15-10-2018, 18:58
|
#37 |
Administrator | “Od początku mówiłem, że trzeba się przenieść w głąb lądu” - pomyślał Alain, czując wzmagający się wiatr - “ale jak zwykle nikt mnie, kurwa, nie słuchał! Teraz trzeba wszystko na szybko organizować”. Skorzystał z tej krótkiej przerwy, by szybko zjeść jedną z racji żołnierskich. [media]http://www.youtube.com/watch?v=AzFKePa2pwc[/media]
Jedzenie nie było najlepsze, ale trzeba będzie się do tego przyzwyczaić. Skończywszy posiłek, zaczął się rozglądać za Peter’em Curranem. Z informacji jakie uzyskał od “Blood’iego”, to on był ofiarą tego roślinnego stwora. Odnalazłszy go wzrokiem, udał się w jego stronę:
- Peter Curran? Witaj. Nie mieliśmy do tej pory przyjemności się poznać. Masz może chwilę?
Peter skinął głową.
- Biorąc pod uwagę fakt, iż obserwowanie okolicy nie zajmuje całej uwagi, to można powiedzieć, że mam chwilę. A nawet dwie - odpowiedział.
- “Bloody”... to znaczy Douglas Sosnowsky powiedział, że to właśnie ciebie zaatakował potwór w dżungli. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym w związku z tym zadać Ci kilka pytań.
- Chociaż byłem główną, można by rzec, postacią w tej akcji, to niewiele mogę ci opowiedzieć. Ale pytaj.
- Musimy pogodzić się z faktem, że jest tu cholernie niebezpiecznie i nie jesteśmy zbyt dobrze przygotowani na jakiekolwiek… niespodzianki - odpowiedział zerkając w stronę prowizorycznych grobów - Wszelkie dodatkowe informacje o zagrożeniach mogą się okazać niezbędne. Pamiętasz może cokolwiek szczególnego co wydarzyło się przed lub w trakcie ataku? Np. dlaczego to zaatakowało właśnie Ciebie? Z jaką siłą Cię ciągnęło? Czy masz jakieś ślady igieł, albo oparzeń na kostkach? Wybacz, jeśli jest to dla Ciebie trudny temat.
- Mnie? Bo byłem najbliżej. A siła... powiedzmy jakby cię ciągnął koń. Poza tym nie atakowało igłami czy trucizną - odparł Peter, kwestii trudności tematu czy wybaczania pomijając milczeniem.
- Jakby ciągnął koń? - Alan zapytał ze szczerym szacunkiem, wobec tego jak Peter wyszedł z tak niebezpiecznej sytuacji - Muszę przyznać, że podziwiam, że utrzymałeś przytomność. Ja bym pewnie odpłynął, po kilku mocniejszych uderzeniach głową o ziemię. Coś jeszcze? Czy w okolicy zobaczyliście jakieś szczątki? Kości?
- Prawdę mówiąc nie zwracałem na to uwagi - odparł Peter. - Gdyby tam był stos kości, to może bym zauważył…
- Myślisz, że może to oznaczać, że to coś potrafi się przemieszczać? Chyba, że połyka ofiary w całości… - zastanawiał się Woods, po czym nagle dotarło do niego, że mężczyzna, jeszcze nie tak dawno temu sam mógł stać się przekąską tej rośliny - Wybacz. Wielkie dzięki za tą rozmowę.
- Zawsze do usług - odparł Peter.
- Teraz muszę Cię zostawić, bo przed opuszczeniem plaży pozostaje mi upewnić się, że wszystko będzie ładnie i bezpieczne popakowane - Alan rzucił jeszcze na pożegnanie.
Peter jedynie skinął głową, po czym przestał zwracać uwagę na Alana. Ponownie całą uwagę skupił na otoczeniu |
| |