadła na stołku ustawionym przed tłem do wykonywania portretów. - To niesamowite miejsce

[MEDIA]https://media0.giphy.com/media/gMJQepfKYuli/200w.gif[/MEDIA]

- Cieszę się, że Ci się tak podoba. Rozejrzyj się po pracowni.
Alicja przez chwilę przyglądała się pomieszczeniu nie ruszając się z miejsca. Lubiła takie momenty… być w centrum. A miała wrażenie, że tło znajdujące się za plecami jakoś właśnie w takim miejscu ją lokowało.
- Dużo spędzasz tu czasu? - Podniosła się z krzesła i ruszyła w kierunku drzwi, za którymi spodziewała się odnaleźć ciemnię.
- Ostatnio, przed urlopem długo tu pracowałem. Spędziłem w atelier bardzo dużo czasu. Ale teraz mam inne sprawy, które zaprzątają moją uwagę. - Adrien nagle posmutniał. Uśmiech który często mu towarzyszył w rozmowach z Alicją zmienił się w grymas. - Mam problemy. Nie wiem czy powinienem ci zaprzątać tym głowę. Dlatego nie pojechałem na Florydę. Opowiadałem ci o tej wyprawie jachtem. Musiałem skrócić urlop i zweryfikować plany. Mam problemy z żoną… - Daliet westchnął i dodał ze zrezygnowaniem w głosie - to małżeństwo jest już martwe. - Adrien zamilkł.
Alicja przerwała zwiedzanie i obejrzała się na mężczyznę.
- Powinieneś mi zaprzątać tym głowę. - Blackwood uśmiechnęła się ciepło i delikatnie ujęła dłoń Dalieta wsuwając w nią swoje palce. - Jakiej natury to problemy? Wiem, że może jestem w dziwnej pozycji by o to pytać, ale nie da się tego uratować?
- Nie ma to sensu. Uczuciowo już od dawna nie jesteśmy razem. Emma jest aktorką, nie może się przebić na castingach. Może jak zmieni nazwisko i zwiąże się z kimś innym to w końcu stanie się sławna. Problemy dotyczą majątkowych spraw. Dziś mam umówione spotkanie z jej nową przyjaciółką, podejrzewam, że to prawniczka.
- Adrien zmrużył oczy.
- Nie będę mógł Ci towarzyszyć w czasie obiadu.
- Myślę, że jakoś sobie poradzę ze zjedzeniem w samotności…
- Blackwood objęła mężczyznę układając by ręce na ramionach. - Choć mam nadzieję, że potowarzyszysz mi przy kolacji… tak w formie wynagrodzenia.
- Oczywiście
- powiedział Adrien z przesadnym entuzjazmem, który mocno kontrastował z jego smutnymi opowieściami o żonie.
- Odbiorę Cię z kabaretu. Porozmawiaj z panią Boquet. Zobacz czy to zlecenie będzie Ci pasować.
Daliet pogrzebał w papierach i podał Alicji wizytówkę House of Pink Garter.
Blackwood przyjęła wizytówkę i ucałowała mężczyznę.
- Będę na ciebie czekać. - Odsunęła się od Dalieta uśmiechając się cały czas. Skoro została zwolniona z obowiązków kochanki w porze obiadowej postanowiła zapolować na autora interesującego ja artykułu.
 
Aiko jest offline