”Kłamstwo ma krótkie nogi”. Tej prostej mądrości życiowej nauczyła się Benedykta od siostry zakonnej. Dziewczyna też miała krótkie nogi, co prowadziło do budzących pewne wątpliwości wniosków, że jeśli nie będzie kłamać, to być może jeszcze urośnie. Dlatego też bardziej od błyskającego sztyletu przeraziły ją zaskakujące i oszczercze zarzuty. Skuliła się zszokowana oraz po to aby zmniejszyć i tak niewielką powierzchnię ciała, przygotować ciało do skoku i sięgnąć po ukryty w bucie sztylet. Benedykta lubiła efektywność połączoną z minimalizmem.
- Wyniosłam się - odparła oburzona - Zgodnie z rozkazem. Zaraz wyniosę się znowu. To będzie dwa razy więcej niż trzeba. W piwnicy jest coś, co jest moje, a ty tego nie potrzebujesz.
Odczekała ułamek chwili i nie widząc nadchodzącego ataku dodała.
- Jak nie wrócę zaraz, Biały jutro tu przyjdzie mnie szukać i znajdzie Twoje roślinki z nawiedzonego domu. Gdyby nie Twój kolega, który chciał mnie częstować dziennie tuzinem portowych lach w życiu bym tu nie wpadła. Nie chodzę po cudzych piwnicach... za darmo - wzruszyła ramionami, chociaż w ciemności i tak nie było nic widać.