Lavina przechwyciła chłopaka i pilnując by wyrośnięta kula energii nie przeszkadzała reszcie. Oboje ich zaciekawiło kiedy Elmer nagle powiedział, że “Poleci na zwiad” i wbiegł w krzaki by wylecieć z nich jako ptak. Wprawdzie Robert i Lavina nie widzieli ‘transformacji’ niemniej oboje popatrzyli się na ten widok z otwartymi ustami.
- Jej…- W końcu odezwał się nadal zaczarowany widokiem chłopiec,
- Magia… - Zawtórowała mu trzymająca go za rękę kobieta.
Lavina po wspólnym zachwycie, doprowadziła Roberta do wozu i bezceremonialnie go tam wrzuciła. - Młody człowieku zostań tutaj i nie znikaj. - Poleciła mierzwiąc chłopcu fryzurę. Teraz już byli dostatecznie blisko by widzieć kto, a raczej co spotkali na drodzę.
Trochę jej było dziwnie że pierwsze co zrobiła to pomyślałą o Kesselu jak o jakiś oprychu, który znęca się nad bezbronnymi pijanymi oprychami.
Została bliżej wozu pilnując by ciekawość dzieci nie kazała im wychodzić z wozu. Kiedy reszta “przesłuchiwała” zielono skórego dziewczyna kucnęła by poprawić sztylet ukryty w bucie, na wszelki wypadek.