16-10-2018, 21:32
|
#88 |
| Słowikowi udało się opuścić pokład. Wprawdzie zostawił na nim honor, ale wyszedł z opresji cało. Błogosławił w myślach godziny spędzone przy ćwiczeniu umiejętności aktorskich przed lustrem. Było jasne, że tylko dzięki nim udało się przekonać halfingów o braku złych zamiarów. Natomiast jakim to sposobem dał się tak łatwo podejść, na tą zagadkę nie znał odpowiedzi. Widocznie Morr uznał, że potrzebna mu lekcja pokory. Zapamięta ją na długo.
Z plaży żwawo ruszył ścieżką wskazaną przez niziołka. Piękna wczesnojesienna pogoda była miłą odmianą po pobycie w drewnianej ciemnicy. Nawet przemoczone portki szybko przeschły w ciepłych promieniach słońca. Słowik zdążył ujść nieduży kawałek drogi gdy jego uwagę przyciągnęło dziwne zachowanie ptaków. Wesołe trele ustąpiły miejsca krótkim urywanym gwizdom. Dodatkowo w powietrzu dało się czuć odór zgnilizny. Słowik przywarł do ziemi, chowając się za rozłożystym krzakiem leszczyny. Odruchowo sprawdził czy broń bezszelestnie wysuwa się z pochwy. Przez dłuższą chwilę rozglądał się i nasłuchiwał. Jeżeli nic nie wzbudziło by jego podejrzeń, ma zamiar zakraść się w miejsce skąd rozprzestrzenia się nieprzyjemna woń. |
| |