Douglas spojrzał na swój karabin, potem na dinozaury, potem znów na karabin… i znów na dinozaury. - Taaa… skoro znaleźliśmy “słonie”, to powinniśmy się oddalić. W ich okolicy mogą być tutejsze “lwy”. A my co najwyżej możemy odganiać tutejsze “ komary”.- ocenił sytuację. Niby mieli trochę granatów. Ale tylko trochę i niekoniecznie zdołałyby one zabić potencjalnego drapieżnika wagi ciężkiej. Sosnowsky oglądał “Jurrasic Park” i wiedział jak potencjalnie groźny może być tyranozaur.
Ryotaro był w szoku, równie, o ile nie większym niż widząc wcześniejsze nagrania. Nazwanie tych stworzeń słoniami, to niedopowiedzenie, i to duże, ale wiedział o co chodzi najemnikowi.
- Przecież to diplodoki, najprawdziwsze diplodoki. Ale one wymarły ponad sto pięćdziesiąt milionów lat temu.
Na chwilę zapomniał o strachu przed zjedzeniem ze strony tutejszej flory, czy floro-fauny.
- Sugoi.
Harry nie był w stanie ustać na nogach. Padł na kolana, drżącą rękę filmując cud. Prawdziwy cud, który powinien być martwy od sześciesięciu milionów lat. Z oczach poczuł łzy. Na chwilę huragan, trupy, gigantyczna ośmiornica i mięsożerna roślina z paszczą krokodyla stały nieistotne jak drobinka kurzu. Zaczął sobie zdawać sprawę, że wszyscy którzy tu stoją, wszyscy, którzy przeżyli trafią na zawsze do podręczników historii a wyczyny Roberta Brooma zbledną przy tym czego dokonali pracownicy Titanium Microsystems. - Możecie je podziwiać - powiedział cicho Peter - ale z daleka. To nie jest spacerek w muzeum, a te miłe zwierzątka ważą pewnie z setkę ton każde. Nawet nie zauważą, jak zrobią ze zbyt spoufalającej się osoby miazgę. Poza tym Sosna ma rację. Gdzie są duże roślinożerne, tam się i mięsożercy znajdą. Kto nie oglądał Parku Jurajskiego i welociraptorów w akcji, niech się zgłosi.
- W zasadzie. - wtrącił się Miyazaki - Nie myl fikcji kina z rzeczywistością, proszę. Welociraptory były mniejsze, sięgałyby ludziom mniej więcej do krocza, i były opierzone, bardziej przypominały duże ptaki, do tego nie były stadnym gatunkiem. Bardziej ci pewnie chodziło o deinonychy, ale w filmie brzmiałyby mniej groźnie. - zdawał sobie sprawę że dla najemników to zwykły jajogłowy bełkot, ale cóż, teraz to nie miało znaczenia.
- W tym przypadku nazwa i wielkość nie ma znaczenia - odparł Peter. - Nawet jeden narobiłby nam kłopotów. |